niedziela, 24 sierpnia 2014

Oficjalna kolacja



Cała trójka podążała za dziewczyną. Po chwili znaleźli się w dość sporej Sali, w której na środku mieścił się okrągły stół. Przy nim zasiadali już wszyscy goście: czterech Kage oraz dwójka ochroniarzy dla każdego z nich. Piąta zajęła wolne miejsce, a Alice wraz z Hatake usiedli bo jej bokach. Miejsce rubinowookiej trafiło się obok Raikage i naprzeciwko Tsuchikage oraz Mizukage, co wywołało lekki uśmiech na jej twarzy. Będzie przemiło – powiedziała do siebie śmiejąc się w duchu. 

- Witam wszystkich, cieszę się, że każdy przyjął moje zaproszenie – zaczął Gaara po wstaniu z miejsca i rozejrzeniu się po sali. – Zanim zaczniemy posiłek, chciałbym jeszcze chwilę porozmawiać. Szczególnie, że dołączy do naszych sił ktoś spoza 5 Wielkich Wiosek – mówiąc to spojrzał w kierunku czerwonowłosej, a wszystkie oczy skierowane były w jej stronę. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Nie miała innego wyjścia, jak tylko wstać i się przedstawić. Podniosła się z krzesła lekko wzdychając, nie miała ochoty na tę dyskusję.
- Kazekage ma rację. Jak większość z was już wie, jestem Alice. Nie ma potrzeby bym mówiła więcej o sobie, jak jedynie wspomnieć, że moje uczestnictwo będzie mocno ograniczone – zaczęła dość chłodno i niechętnie. – Będę jedynie służyła pomocą medyczną i zwiadowczą, otwartą walkę będę omijała szerokim łukiem. Praca zespołowa nie wchodzi w rachubę – dokończyła z powagą, siadając na krześle.
- Zgodziłem się na to zaproszenie jedynie z szacunku do Raikage i Kazekage, wciąż nie rozumiem dlaczego taki potwór jak ty zamierza się wtrącać w tę wojnę – rzucił srogo Tsuchikage, obdarzając wrogim wzrokiem medyczkę.
- Ten potwór, jak mówisz – zaczęła spokojnie, opierając się o krzesło – został poproszony o pomoc przez siedzącą obok Tsunade – dokończyła z chytrym uśmieszkiem przeszywając wzrokiem nieprzyjaznego staruszka.
- Jak mogłaś podjąć taką decyzję bez konsultacji z nami Hokage? – wtrąciła nagle Mizukage z irytacją w głosie. Reszta zgromadzonych uważnie przyglądała się rozpoczętej dyskusji z niemałym zainteresowaniem.
- Alice i ja znamy się od wielu lat, mam do niej pełne zaufanie i ręczę za nią – odpowiedziała z niezwykłą powagą Piąta. Starała się grać profesjonalnie, jednak w środku cierpliwość powoli jej się kończyła.
- To nie zmienia faktu, że to Krwawy Diament i nikt nie wie co może się stać. Nie uniknione, że może nawet nas zdradzić. Szczególnie, że Madara również chce ją przeciągnąć na swoją stronę – podniósł głos Onoki nie spuszczając wrogiego spojrzenia z czerwonowłosej. Po chwili Raikage uderzył pięścią w stół.
- Nie jesteśmy tutaj żeby się kłócić – krzyknął wyraźnie zdenerwowany. – Ja również zgodziłem się na jej udział – dodał surowo, rozglądając się po sali.
- Dobrze wiecie kim ta kobieta jest i co potrafi, jaką macie pewność, że nas nie zdradzi? – zapytał staruszek, wskazując na bohaterkę kłótni, z trudem tłumił swoje zdenerwowanie.
- Skoro Hokage ręczy za nią słowem, to ja wierzę, że tego nie zrobi – dopowiedział Kazekage, uważnie przyglądając się rubinowookiej, którą ewidentnie bawiła ta sytuacja.
- Co cię tak śmieszy?! – Tsuchikage nie wytrzymał i wstał ze swojego miejsca wściekły, widząc rozbawienie na jej twarzy.
