czwartek, 18 września 2014

Nowy lokator, przyjaciel czy wróg?



Notka miała pojawić się później, ale z racji dobicia 20 000 odwiedzin musiałam ją napisać szybciej! Dziękuję wszystkim serdecznie, tym komentującym i tym tylko czytającym :*
Ponadto, tak jak zapowiadałam kilka notek wcześniej, ten rozdział jest pierwszym z nowej serii. Wydarzenia, zaczynając od tej notki, będą miały miejsce przed wydarzeniami z pierwszej serii. To znaczy, że poznacie tutaj na początku kilkuletniego Kakashiego i Alice, a później kolejno ich dalsze młodzieńcze lata. Nie zapominając o tym, że to wszystko jest rozbudowaną retrospekcją bohaterki, którą przedstawia na cmentarzu dorosłemu już Kakashiemu. Mam nadzieję, że wyjaśniłam wszystko w miarę zrozumiale, w razie wątpliwości wyjaśnię dokładnie^^ Więc zapraszam do lektury!
--------------------------------------------------------------------------------------
25 lat wcześniej.....

W gęstym lesie na granicy Kraju Rzek, oprócz śpiewu ptaków i szumu liści, można było usłyszeć co jakiś czas odgłosy toczącej się walki. Wilgotność powietrza w tych rejonach była tak wysoka, że dawała się we znaki każdemu przybyszowi z innych krain. Jednak biegnąca przez las czerwonowłosa dziewczynka nie pokazywała po sobie żadnego zmęczenia, mimo iż od kilkunastu godzin musiała uciekać przed kilkoma podejrzanymi shinobi. Gdy zwolniła choć na moment, oni doganiali ją, a wtedy skrzyżowanie ich broni było nieuniknione. Swoimi umiejętnościami nie odbiegała od swoich oponentów. Mieli nad nią jednak przewagę liczebną, co znacznie utrudniało ucieczkę młodej ninja. Po tak długim czasie naprzemiennej walki i ucieczki była wykończona. Chciała w końcu odetchnąć w spokoju i osiąść gdzieś na jakiś czas. Od kilku lat regularnie musiała zmieniać miejsca swego pobytu, by unikać podobnych pościgów. Mimo wszystko znów znalazła się w kiepskiej sytuacji. Biegła najszybciej jak potrafiła ale wiedziała, że długo już tak nie da rady. W pewnym momencie nogi odmówiły jej posłuszeństwa i upadła na wilgotną trawę, dysząc ciężko z wyczerpania. Ostatkami sił doczołgała się za pobliskie drzewo mając nadzieję, że kupi trochę czasu dla siebie. Modliła się w duszy o jakiś cud.

- Mamy cię! – krzyknął zadowolony z siebie jeden z oponentów, stając przed wykończoną dziewczynką i uśmiechnął się do niej szyderczo.
- W końcu ją dopadliśmy – dodał drugi, podchodząc powoli.
- Przez ciebie jesteśmy wykończeni! – wrzasnął jeszcze inny, kopiąc czerwonowłosą w podbródek przez co ta splunęła krwią. Nie była w stanie nawet wydusić słowa. Wiedziała, że to już koniec i będzie musiała się poddać. Jej przeciwnicy nie chcieli jej zabić, mieli za zadanie ją porwać i przesłuchać używając siły. Kiedy już straciła resztki nadziei nagle obok niej pojawiła się postać mężczyzny, a za nim kilku pozostałych. Jedyne co rzuciło jej się w oczy to opaski na ich głowach ze znakiem Wioski Liścia. Widząc to, na jej ustach mimowolnie pojawił się nieznaczny uśmiech.
- Ośmiu dorosłych ninja przeciwko jednej małej dziewczynce? – powiedział dowódca przybyłej grupy kiwając głową z niezadowoleniem.
- Ta suka należy do nas, nie wtrącajcie się – warknął jeden z antagonistów.
- Nie zauważyłem nic, co by na to wskazywało – wzruszył ramionami shinobi Konohy. – Ponadto wtargnęliście do Kraju Ognia. Radzę abyście opuścili go dobrowolnie – dodał z powagą, piorunując przeciwników wzrokiem.
- Nie ruszymy się dopóki jej nie dostaniemy w swoje łapy – warknął jeden z wrogów i rzucił się na ninja Wioski Liścia. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Wywiązała się walka, która jednak nie trwała zbyt długo. W konsekwencji grupka, która goniła wcześniej młodą kunoichi wycofała się, grożąc swoim przeciwnikom. Nikt jednak nie wziął ich na poważnie. Po chwili przywódca zespołu z Konohy przykucnął przy dziewczynce i spojrzał na nią z troską w oczach. Mogła się teraz dokładnie przyjrzeć swojemu wybawicielowi. Od razu rzuciły jej się w oczy charakterystyczne srebrne kosmyki włosów zaplecione w kucyk. Jego twarz była ciepła i spokojna. Mimo wszystko czerwonowłosa spoglądała na niego z nieukrywaną nieufnością.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jestem Sakumo Hatake – powiedział, zauważając jej niepewność. – Musisz być wykończona. Zabiorę cię do swojej wioski, tam będziesz mogła odpocząć w spokoju – dodał opiekuńczo, wyczekując jej reakcji. Spojrzała na niego lekko zdziwiona, ale po krótkiej chwili nieznacznie przytaknęła. Srebrnowłosy ninja wziął ją delikatnie na ręce i ruszył wraz ze swoimi towarzyszami w drogę powrotną. Czując się wystarczająco bezpiecznie zasnęła w jego ramionach momentalnie.

Po kilkugodzinnej wędrówce dotarli do Wioski Liścia, która jak zawsze tętniła życiem. Sakumo zabrał młodziutką ninja do swojego mieszkania i położył ją w jednym z trzech pokoi. Wciąż spała więc postanowił dać jej czas na odpoczynek i wyszedł zamykając za sobą drzwi pokoju. Postanowił zawiadomić o tej sytuacji Trzeciego Hokage, toteż posłał swojego klona do Budynku Administracyjnego. Chciał pozostać w mieszkaniu na wypadek przebudzenia dziewczynki. Po kilkunastu minutach do mieszkania shinobi dotarł Sandaime, który bez zastanowienia wszedł po cichu do pokoju gdzie spał gość Białego Kła. Widząc śpiącą dziewczynkę jedynie pogłaskał się w konsternacji po brodzie. Obaj mężczyźni po chwili udali się do salonu.
- Jaki ma kolor oczu? – spytał Hiruzen zaciągając się fajką.
- Rubinowy – odpowiedział poważnie srebrnowłosy. Sarutobi słysząc odpowiedź wypuścił powoli dym z ust.
- Wyczułem od niej znajomą chakrę – rzucił zamyślony.
- Z tego co zauważyłem bardzo długo uciekała przed tymi zbirami – zaczął Sakumo. - Było ich aż ośmiu, nawet wdała się w zażartą walkę. Kiedy już opadła z sił wciąż była nieuległa i trzymała w dłoni kunai. Dopiero kiedy zobaczyła na naszych czołach opaski Konohy opuściła gardę i się rozluźniła – wyjaśnił szczegółowo Hatake.
- Bez wątpienia to Krwawy Diament, w dodatku wygląda na nie więcej niż 6 lat– oznajmił Kage zaniepokojony.
- Tak też pomyślałem, dlatego niezwłocznie po Sandaime posłałem – odparł srebrnowłosy. – Chciałbym aby została tutaj na jakiś czas, w końcu nie jest naszym wrogiem – dodał ze zdecydowaniem. Sarutobi westchnął słysząc jego deklarację.
- Masz rację, nie jest wrogiem ale jesteś pewien, że chcesz się nią zająć? – zapytał z niezwykłą powagą. – Wiesz, że jest to ryzykowne – dopowiedział.
- Znam ryzyko i nie będzie to problemem, poza tym mojemu synowi przyda się towarzystwo – odpowiedział pogodnie i z przekonaniem w głosie.
- W porządku, ale porozmawiaj z nią – stwierdził Hokage podnosząc się z miejsca. - Może również pojawiać się czasem z dzieciakami w akademii, oczywiście tylko w roli obserwatora. Nie chcę jej narażać na nadmierne zainteresowanie – wytłumaczył spokojnie wychodząc z mieszkania srebrnowłosego.
- Bez obaw, zajmę się wszystkim – rzucił Jonin żegnając się z Hokage.
W tym samym czasie czerwonowłosa dziewczynka spoglądała z lekkim uśmiechem w sufit , słysząc wszystko o czym rozmawiali dwaj mężczyźni.