- Wasze myślenie – odparła wzdychając, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Co masz na myśli? – spytała z opanowaniem Terumi.
- Jestem pod wrażeniem, że potrafiliście dogadać się po tylu latach wojen między sobą – zaczęła spokojnie.
- To chyba oczywiste w obecnej sytuacji! – przerwał jej doprowadzony do granic wytrzymałości Onoki.
- Zdołaliście odsunąć w kąt wszystkie spory między wami, udało wam się zapomnieć o dawnej wrogości. Jednak wciąż nie potraficie zapomnieć o mojej przeszłości, wciąż tylko przytaczacie dawne dzieje, a ja już wiele lat temu zostawiłam to w tyle – dokończyła obserwując reakcję zgromadzonych. Każdy z osobna nie wiedział co odpowiedzieć, byli świadomi, że miała trochę racji.
- Zbyt wiele osób pozbawiłaś życia oraz zbyt często bawiłaś się w boga życia i śmierci - skwitował władca Wioski Skał i usiadł na swoje miejsce, wyraźnie usatysfakcjonowany swoim przytykiem.
- A ile krwi wylała twoja wioska Onoki? – spytała go z poważnym wyrazem twarzy, lustrując go wzrokiem. Nie odpowiedział. – Ile osób straciło życie z powodu niepotrzebnych walk? – drążyła. – Nikt tutaj nie jest bez winy, każdy ma wiele na sumieniu. Jesteśmy shinobi, a śmierć jest nieodzownym elementem naszego życia. Jednak to nie znaczy, że powinniśmy je bezkarnie odbierać. Ja zapłaciłam już za swoje błędy, i to nie raz – dokończyła chłodno, przymykając oczy. Zapadła cisza.
- W takim razie, dlaczego stawiasz warunki odnośnie twojego udziału w wojnie i twojej pracy indywidualnej? – przerwała jej Mizukage. Rubinowooka westchnęła jedynie teatralnie.
- Wzięłam pod uwagę wasz brak zaufania do mojej osoby. Niepotrzebne obawy i niepewność nie będą zbyt korzystne na polu bitwy. Poza tym, nie należę do żadnej z wiosek i nie powinnam ingerować zbyt mocno w tę wojnę – wyjaśniła już spokojniej. – Nie chcę zachwiać równowagi w świecie shinobi, szczególnie gdy Wasza współpraca tak dobrze się układa. Nie ukrywam, że wizja pokoju bardzo mi odpowiada – dodała z pogodnym wyrazem twarzy. Mimowolnie na twarzach niektórych zgromadzonych pojawił się delikatny uśmiech.
- W porządku, chyba na tym powinniśmy zakończyć. Czas najwyższy na kolację – powiedział głośniej gospodarz spotkania. kończąc całą debatę. Tymczasem w pomieszczeniu pojawiło się kilka osób z tacami pełnymi jedzenia. Każdy rozpoczął swój posiłek, a atmosfera od razu się rozluźniła. Po krótkim czasie zapomniano o wszelkich nieporozumieniach i każdy zajął się sobą.

Po godzinnej kolacji, shinobi piasku wskazali każdemu ich pokoje. Jak tradycja nakazuje, Alice i Kakashi dostali wspólny pokój, co rozśmieszyło kobietę. Jednak postanowiła udać się do niego później. Kiedy wszyscy się rozeszli do swoich sypialni, ona przeniosła się na najwyższy budynek w Suna. Była bezchmurna noc, więc rozkoszowała się widokiem gwiazd, które świeciły pięknym blaskiem. Wiatr mącił kosmyki jej włosów, a jego ciepło otulało ją z każdej strony. To była jedna z przyjemniejszych chwil w samotności jakie ostatnio było dane jej zaznać. Uczucie delikatnego wiatru od zawsze wpędzało ją w dobry i melancholijny nastrój. Mimo, że opanowała już cztery natury, to jednak wiatr był jej najbliższy. Był pierwszą naturą chakry, którą rozwinęła. Przymknęła oczy by móc się odprężyć, tracąc przy okazji rachubę czasu. Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś kroki, gdy spojrzała za siebie ujrzała charakterystyczny strój Wioski Piasku.
- Nie wiedziałem, że znasz to miejsce – powiedział Gaara podchodząc bliżej do kobiety, uważnie jej się przyglądając.
- Owszem znam, byłam w tej wiosce niejednokrotnie – odpowiedziała spoglądając wciąż w gwiaździsty nieboskłon.
- A jest miejsce w którym nie byłaś? – zapytał pogodnie. Zaśmiała się na te pytanie.
- Trafna uwaga – rzuciła wesoło. – Nie ma miejsca gdzie wiatr byłby przyjemniejszy, a niebo tak czyste – dodała ze spokojem w głosie.
- Chyba masz rację – przytaknął spoglądając w górę.
- A więc dlaczego tutaj jesteś, bo wiem że wyczułeś tutaj moją obecność i dlatego przyszedłeś – oparła się plecami o murek na dachu i spojrzała na swojego rozmówcę.
- Chciałem porozmawiać z tobą na osobności, zanim wojna się rozpocznie na dobre – odparł, nie ukazując żadnych emocji na twarzy. Kobieta jednak widziała na niej ciekawość.
- Masz wątpliwości co do mojej osoby? – spytała z zainteresowaniem.
- Nie, po prostu jesteśmy do siebie podobni – rzucił z przekonaniem. Rubinowooka westchnęła na te słowa, przymykając powieki.
- To, że wiesz o mojej przeszłości to oczywiste, ale zapewne Tsunade znów napaplała zbyt wiele o obecnych czasach – stwierdziła z rezygnacją w głosie. Gaara jedynie przytaknął, słuchając co ma do powiedzenia kobieta. – Może trochę jesteśmy podobni. Ty również nie miałeś łatwego dzieciństwa i byłeś od lat nienawidzony. Dopiero po latach zła znalazłeś kogoś kto ci pomógł – dodała z powagą, zwracając wzrok w gwiazdy. Młody Kage jedynie przyglądał się medyczce. – Ze mną było podobnie, jednak wierz mi, mój ból trwał wiele długich i ciężkich lat. Jedynie garstka osób nie widziała we mnie potwora i wroga. Obecnie jedynie Tsunade zna o mnie całą prawdę i o dziwo wciąż mi ufa, nie mam pojęcia jak to robi – zaśmiała się wzruszając ramionami. - To się nigdy nie zmieni, bo ludzie boją się tego czego nie znają i nad czym nie mają kontroli – dopowiedziała już poważniej.
- Może czas by cię poznali – rzucił nie spuszczając wzroku z kobiety. Ta jedynie smutno się uśmiechnęła.
- Sam widzisz jak jest, Kage wiedzą kim jestem a mimo wszystko widzą we mnie wroga. Póki chodzę po tym świecie, póty ludzie będą się mnie bać i traktować nieufnie – mówiąc to spoglądała beznamiętnie w dal. – To zostało wpisane w mój życiorys odkąd mój ojciec zrobił ze mnie swoje narzędzie i chciał mnie zabić – dodała chłodno z przekonaniem w głosie, zwracając się już do chłopaka.
- Mój ojciec zrobił podobnie – odpowiedział równie poważnie. Kobieta złapała go za ramię i spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem.
- Twój ojciec cię kochał, nawet jeśli w to nie wierzysz – zaczęła szczerze. - Zawsze kochało cię rodzeństwo, miałeś swój dom, swoją wioskę, później wspaniałych przyjaciół, szacunek ludzi i tytuł Kage Wioski Piasku. Mi to nie było pisane, mimo, że niektóre osoby przez krótki czas były bliskie mojemu sercu – dokończyła, siląc się na uśmiech i klepiąc lekko czerwonowłosego po jego czapce. -
Cieszę się, że nie zmarnowałeś szansy, którą Naruto ci dał – dopowiedziała ciepło i rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając zaskoczonego Gaare na dachu budynku.

Znalazła się w przydzielonym pokoju, w którym znajdował się już Kakashi. Jak miał zwykle w zwyczaju, czytał swoją ulubioną lekturę. Na widok kobiety uśmiechnął się. Ona jednak opadła bezsilna na dwuosobowe łóżko.