Zbliżała się pora obiadowa, a Sakumo od dłuższego czasu przebywał w kuchni próbując ugotować coś odpowiedniego. W tym czasie drzwi mieszkania otworzyły się i wszedł do niego mały szarowłosy chłopiec z maską na twarzy.
- Wróciłem – powiedział głośno nie widząc nikogo w pobliżu i skierował się do salonu.
- Witaj Kakashi – wychylił się z kuchni Sakumo uśmiechając się do swojego syna.
- Co się stało, że zacząłeś gotować jeszcze przed moim przyjściem? – Chłopiec spojrzał na niego podejrzliwym wzrokiem ale ten jedynie roześmiał się i z powrotem schował się w kuchni. Młody shinobi wzruszył ramionami i ruszył do swojego pokoju. Kiedy otworzył drzwi stanął jak wryty z zaskoczenia.
- Kim ty jesteś?! – wrzasnął ze zdenerwowaniem do siedzącej na jego łóżku czerwonowłosej dziewczynki, wskazując na nią palcem. Ona jedynie patrzyła na niego z rozbawieniem.
- I z czego się śmiejesz! – krzyczał dalej.
- Taki mały a tyle krzyku – rzuciła śmiejąc się nieznacznie.
- Ja ci dam mały! – wykrzyczał szarowłosy. Już chciał gwałtownie wyrzucić intruza ze swojego łóżka, ale ona zrobiła szybki unik, a chłopak wylądował na ścianie i opadł z bolącą głową na pościel.
- Co tu się dzieje? – Do pokoju wpadł zaskoczony Biały Kieł. Widząc Kakashiego poturbowanego na łóżku a dziewczynkę kuląca się w rogu, żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.
- On się na mnie rzucił – powiedziała cicho i piskliwie czerwonowłosa udając poszkodowaną i pokazała na małego Hatake.
- Ale to ona zaczęła – krzyknął zdezorientowany chłopak, widząc jak dziewczyna udaje.
- Co ci strzeliło do głowy! – powiedział stanowczo Sakumo, zakładając ręce na piersiach. – Ona tylko odpoczywała w twoim pokoju po wielogodzinnej ucieczce przed grupką nieznanych ninja – dodał, pomagając rubinowookiej wstać.
- Ale! – zaczął szarowłosy chcąc się wytłumaczyć.
- Żadnego ale! – podniósł głos na niego ojciec. Po chwili jednak westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą. – To jest mój syn Kakashi – skierował słowa do dziewczyny wskazując na chłopca. On jedynie piorunował wzrokiem „intruza”.
- Ja jestem Alice, miło mi – powiedziała z uśmiechem na ustach, nie zwracając uwagi na niezadowolenie młodego shinobi.
- Chodźmy coś zjeść – rzucił Jonin i skierował się do kuchni. Za nim podążyła dziewczynka, która przed wyjściem z pokoju pokazała Kakashiemu język z wyraźną satysfakcją, co zirytowało go jeszcze bardziej. 
Cała trójka zasiadła wkrótce do stołu.
- Więc to z tej okazji tyle siedziałeś w kuchni – burknął szarowłosy, kątem oka spoglądając na wyraźnie rozbawioną czerwonowłosą.
- Będę musiał się w tym podszkolić – Biały Kieł odpowiedział lekko zmieszany i złapał się za tył głowy.
- We wszystkim pomogę, nie będę robiła problemów – dodała rubinowooka ze smakiem jedząc swoją porcję. Ukradkiem zerkała na siedzącego naprzeciwko chłopaka. Zauważyła jak wstaje z miejsca z niezadowoloną miną.
- To ona tutaj zostaje?! – podniósł głos rozdrażniony, wskazując na bohaterkę rozmowy.
- Zachowuj się! – upomniał go surowo ojciec.
- Zjem w swoim pokoju – rzucił chłodno Kakashi, zabierając ze sobą swój talerz i wyszedł z kuchni. Dziewczynka odprowadziło go tylko smutnym wzrokiem widząc jego nastawienie.
- Przepraszam za niego, musi przyzwyczaić się do nowej sytuacji. – Jonin podrapał się nerwowo po głowie.
-To nic takiego, widziałam dużo gorsze reakcje – powiedziała uspokajająco z wątłym uśmiechem.
- Możesz zostać tutaj tak długo, jak będziesz chciała – wyjaśnił pogodnie Sakumo. – Hokage już wie o twoim pobycie tutaj – dodał.
- Dziękuję za pomoc – Skinęła głową z wdzięcznością. – Słyszałam waszą rozmowę, wszystko już wiem. Mam tylko jedną prośbę – zaczęła poważniejąc.
- Tak? – spytał z ciekawością.
- Nie chcę by Kakashi wiedział o mojej przeszłości, trochę na to za wcześnie – oznajmiła z ostrożnością w głosie i skończyła swój posiłek.
- Naturalnie, nikt więcej nie musi wiedzieć – odpowiedział pośpiesznie widząc jej zdecydowane spojrzenie.
- Świetnie, więc dziękuję za posiłek. Posprzątam po obiedzie – ukłoniła się nieznacznie i pozbierała naczynia ze stołu. Po chwili zabrała się za sprzątanie. Sakumo pożegnał się z dziewczynką i zapowiedział swój powrót późną nocą. Miał jeszcze do załatwienia kilka spraw, a jedną z nich było złożenie raportu z misji Sandaime oraz większe zakupy. W końcu miał teraz pod opieką kolejną osobę i to w dodatku dziewczynkę. Wiedział, że jedynie wyglądem przypomina dziecko i potrafi sama o siebie zadbać. Mimo wszystko obiecał, że się nią zaopiekuje.