- Jestem wykończona – rzuciła, wzdychając przeciągle.
- Chwilę cię nie było – zauważył, przyglądając się reakcji medyczki zza książki.
- Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza i zawitał do mnie Kazekage – odpowiedziała zmęczonym głosem.
- Gaara? – spytał zdziwiony.
- Chciał tylko porozmawiać – rzuciła wciąż leżąc na plecach, machając ręką uspokajająco. – Dobry z niego chłopak – dodała ze spokojem w głosie.
- To prawda – odpowiedział znacząco, co nie umknęło uwadze czerwonowłosej i wywołało na jej ustach chytry uśmieszek. Podniosła się lekko na rękach i spojrzała na szarowłosego z zainteresowaniem.
- Czyżbyś był zazdrosny? – zapytała lustrując go swoim oczami. Rozbawiło ją zachowanie jonina.
- Nie prawda! – odparł lekko zmieszany, próbując ukryć się za czytaną książką.
- Oczywiście – kobieta tylko zaśmiała się nieznacznie a kroki skierowała do łazienki, jednak zatrzymała się na jej progu. – A może chcesz mi towarzyszyć pod prysznicem? – spytała znacząco z lekkim uśmieszkiem i lustrowała go przez chwilę swoim wzrokiem, ledwo tłumiąc swoje rozbawienie całą sytuacją. On podłapał jej zagrywkę.
- Z przyjemnością – odpowiedział z uśmiechem, odkładając książkę na szafkę i podnosząc się z fotela. Skierował się w jej stronę z niebywałą pewnością siebie.
- Zapomnij! – krzyknęła Alice, trzaskając pośpiesznie drzwiami przed jego nosem. Usłyszała jedynie cichy śmiech w pokoju obok. Westchnęła zrezygnowana, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Po kilkunastu minutach wyszła odświeżona, mając na sobie jedynie satynową koszulkę. Widząc swoją towarzyszkę w takim stroju, Kakashi nie mógł oderwać od niej wzroku. Sam z resztą miał na sobie jedynie spodenki. Rubinowooka zauważyła jego wzrok i szarpnęła za poduszkę z łóżka i cisnęła nią w Hatake.
- Śpisz na kanapie! – podniosła głos, wskazując na mebel z lekką irytacją.
- Trudno – westchnął teatralnie i ułożył się do snu. Kunoichi zrobiła podobnie wchodząc pod pościel. Nie minęło nawet 5 minut, jak poczuła że coś wchodzi pod jej kołdrę i układa się obok. Poczuła jak żyłka na jej czole niebezpiecznie pulsuje. Już miała się odwrócić i trzasnąć mężczyznę w głowę, ale poczuła jak obejmuje ją ciepło od tyłu i przyciąga delikatnie do siebie. Zadrżała ze strachu. Momentalnie jej oddech przyspieszył a serce szybciej zaczęło bić.
-  Kakashi, nie – szepnęła łamiącym głosem, jednak nie odepchnęła go. W duchu próbowała uspokoić swoje myśli i ciało, chciała jedynie w spokoju zasnąć. Nie mogła się przełamać i okazać swoje uczucia, a raczej swoją słabość do niego. Wciąż w głowie miała plan, który musiała jutro zrealizować.
- Spokojnie, ostatnio jesteś tak rozbita, że nie mogłem zostawić cię tutaj samej – powiedział cicho, a ją przeszył dreszcz czując jego oddech na swoim uchu. Zaskoczył ją, mile zaskoczył. Odetchnęła z ulgą. Nie mogła mu powiedzieć dlaczego tak się czuje, jeszcze nie dzisiaj.
- Jesteś niemożliwy – szepnęła z lekkim uśmiechem na ustach i dała za wygraną. Czując jego przyjemny zapach i ciepłotę ciała, odpłynęła w krainę snów.
Nastał ranek, a kobieta powoli otwierała oczy. Kakashi już nie spał, leżał na plecach a ona obejmowała go jedną ręką będąc na lewym boku. Spoglądał na nią z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry, jak się spało? – spytał pogodnie.