W tym samym czasie w mieszkaniu Białego Kła czerwonowłosa postanowiła wziąć dłuższą kąpiel. Po tylu godzinach ucieczki oraz walk musiała zmyć z siebie cały stres i bród. To była też dobra okazja na zregenerowanie się. Leżąc tak w gorącej wodzie straciła poczucie czasu. Dopiero głośne walenie w drzwi wyrwało ją z zamyślenia.
- Halo, żyjesz tam?! Niektórzy chcą skorzystać – wrzeszczał szarowłosy chłopak wyraźnie zdenerwowany.
- Przepraszam, już wychodzę – rzuciła zdezorientowana dziewczynka i pośpiesznie zawinęła się w ręcznik. Bez zastanowienia wyszła z łazienki, chcąc wpuścić młodego Hatake. Gdy ten zobaczył ją w samym ręczniku zaczerwienił się po uszy.
- Mogłabyś się ubrać, nie jesteś tutaj sama! – krzyknął zmieszany i odwrócił wzrok.
- Chciałam zwolnic ci toaletę, myślałam że chcesz skorzystać – rzuciła lekko przestraszona i odsunęła się parę kroków w tył.
- Nieważne! – burknął nadąsany i wszedł do pomieszczenia. Po chwili wyszedł i poszedł prosto do swojego pokoju, nie spoglądając nawet w stronę czerwonowłosej. Ona widząc jego zachowanie westchnęła przeciągle. Doprowadziła się do porządku i przebrała się w białe krótkie kimono do snu. Co prawda nie zamierzała jeszcze spać, ale zbliżał się wieczór i nigdzie nie miała zamiaru wychodzić. Postanowiła więc zabrać się za porządki w mieszkaniu. Nie było ono zaniedbane, jednak można było zauważyć, że mieszkał tutaj ojciec z synem. Po dwóch godzinach trzypokojowe lokum lśniło czystością. Oczywiście, jak na ninja przystało, do pomocy wykorzystała kilka swoich klonów. Podziwiając swoje dzieło odetchnęła z ulga i ruszyła przygotowywać kolację. Rozdzieliła posiłek na trzy porcje, a jeden z nich szczelnie zapakowała, opisała karteczką „Sakumo” i umieściła w lodówce. Pozostałe dwa talerze wzięła w ręce i podeszła do drzwi szzarowłosego.
- Zrobiłam kolację, twój tata wróci nocą – powiedziała na tyle głośno żeby usłyszał.
- Nie jestem głodny – burknął z wnętrza.
- Mimo wszystko zostawiam pod drzwiami – dodała już ciszej i odeszła. Swoją część zjadła sama w kuchni i sprzątnęła po sobie. Wróciła do salonu i podeszła do jednej z półek z książkami. Ukradkiem spojrzała w kierunku pokoju młodego Hatake i zauważyła, że taca z kolacją zniknęła. Widząc to uśmiechnęła się z zadowoleniem. Chwyciła za jedną z naukowych pozycji i rozsiadła się w fotelu. Przykryła się znalezionym w pobliżu kocem i zatopiła się w lekturze. Nie spostrzegła nawet jak wkrótce po tym zasnęła z książką w dłoniach.
Dochodziła 23 gdy Sakumo wrócił do mieszkania. Od razu zauważył, że lśni ono czystością, co go zdumiało i aż przystanął wyraźnie zaskoczony. Po chwili spostrzegł, że czerwonowłosa śpi smacznie w salonowym fotelu. Odwrócił się na pięcie i wparował do pokoju Kakashiego widząc, że wciąż świeci się w nim światło.
- Dlaczego nie dałeś jej czystej pościeli?! – zapytał zdenerwowany srebrnowłosy piorunując syna wzrokiem.
- Co? – spytał zdezorientowany chłopak, odwracając się w stronę ojca.
- Wysprzątała całe mieszkanie, a ty nawet nie dałeś jej pościeli – złapał się za głowę wzdychając w bezradności. – Zobacz, śpi w fotelu. Po tak wyczerpującym dniu nawet nie może porządnie odpocząć – przyciągnął Kakashiego do siebie i pokazał na salon ręką.
- Zapomniałem – podrapał się po głowie lekko zakłopotany, widząc dziewczynkę jedynie przykrytą kocem i skuloną w fotelu. Biały Kieł od razu sięgnął do szafy i wyciągnął z niej świeżą pościel. Minął bezszelestnie czerwonowłosą i już miał rozkładać dla niej sofę, ale ona pociągnęła go za koszulkę.
- Nie trzeba, wystarczy poduszka i coś do przykrycia – mruknęła przecierając oczy. – Przepraszam, przysnęłam – dodała cicho i wstała z fotela.
- Nie szkodzi, to ja przepraszam za mojego niewychowanego syna – burknął Sakumo posyłając Kakashiemu morderczy wzrok. – I dziękuję za posprzątanie, teraz mieszkanie błyszczy – dopowiedział z wdzięcznością w głosie.
- Nie ma za co, kolacja dla ciebie jest w lodówce, Kakashi już zjadł – rzuciła zaspana i ułożyła się na sofie. – Przepraszam ale jestem wykończona. Dobranoc – stwierdziła ziewając i przykryła się szczelnie kołdrą. Jonin posłał synowi karcący wzrok a sam poszedł zjeść przygotowaną przez dziewczynkę kolację. Kakashi tylko prychnął pod nosem i skierował się jak zwykle do swojego pokoju.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Oficjalna kolacja



Cała trójka podążała za dziewczyną. Po chwili znaleźli się w dość sporej Sali, w której na środku mieścił się okrągły stół. Przy nim zasiadali już wszyscy goście: czterech Kage oraz dwójka ochroniarzy dla każdego z nich. Piąta zajęła wolne miejsce, a Alice wraz z Hatake usiedli bo jej bokach. Miejsce rubinowookiej trafiło się obok Raikage i naprzeciwko Tsuchikage oraz Mizukage, co wywołało lekki uśmiech na jej twarzy. Będzie przemiło – powiedziała do siebie śmiejąc się w duchu. 

- Witam wszystkich, cieszę się, że każdy przyjął moje zaproszenie – zaczął Gaara po wstaniu z miejsca i rozejrzeniu się po sali. – Zanim zaczniemy posiłek, chciałbym jeszcze chwilę porozmawiać. Szczególnie, że dołączy do naszych sił ktoś spoza 5 Wielkich Wiosek – mówiąc to spojrzał w kierunku czerwonowłosej, a wszystkie oczy skierowane były w jej stronę. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Nie miała innego wyjścia, jak tylko wstać i się przedstawić. Podniosła się z krzesła lekko wzdychając, nie miała ochoty na tę dyskusję.
- Kazekage ma rację. Jak większość z was już wie, jestem Alice. Nie ma potrzeby bym mówiła więcej o sobie, jak jedynie wspomnieć, że moje uczestnictwo będzie mocno ograniczone – zaczęła dość chłodno i niechętnie. – Będę jedynie służyła pomocą medyczną i zwiadowczą, otwartą walkę będę omijała szerokim łukiem. Praca zespołowa nie wchodzi w rachubę – dokończyła z powagą, siadając na krześle.
- Zgodziłem się na to zaproszenie jedynie z szacunku do Raikage i Kazekage, wciąż nie rozumiem dlaczego taki potwór jak ty zamierza się wtrącać w tę wojnę – rzucił srogo Tsuchikage, obdarzając wrogim wzrokiem medyczkę.
- Ten potwór, jak mówisz – zaczęła spokojnie, opierając się o krzesło – został poproszony o pomoc przez siedzącą obok Tsunade – dokończyła z chytrym uśmieszkiem przeszywając wzrokiem nieprzyjaznego staruszka.
- Jak mogłaś podjąć taką decyzję bez konsultacji z nami Hokage? – wtrąciła nagle Mizukage z irytacją w głosie. Reszta zgromadzonych uważnie przyglądała się rozpoczętej dyskusji z niemałym zainteresowaniem.
- Alice i ja znamy się od wielu lat, mam do niej pełne zaufanie i ręczę za nią – odpowiedziała z niezwykłą powagą Piąta. Starała się grać profesjonalnie, jednak w środku cierpliwość powoli jej się kończyła.
- To nie zmienia faktu, że to Krwawy Diament i nikt nie wie co może się stać. Nie uniknione, że może nawet nas zdradzić. Szczególnie, że Madara również chce ją przeciągnąć na swoją stronę – podniósł głos Onoki nie spuszczając wrogiego spojrzenia z czerwonowłosej. Po chwili Raikage uderzył pięścią w stół.
- Nie jesteśmy tutaj żeby się kłócić – krzyknął wyraźnie zdenerwowany. – Ja również zgodziłem się na jej udział – dodał surowo, rozglądając się po sali.
- Dobrze wiecie kim ta kobieta jest i co potrafi, jaką macie pewność, że nas nie zdradzi? – zapytał staruszek, wskazując na bohaterkę kłótni, z trudem tłumił swoje zdenerwowanie.
- Skoro Hokage ręczy za nią słowem, to ja wierzę, że tego nie zrobi – dopowiedział Kazekage, uważnie przyglądając się rubinowookiej, którą ewidentnie bawiła ta sytuacja.
- Co cię tak śmieszy?! – Tsuchikage nie wytrzymał i wstał ze swojego miejsca wściekły, widząc rozbawienie na jej twarzy.
- Wasze myślenie – odparła wzdychając, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Co masz na myśli? – spytała z opanowaniem Terumi.
- Jestem pod wrażeniem, że potrafiliście dogadać się po tylu latach wojen między sobą – zaczęła spokojnie.
- To chyba oczywiste w obecnej sytuacji! – przerwał jej doprowadzony do granic wytrzymałości Onoki.
- Zdołaliście odsunąć w kąt wszystkie spory między wami, udało wam się zapomnieć o dawnej wrogości. Jednak wciąż nie potraficie zapomnieć o mojej przeszłości, wciąż tylko przytaczacie dawne dzieje, a ja już wiele lat temu zostawiłam to w tyle – dokończyła obserwując reakcję zgromadzonych. Każdy z osobna nie wiedział co odpowiedzieć, byli świadomi, że miała trochę racji.
- Zbyt wiele osób pozbawiłaś życia oraz zbyt często bawiłaś się w boga życia i śmierci - skwitował władca Wioski Skał i usiadł na swoje miejsce, wyraźnie usatysfakcjonowany swoim przytykiem.
- A ile krwi wylała twoja wioska Onoki? – spytała go z poważnym wyrazem twarzy, lustrując go wzrokiem. Nie odpowiedział. – Ile osób straciło życie z powodu niepotrzebnych walk? – drążyła. – Nikt tutaj nie jest bez winy, każdy ma wiele na sumieniu. Jesteśmy shinobi, a śmierć jest nieodzownym elementem naszego życia. Jednak to nie znaczy, że powinniśmy je bezkarnie odbierać. Ja zapłaciłam już za swoje błędy, i to nie raz – dokończyła chłodno, przymykając oczy. Zapadła cisza.
- W takim razie, dlaczego stawiasz warunki odnośnie twojego udziału w wojnie i twojej pracy indywidualnej? – przerwała jej Mizukage. Rubinowooka westchnęła jedynie teatralnie.
- Wzięłam pod uwagę wasz brak zaufania do mojej osoby. Niepotrzebne obawy i niepewność nie będą zbyt korzystne na polu bitwy. Poza tym, nie należę do żadnej z wiosek i nie powinnam ingerować zbyt mocno w tę wojnę – wyjaśniła już spokojniej. – Nie chcę zachwiać równowagi w świecie shinobi, szczególnie gdy Wasza współpraca tak dobrze się układa. Nie ukrywam, że wizja pokoju bardzo mi odpowiada – dodała z pogodnym wyrazem twarzy. Mimowolnie na twarzach niektórych zgromadzonych pojawił się delikatny uśmiech.
- W porządku, chyba na tym powinniśmy zakończyć. Czas najwyższy na kolację – powiedział głośniej gospodarz spotkania. kończąc całą debatę. Tymczasem w pomieszczeniu pojawiło się kilka osób z tacami pełnymi jedzenia. Każdy rozpoczął swój posiłek, a atmosfera od razu się rozluźniła. Po krótkim czasie zapomniano o wszelkich nieporozumieniach i każdy zajął się sobą.

Po godzinnej kolacji, shinobi piasku wskazali każdemu ich pokoje. Jak tradycja nakazuje, Alice i Kakashi dostali wspólny pokój, co rozśmieszyło kobietę. Jednak postanowiła udać się do niego później. Kiedy wszyscy się rozeszli do swoich sypialni, ona przeniosła się na najwyższy budynek w Suna. Była bezchmurna noc, więc rozkoszowała się widokiem gwiazd, które świeciły pięknym blaskiem. Wiatr mącił kosmyki jej włosów, a jego ciepło otulało ją z każdej strony. To była jedna z przyjemniejszych chwil w samotności jakie ostatnio było dane jej zaznać. Uczucie delikatnego wiatru od zawsze wpędzało ją w dobry i melancholijny nastrój. Mimo, że opanowała już cztery natury, to jednak wiatr był jej najbliższy. Był pierwszą naturą chakry, którą rozwinęła. Przymknęła oczy by móc się odprężyć, tracąc przy okazji rachubę czasu. Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś kroki, gdy spojrzała za siebie ujrzała charakterystyczny strój Wioski Piasku.
- Nie wiedziałem, że znasz to miejsce – powiedział Gaara podchodząc bliżej do kobiety, uważnie jej się przyglądając.
- Owszem znam, byłam w tej wiosce niejednokrotnie – odpowiedziała spoglądając wciąż w gwiaździsty nieboskłon.
- A jest miejsce w którym nie byłaś? – zapytał pogodnie. Zaśmiała się na te pytanie.
- Trafna uwaga – rzuciła wesoło. – Nie ma miejsca gdzie wiatr byłby przyjemniejszy, a niebo tak czyste – dodała ze spokojem w głosie.
- Chyba masz rację – przytaknął spoglądając w górę.
- A więc dlaczego tutaj jesteś, bo wiem że wyczułeś tutaj moją obecność i dlatego przyszedłeś – oparła się plecami o murek na dachu i spojrzała na swojego rozmówcę.
- Chciałem porozmawiać z tobą na osobności, zanim wojna się rozpocznie na dobre – odparł, nie ukazując żadnych emocji na twarzy. Kobieta jednak widziała na niej ciekawość.
- Masz wątpliwości co do mojej osoby? – spytała z zainteresowaniem.
- Nie, po prostu jesteśmy do siebie podobni – rzucił z przekonaniem. Rubinowooka westchnęła na te słowa, przymykając powieki.
- To, że wiesz o mojej przeszłości to oczywiste, ale zapewne Tsunade znów napaplała zbyt wiele o obecnych czasach – stwierdziła z rezygnacją w głosie. Gaara jedynie przytaknął, słuchając co ma do powiedzenia kobieta. – Może trochę jesteśmy podobni. Ty również nie miałeś łatwego dzieciństwa i byłeś od lat nienawidzony. Dopiero po latach zła znalazłeś kogoś kto ci pomógł – dodała z powagą, zwracając wzrok w gwiazdy. Młody Kage jedynie przyglądał się medyczce. – Ze mną było podobnie, jednak wierz mi, mój ból trwał wiele długich i ciężkich lat. Jedynie garstka osób nie widziała we mnie potwora i wroga. Obecnie jedynie Tsunade zna o mnie całą prawdę i o dziwo wciąż mi ufa, nie mam pojęcia jak to robi – zaśmiała się wzruszając ramionami. - To się nigdy nie zmieni, bo ludzie boją się tego czego nie znają i nad czym nie mają kontroli – dopowiedziała już poważniej.
- Może czas by cię poznali – rzucił nie spuszczając wzroku z kobiety. Ta jedynie smutno się uśmiechnęła.
- Sam widzisz jak jest, Kage wiedzą kim jestem a mimo wszystko widzą we mnie wroga. Póki chodzę po tym świecie, póty ludzie będą się mnie bać i traktować nieufnie – mówiąc to spoglądała beznamiętnie w dal. – To zostało wpisane w mój życiorys odkąd mój ojciec zrobił ze mnie swoje narzędzie i chciał mnie zabić – dodała chłodno z przekonaniem w głosie, zwracając się już do chłopaka.
- Mój ojciec zrobił podobnie – odpowiedział równie poważnie. Kobieta złapała go za ramię i spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem.
- Twój ojciec cię kochał, nawet jeśli w to nie wierzysz – zaczęła szczerze. - Zawsze kochało cię rodzeństwo, miałeś swój dom, swoją wioskę, później wspaniałych przyjaciół, szacunek ludzi i tytuł Kage Wioski Piasku. Mi to nie było pisane, mimo, że niektóre osoby przez krótki czas były bliskie mojemu sercu – dokończyła, siląc się na uśmiech i klepiąc lekko czerwonowłosego po jego czapce. -
Cieszę się, że nie zmarnowałeś szansy, którą Naruto ci dał – dopowiedziała ciepło i rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając zaskoczonego Gaare na dachu budynku.

Znalazła się w przydzielonym pokoju, w którym znajdował się już Kakashi. Jak miał zwykle w zwyczaju, czytał swoją ulubioną lekturę. Na widok kobiety uśmiechnął się. Ona jednak opadła bezsilna na dwuosobowe łóżko.
- Jestem wykończona – rzuciła, wzdychając przeciągle.
- Chwilę cię nie było – zauważył, przyglądając się reakcji medyczki zza książki.
- Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza i zawitał do mnie Kazekage – odpowiedziała zmęczonym głosem.
- Gaara? – spytał zdziwiony.
- Chciał tylko porozmawiać – rzuciła wciąż leżąc na plecach, machając ręką uspokajająco. – Dobry z niego chłopak – dodała ze spokojem w głosie.
- To prawda – odpowiedział znacząco, co nie umknęło uwadze czerwonowłosej i wywołało na jej ustach chytry uśmieszek. Podniosła się lekko na rękach i spojrzała na szarowłosego z zainteresowaniem.
- Czyżbyś był zazdrosny? – zapytała lustrując go swoim oczami. Rozbawiło ją zachowanie jonina.
- Nie prawda! – odparł lekko zmieszany, próbując ukryć się za czytaną książką.
- Oczywiście – kobieta tylko zaśmiała się nieznacznie a kroki skierowała do łazienki, jednak zatrzymała się na jej progu. – A może chcesz mi towarzyszyć pod prysznicem? – spytała znacząco z lekkim uśmieszkiem i lustrowała go przez chwilę swoim wzrokiem, ledwo tłumiąc swoje rozbawienie całą sytuacją. On podłapał jej zagrywkę.
- Z przyjemnością – odpowiedział z uśmiechem, odkładając książkę na szafkę i podnosząc się z fotela. Skierował się w jej stronę z niebywałą pewnością siebie.
- Zapomnij! – krzyknęła Alice, trzaskając pośpiesznie drzwiami przed jego nosem. Usłyszała jedynie cichy śmiech w pokoju obok. Westchnęła zrezygnowana, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Po kilkunastu minutach wyszła odświeżona, mając na sobie jedynie satynową koszulkę. Widząc swoją towarzyszkę w takim stroju, Kakashi nie mógł oderwać od niej wzroku. Sam z resztą miał na sobie jedynie spodenki. Rubinowooka zauważyła jego wzrok i szarpnęła za poduszkę z łóżka i cisnęła nią w Hatake.
- Śpisz na kanapie! – podniosła głos, wskazując na mebel z lekką irytacją.
- Trudno – westchnął teatralnie i ułożył się do snu. Kunoichi zrobiła podobnie wchodząc pod pościel. Nie minęło nawet 5 minut, jak poczuła że coś wchodzi pod jej kołdrę i układa się obok. Poczuła jak żyłka na jej czole niebezpiecznie pulsuje. Już miała się odwrócić i trzasnąć mężczyznę w głowę, ale poczuła jak obejmuje ją ciepło od tyłu i przyciąga delikatnie do siebie. Zadrżała ze strachu. Momentalnie jej oddech przyspieszył a serce szybciej zaczęło bić.
-  Kakashi, nie – szepnęła łamiącym głosem, jednak nie odepchnęła go. W duchu próbowała uspokoić swoje myśli i ciało, chciała jedynie w spokoju zasnąć. Nie mogła się przełamać i okazać swoje uczucia, a raczej swoją słabość do niego. Wciąż w głowie miała plan, który musiała jutro zrealizować.
- Spokojnie, ostatnio jesteś tak rozbita, że nie mogłem zostawić cię tutaj samej – powiedział cicho, a ją przeszył dreszcz czując jego oddech na swoim uchu. Zaskoczył ją, mile zaskoczył. Odetchnęła z ulgą. Nie mogła mu powiedzieć dlaczego tak się czuje, jeszcze nie dzisiaj.
- Jesteś niemożliwy – szepnęła z lekkim uśmiechem na ustach i dała za wygraną. Czując jego przyjemny zapach i ciepłotę ciała, odpłynęła w krainę snów.
Nastał ranek, a kobieta powoli otwierała oczy. Kakashi już nie spał, leżał na plecach a ona obejmowała go jedną ręką będąc na lewym boku. Spoglądał na nią z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry, jak się spało? – spytał pogodnie.
- Dobrze, dziękuje – odwzajemniła uśmiech. Podniosła się delikatnie na rękach i zbliżyła swoją twarz do jego. Odkryła delikatnie materiał jego maski i pocałowała go w policzek. – Dziękuję, że byłeś w nocy obok – powiedziała ze spokojem i szczerością w głosie, patrząc mu w oczy.
- Do usług – odpowiedział wesoło. Wiedział, że z jakiegoś nieznanego mu powodu rubinowooka trzyma lekki dystans. Czuł jednak, że już niedługo powie mu co ją trapi.
Oboje zaczęli się szykować do powrotu do wioski. Alice od pewnego czasu była obecna myślami gdzie indziej. Jednak dobrze to ukrywała, nie chciała by ktoś niepotrzebnie zadawał pytania. Po pewnym czasie ktoś zapukał do drzwi. Kiedy szarowłosy otworzył, pojawiła się w nich Hokage.
- Oh macie wspólny pokój – rzuciła udając zaskoczenie.
- Nie udawaj Tsunade, wiem, że to twoja sprawka – stwierdziła czerwonowłosa rzucając jej znaczące spojrzenie.
- Nie mam nic z tym wspólnego – podniosła w górę ręce w charakterystycznym geście, próbując zaprzeczyć.
- Hai Hai – westchnęła z rezygnacją rubinowooka, nie wdając się w dalszą dyskusję. Po chwili wszyscy byli gotowi do drogi. Goście pożegnali się dość formalnie i powrócili do swoich wiosek. 

Tsunade udała się do swojej siedziby, a dwójka shinobi skierowała się do swoich mieszkań. Przed drzwiami czerwonowłosa była widocznie zdenerwowana.
- Kakashi – zagadnęła, unikając kontaktu wzrokowego.
- Tak? – zatrzymał się przed swoim mieszkaniem.
- Masz może dzisiaj trochę czasu? Chciałabym porozmawiać – zapytała niepewnym głosem.
- Jestem dzisiaj wolny, możesz przyjść za parę minut – odpowiedział posyłając jej lekki uśmiech. Ona tylko rzuciła na niego okiem przytakując i weszła do swojego lokum.
Na swojej kanapie zauważyła swojego towarzysza, którego już dawno nie widziała.
- Yuki! – krzyknęła wyraźnie zaskoczona widokiem leoparda.
- Witaj Alice, dawno się nie widzieliśmy – odpowiedział jej spokojnie podchodząc do niej bliżej.
- Racja, oboje byliśmy zajęci. Miło cię widzieć – rzuciła pośpiesznie z lekkim uśmiechem i poszła do swojej sypialni. Z szafy wyciągnęła dużą torbę i zaczęła wkładać do niej wszystkie swoje rzeczy. W międzyczasie przebrała się również w swoje czarne kimono. Następnie zaczęła krzątać się po mieszkaniu by posprzątać.
- Co ty robisz? – zapytało zwierzę, które już od dłuższego czasu obserwowało jej poczynania.
- Pakuję się – odpowiedziała beznamiętnie.
- Misja czy może odchodzisz? – spytał wyraźnie zaciekawiony.
- Słuchaj Yuki, dziś zamierzam mu wszystko wyjaśnić. Proszę abyś w razie gdybym musiała zniknąć, został w wiosce. – Zaczęła, odwracając się w jego stronę.
- Jak to? Ale dlaczego zniknąć? – Zerwał się z miejsca zaniepokojony.
- Są trzy możliwe wyjścia. Albo wszystko zrozumie i mi wybaczy, albo nie zrozumie i będę musiała odejść lub nie wrócę z tego żywa – mówiąc ostatnie słowa wysiliła się na uśmiech.
- Nie żartuj, to nie jest zabawne – warknął leopard.
- Dlatego proszę abyś tutaj został i żył spokojnie. Tsunade na pewno nie pozwoli ci się nudzić. I w razie tych dwóch gorszych scenariuszy, przeproś ją ode mnie – dokończyła, pieczętując tym samym wszystkie swoje rzeczy w dwa zwoje.
- Przestań, przecież zawarłaś kontrakt z dzikimi kotami – spojrzał na nią zaskoczony.
- Oj Yuki, przecież już dawno cię z niego uwolniłam – poczochrała go po kłębie. – Jesteśmy towarzyszami, nie musisz już mi służyć od kilku lat. Dlatego teraz żyj w końcu tak, jak powinieneś zawsze żyć, wolny – dodała z ciepłym uśmiechem. Leopard jedynie popatrzył na nią smutnym wzrokiem i otarł się o jej nogi.
- Żegnaj Alice – mruknął cicho, widząc medyczkę przy drzwiach.
- Papa i życz mi szczęścia – machnęła mu dłonią i posłała wątły uśmiech. Wszystkie zwoje umieściła na swoim udzie, teraz była gotowa. Westchnęła próbując uwolnić zdenerwowanie. Zapukała do mieszkania obok. Otworzył Hatake z pogodnym wyrazem twarzy. Po chwili Alice ruszyła przodem w kierunku centrum wioski, a jonin tuż za nią.
- Pójdziemy porozmawiać gdzie indziej – rzuciła niepewnie czerwonowłosa. Nie spoglądała w stronę shinobi, była zbyt zdenerwowana, co mu nie umknęło. Postanowił jednak nie wnikać i poczekać. Po paru minutach dotarli do kwiaciarni Yamanaka. Na progu czuć było zapach wielu kwiatów, a przed ladą stała szczupła blondynka, która przywitała swoich klientów z ciepłym uśmiechem.
- Ohayo Alice i Kakashi-sensei, czym mogę służyć? – spytała wesoło.
- Bukiet piętnastu białych róż, przystrojony jak ostatnim razem – odpowiedziała medyczka, siląc się na uśmiech.
- Oczywiście – Ino zniknęła na kilka minut i po chwili przyniosła bajeczną wiązankę. Rubinowooka zapłaciła i pomachała wychodząc ze sklepu. Po dłuższej chwili znaleźli się przed bramą cmentarza.
- Cmentarz? – zapytał zaskoczony Kakashi przystając na chwilkę.
- Tak – odparła smutno i ruszyła dalej. Podeszła do pomnika bohaterów Konoha, zaraz za nią stał szarowłosy i przyglądał się bukietowi róż. Wydawał mu się dziwnie znajomy, jakby gdzieś już go widział. Kunoichi położyła go na pomniku i odwróciła się w stronę jonina. Spojrzała mu głęboko w oczy pełna strachu i niepewności.
- Kakashi – zaczęła lekko drżącym głosem. – Jak usłyszysz co mam do powiedzenia, proszę nie oceniaj mnie zbyt pochopnie – dokończyła cicho i niepewnie, nie spuszczając z niego wzroku. Nigdy się tak nie bała. Ledwo trzymała się na nogach, ale wiedziała że musi to zrobić. Teraz już nie ma odwrotu, musi wyznać mu prawdę. Prawdę, która nie wiadomo jaki przyniesie skutek. Nabrała powietrza do płuc i zaczęła swoją opowieść…

środa, 13 sierpnia 2014

Chwila pod wiśnią


Jeszcze przez jakiś czas spoglądała w błękitne niebo po którym poruszały się puszyste obłoki. W gęstwinie pobliskiego lasu słychać było tylko cichy wiatr, mogła spokojnie rozmyślać. Z jednej strony była wściekła na szarowłosego, jednak z drugiej, nie mogła go winić. Przez cały swój pobyt w wiosce wodziła go za nos, nie miała odwagi powiedzieć mu o swoich uczuciach i obawach. Ale wiedziała, że dłużej tak już nie może być, to trwało zbyt długo. Nie miała pojęcia od czego powinna zacząć rozmowę z Kakashim. W końcu tyle się ostatnio wydarzyło, nie chciała tego zaprzepaścić. Jednak mimo wszystko obawiała się, nie była pewna jak zareaguje po tym co usłyszy. Próbowała sobie ułożyć wszystko w głowie aby niczego przypadkiem nie pominąć.
 
Nagle z rozmyślań wyciągnął ją członek Anbu, który pojawił się obok niej. Spojrzała pytającym wzrokiem w jego stronę, leżąc wciąż na zielonej trawie.
- Hokage prosi do gabinetu – oznajmił dość poważnie i po chwili zniknął w kłębie szarego dymu.
- Ehh – mruknęła tylko do siebie i podniosła się z ziemi. Nie czekając długo rozpłynęła się w powietrzu i pojawiła się przed biurkiem blondynki. W tym samym pokoju znajdował się również Hatake, na którego Alice nawet nie spojrzała.
- Witajcie, wiem że dopiero co wróciliście z poprzedniej misji ale mam dla was kolejne zadanie – powiedziała Tsunade, składając dłonie na biurku.
-Cóż tym razem? – spytała czerwonowłosa z przekąsem.
- W zasadzie to bardziej powinno ciebie Alice zainteresować – rzuciła z lekkim uśmieszkiem na ustach.
- O no proszę, z chęcią wysłucham – odparła zaciekawiona.
- Jutro odbędzie się dość poważna kolacja na której znajdą się wszyscy Kage, będzie miała miejsce w Wiosce Piasku – zaczęła Piąta.
- Ho ho, cóż się stało? – zapytała zaintrygowana.
- Gaara chciałby osobiście poznać osobę, która dołączy do Zjednoczonych Sił Shinobi i użyczy swoich umiejętności – dokończyła opierając się o swoje krzesło z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.
- Serio? – rzuciła zaskoczona rubinowooka – Nie spodziewałam się takiego zaszczytu – zaśmiała się delikatnie pod nosem. Hokage widząc jej reakcje tylko przewróciła oczami. – A co z Ōnokim i Terumī? Pewnie nie są zachwyceni – uśmiechnęła się szeroko Alice.
- Wiedzą o wszystkim i przyjęli zaproszenie – odparła blondynka wzdychając nieznacznie. – Oczywiście jak na spotkanie Kage przystało to niezbędna jest ochrona, dlatego też Kakashi wyruszy razem z nami. To będzie oficjalne spotkanie, więc radzę ubrać się stosownie do sytuacji – dodała mierząc dwójkę wzrokiem. – Zostaniemy tam na noc i będą również przydzielone pokoje, więc weźcie ze sobą co trzeba – dopowiedziała.
- O której się tutaj stawić? – zapytała z niecierpliwością czerwonowłosa trzymając już klamkę od drzwi wyjściowych.
- Równo 16 – odpowiedziała Tsunade.
- W porządku, o 15:55 przeniosę nas na miejsce, do jutra – machnęła tylko dłonią i opuściła zwinnym ruchem gabinet. 

Chciała uniknąć ewentualnej konfrontacji z szarowłosym, więc szybko opuściła Budynek Administracyjny. W drodze do swojego mieszkania przypomniała sobie, że przez ostatnie wydarzenia zostawiła swoje rzeczy w mieszkaniu Jonina. Korzystając z jego nieobecności, bez zbędnego zastanowienia przeniosła się do jego lokum. Rozejrzała się po sypialni mężczyzny. W jednej chwili pojawiły się przed jej oczami niedawne chwile spędzone z Kakashim. Mimowolnie oczy zaszkliły się czerwonowłosej. Sięgnęła po znajome zdjęcie z komody i usiadła z nim na łóżku.
-Przepraszam Sakumo, nie będzie mi dane spełnić twojej prośby – Mówiąc to smutnym głosem, przeciągnęła palcem po ramce. Ciepłe łzy zaczęły powoli spływać po jej policzkach. Ogarnął ją głęboki smutek. Nie spostrzegła nawet kiedy Hatake wszedł do mieszkania. Ocknęła się dopiero gdy ten stanął w drzwiach.
- Alice? – spytał wyraźnie zaskoczony widokiem roztrzęsionej kunoichi. Ta słysząc jego słowa momentalnie ochłonęła. Zerwała się nagle i jednym ruchem odłożyła zdjęcie na swoje miejsce, a w drugą dłoń złapała swoją torbę.
- Przepraszam, chciałam zabrać tylko swoje rzeczy – rzuciła pośpiesznie, wymijając w biegu szarowłosego. W głowie miała mętlik, nie mogła sobie darować, że pozwoliła zobaczyć się w takim stanie. Jednak w ostatniej chwili Jonin złapał ją za nadgarstek.
- Proszę poczekaj – powiedział poruszony. Kobieta zmuszona była się zatrzymać, ale była odwrócona do niego bokiem. Nie miała odwagi na niego spojrzeć. – Co się stało? – zapytał z przejęciem, przybliżając się do niej i spoglądając na jej twarz.
- Nie patrz na mnie gdy jestem w takim stanie! – pisnęła wyraźnie przestraszona, próbując uciec. Mężczyzna skutecznie jej to uniemożliwił, łapiąc ją za podbródek i obracając jej twarz w swoją stronę. Kobieta spojrzała na niego zapłakana i opuściła bezwładnie ręce wzdłuż ciała. W jej rubinowych oczach można było zauważyć tak głęboki smutek, że aż ścisnęło serce szarowłosemu.
- Alice przepraszam cię – powiedział najszczerzej jak potrafił, patrząc głęboko w jej zaszklone od łez oczy. – Nic nie usprawiedliwia mnie od tego co zrobiłam – dodał spokojnym głosem, pełnym skruchy. Kąciki ust na twarzy czerwonowłosej lekko uniosły się w górę.
- Masz rację, ale ja również nie jestem bez winy – odpowiedziała lekko kręcąc przecząco głową. – Mogłam od razu powiedzieć ci co się stało. Przez te głupie uczucie zazdrości niepotrzebnie zwlekałam - westchnęła nieznacznie, rozpogadzając się na twarzy. Hatake zaskoczyły te słowa i po chwili mimowolnie przytulił do siebie medyczke, która kompletnie się tego nie spodziewała. Po otrząśnięciu się objęła go równie mocno, uśmiechając się ciepło.
- Nie zasługuję na to by być przy tobie – wyszeptał z lekkim smutkiem szarowłosy wciąż obejmując kunoichi. Oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwienia po usłyszeniu takich słów. Odsunęła się od niego delikatnie i chwyciła dłonią jego lewy policzek.
- Nie Kakashi, to ja nie zasługuję na ciebie – odparła cicho, uśmiechając się przy tym smutno i skierowała się do wyjścia.
- Dlaczego? – spytał zdziwiony, gdy kobieta otwierała już drzwi wyjściowe.
- Wkrótce się przekonasz – posłała mu niepewny uśmiech i zamknęła za sobą drzwi. Pośpiesznie weszła do swojego mieszkania i osunęła się na podłogę zakrywając twarz dłońmi. Była kompletnie rozbita, nie potrafiła powstrzymać gorzkich łez.
- To zaszło za daleko – wyszeptała przez łzy i zaniosła się jeszcze większym płaczem. 
Po godzinie dochodzenia do siebie była w stanie dotrzeć do sypialni. Rzuciła swoje rzeczy w kąt i opadła na łóżko, nie minęło kilka sekund jak zapadła w głęboki sen.

Był już ranek, a złote promyki wschodzącego słońca obudziły medyczkę ze snu. Przeciągnęła się wypoczęta na łóżku i skierowała się do kuchni. Przygotowała dla siebie śniadanie i zjadła je w pośpiechu. Wzięła dłuższą kąpiel i tymczasowo założyła na siebie białe krótkie kimono. Chciała jeszcze uporządkować kilka spraw w szpitalu. Po krótkim czasie odwołała swojego klona, który zajmował się nim w czasie jej nieobecności i przeniosła się do placówki medycznej. Przez ostatnie dni nic ważniejszego się tutaj nie działo, co uspokoiło czerwonowłosą. Wypełniła zaległe dokumenty i zajęła się kilkoma pacjentami. Kiedy skończyła nie było jeszcze południa, więc postanowiła pójść na spacer. Po dłuższej wędrówce mimowolnie zatrzymała się na znajomym mostku przed okazałą wiśnią. Nie zastanawiając się długo przeskoczyła przez barierkę i położyła się pod drzewem. Zamknęła oczy i rozkoszowała się pięknym zapachem. Po krótkiej chwili wyczuła czyjąś obecność. Odwróciła się w bok i rozpoznała znajomą szarą czuprynę.
- Widzę, że nie tylko ja szukałam odprężenia – stwierdziła pogodnie, zwracając się do Kakashiego, który przysiadł się tuż obok.
- I chyba zainteresowało nas to samo miejsce – odwzajemnił uśmiech.
- Owszem – odparła spoglądając na okazałą koronę drzewa.
- Kiedyś mój ojciec wspominał mi o tym drzewie – powiedział z lekkim zamyśleniem. Alice wzdrygnęła się nieznacznie słysząc te słowa, były jak kubeł zimnej wody.
- Tak? A co takiego wspominał? – spytała niepewnie, starając się ukryć swoje zdenerwowanie.
- Mówił, że osoba którą spotkasz przy nim gdy zakwitnie, stanie ci się bliska. Szczególnie, że zakwita bardzo rzadko – dokończył spoglądając wesoło na czerwonowłosą. Ona zaś z ulgą rozluźniła się słysząc co powiedział, uśmiechnęła się pod nosem.
- Tak? A ty co o tym myślisz? – zapytała z zainteresowaniem, podnosząc się i opierając się o pień drzewa. W jej oczach pojawiły się iskierki i spoglądała na Jonina z nieukrywaną ciekawością.
- Chyba miał rację – mówiąc to złapał kobietę za lewy policzek. – Brakowało mi tego zadziornego spojrzenia – dodał spoglądając jej głęboko w oczy. Zsunął swoją maskę z twarzy i złożył na jej ustach ciepły pocałunek. Nie opierała się, jednak po jej policzku spłynęła jedna łza. Nie uszło to uwadze Jonina.
- Co się stało? – spojrzał na nią z przejęciem. A ona patrzyła na niego z nieopisanym strachem i zeszklonymi oczami. Po chwili oparła się czołem o jego ramie i spoglądała ze smutkiem na swoje dłonie. Położył dłoń na jej plechach chcąc ją pocieszyć.
- Boję się, że to wkrótce zniknie – wyszeptała ledwo słyszalnie łamiącym głosem.
- Ale co masz na myśli? – spytał odsuwając ją delikatnie od siebie i uważnie się jej przyglądając.
- Że cię stracę – odpowiedziała z bólem w głosie, posyłając mu smutny uśmiech.
- O to się nie bój – wziął ją w objęcie i mocno przytulił. Ona tylko spojrzała zza jego ramienia beznamiętnie w dal, nie wierząc w jego zapewnienie. Wiedziała, że prawda może być zupełnie inna. A moment w którym się wszystko rozstrzygnie zbliżał się coraz bardziej. Nie mogła już więcej czekać, chciała wiedzieć czy te uczucie to przetrwa. Ta myśl nie napawała ją optymizmem. Kunoichi powoli uwolniła się z uścisku szarowłosego i podniosła się z ziemi.
- Już późno, musimy przygotować się na kolację – zwróciła się do Hatake z udawanym uśmiechem i wyciągnęła do niego dłoń, aby pomóc mu wstać. Ten skorzystał z jej pomocy i ruszyli do swoich mieszkań. 
Czerwonowłosa wzięła szybki prysznic i założyła na siebie czarną, rozkloszowaną sukienkę na ramiączkach, która sięgała do kolan. Upięła włosy w luźny kok i założyła buty na lekkim obcasie. Jak zazwyczaj, na udzie umieściła pas z kilkoma zwojami oraz kunaiami. Była gotowa do drogi, więc zapukała po Kakashiego. Gdy przez pewien czas nie otwierał postanowiła wejść sama. Wiedziała, że jest trochę za wcześnie, więc słysząc lejącą się wodę z prysznica postanowiła przygotować dwie herbaty zanim jej towarzysz wyjdzie. Po zaparzeniu płynu zaniosła go do salonu i rozsiadła się na sofie. Po krótkiej chwili shinobi otworzył drzwi od łazienki.
- No, to chyba już tradycja – stwierdziła czerwonowłosa z lekkim uśmieszkiem, widząc szarowłosego w samym ręczniku.
- Nie spodziewałem się ciebie – rzucił lekko zmieszany widząc kunoichi, jednak tym razem się nie zaczerwienił.
- Widzę, że już się oswoiłeś z moim wzrokiem na twoim półnagim ciele – zachichotała upijając łyk herbaty.
- Nic dziwnego, już wielokrotnie widziałaś mnie w tym wydaniu – odpowiedział zrezygnowany udając się do sypialni. Po kilku minutach wyszedł ubrany w szarą koszulę i czarne spodnie.
- Fiu, fiu. Nie często widuję cię w takim stroju – spojrzała na niego z zainteresowaniem. – Chociaż wolę oglądać cię w samym ręczniku – uśmiechnęła się zadziornie, opierając się o sofe i lustrując mężczyznę wzrokiem.
- A podobno nie kręcą cię mięśnie u mężczyzn – odpowiedział nad wyraz opanowany, przysiadając się obok rubinowookiej i wziął do rąk herbatę. Ona zaś lekko się przybliżyła do jego ucha.
- Ale twoje mnie kręcą – wyszeptała powoli i uwodzicielsko. Jonina przeszył momentalnie dreszcz, a serce zaczęło mu szybciej bić. Odłożył spokojnie filiżankę i spojrzał na Alice z lekkim uśmiechem na ustach. Przybliżył się do niej, lekko się nad nią nachylając. Kobieta lekko się zmieszała widząc jego reakcję.
- W takim razie są teraz do twojej dyspozycji – odpowiedział równie uwodzicielsko, nie spuszczając z niej swojego zainteresowanego wzroku. Czerwonowłosa wstała pośpiesznie zakłopotana jego odpowiedzią i skierowała się w stronę wyjścia.
- Już jest późno, czas na nas – rzuciła pośpiesznie unikając kontaktu wzrokowego. Shinobi widząc jej reakcję tylko zaśmiał się pod nosem i dołączył do medyczki. 
Po krótkim spacerze byli przed Budynkiem Administracyjnym, a tam czekała już na nich Piąta ubrana w tradycyjny strój Hokage. Bez zbędnego czekania czerwonowłosa złapała dwójkę shinobi i przeniosła ich do siedziby Kazekage.
- To było szybkie – rzuciła Tsunade poprawiając swój kapelusz.
- Wszędzie gdzie jest choćby najmniejszy przepływ powietrza, tam mogę się przenieść – odpowiedziała wesoło rubinowooka.
- Czas poszukać kogoś z Suna – zauważył Kakashi rozglądając się po korytarzu.
- Już przybyli – usłyszeli głos dochodzący z końca korytarza, który pochodził od blondwłosej młodej kunoichi z dwoma wysokimi kuzykami na głowie.
- Witaj Temari, czy reszta Kage już się zebrała? – spytała Godaime.
- Tak, proszę za mną – wskazała na pokój po drugiej stronie korytarza i ruszyła przodem, spoglądając ukradkiem podejrzliwym wzrokiem na Alice.
- Zaczyna się – powiedziała do siebie czerwonowłosa, przewracając oczami w niezadowoleniu. 
--------------------------------------------------------------------------------
No cóż, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie tak długiej nieobecności. Po prostu nie miałam wieny... Podejrzewam, że nikt już nie czyta tego opowiadania. Mimo wszystko nie mogłam poprzestać na takim momencie bez żadnego rozwiązania. Ta notka miła być ostatnią dotyczącą teraźniejszości. Jednak wyszła zbyt długa i musiałam rozdzielić ją na dwie części. Zatem kolejna pojawi się w przyszłym tygodniu ponieważ już czeka napisana na kompie. Zaś w następnej kolejności postaram się opisać przeszłość Alice, ale to już pewnie we wrześniu/październiku. Zatem jeśli ktoś jest wciąż zainteresowany to zapraszam do przeczytania i przepraszam za moją niesłowność.