- Dobrze, dziękuje – odwzajemniła uśmiech. Podniosła się delikatnie na rękach i zbliżyła swoją twarz do jego. Odkryła delikatnie materiał jego maski i pocałowała go w policzek. – Dziękuję, że byłeś w nocy obok – powiedziała ze spokojem i szczerością w głosie, patrząc mu w oczy.
- Do usług – odpowiedział wesoło. Wiedział, że z jakiegoś nieznanego mu powodu rubinowooka trzyma lekki dystans. Czuł jednak, że już niedługo powie mu co ją trapi.
Oboje zaczęli się szykować do powrotu do wioski. Alice od pewnego czasu była obecna myślami gdzie indziej. Jednak dobrze to ukrywała, nie chciała by ktoś niepotrzebnie zadawał pytania. Po pewnym czasie ktoś zapukał do drzwi. Kiedy szarowłosy otworzył, pojawiła się w nich Hokage.
- Oh macie wspólny pokój – rzuciła udając zaskoczenie.
- Nie udawaj Tsunade, wiem, że to twoja sprawka – stwierdziła czerwonowłosa rzucając jej znaczące spojrzenie.
- Nie mam nic z tym wspólnego – podniosła w górę ręce w charakterystycznym geście, próbując zaprzeczyć.
- Hai Hai – westchnęła z rezygnacją rubinowooka, nie wdając się w dalszą dyskusję. Po chwili wszyscy byli gotowi do drogi. Goście pożegnali się dość formalnie i powrócili do swoich wiosek. 

Tsunade udała się do swojej siedziby, a dwójka shinobi skierowała się do swoich mieszkań. Przed drzwiami czerwonowłosa była widocznie zdenerwowana.
- Kakashi – zagadnęła, unikając kontaktu wzrokowego.
- Tak? – zatrzymał się przed swoim mieszkaniem.
- Masz może dzisiaj trochę czasu? Chciałabym porozmawiać – zapytała niepewnym głosem.
- Jestem dzisiaj wolny, możesz przyjść za parę minut – odpowiedział posyłając jej lekki uśmiech. Ona tylko rzuciła na niego okiem przytakując i weszła do swojego lokum.
Na swojej kanapie zauważyła swojego towarzysza, którego już dawno nie widziała.
- Yuki! – krzyknęła wyraźnie zaskoczona widokiem leoparda.
- Witaj Alice, dawno się nie widzieliśmy – odpowiedział jej spokojnie podchodząc do niej bliżej.
- Racja, oboje byliśmy zajęci. Miło cię widzieć – rzuciła pośpiesznie z lekkim uśmiechem i poszła do swojej sypialni. Z szafy wyciągnęła dużą torbę i zaczęła wkładać do niej wszystkie swoje rzeczy. W międzyczasie przebrała się również w swoje czarne kimono. Następnie zaczęła krzątać się po mieszkaniu by posprzątać.
- Co ty robisz? – zapytało zwierzę, które już od dłuższego czasu obserwowało jej poczynania.
- Pakuję się – odpowiedziała beznamiętnie.
- Misja czy może odchodzisz? – spytał wyraźnie zaciekawiony.
- Słuchaj Yuki, dziś zamierzam mu wszystko wyjaśnić. Proszę abyś w razie gdybym musiała zniknąć, został w wiosce. – Zaczęła, odwracając się w jego stronę.
- Jak to? Ale dlaczego zniknąć? – Zerwał się z miejsca zaniepokojony.
- Są trzy możliwe wyjścia. Albo wszystko zrozumie i mi wybaczy, albo nie zrozumie i będę musiała odejść lub nie wrócę z tego żywa – mówiąc ostatnie słowa wysiliła się na uśmiech.
- Nie żartuj, to nie jest zabawne – warknął leopard.
- Dlatego proszę abyś tutaj został i żył spokojnie. Tsunade na pewno nie pozwoli ci się nudzić. I w razie tych dwóch gorszych scenariuszy, przeproś ją ode mnie – dokończyła, pieczętując tym samym wszystkie swoje rzeczy w dwa zwoje.
- Przestań, przecież zawarłaś kontrakt z dzikimi kotami – spojrzał na nią zaskoczony.
- Oj Yuki, przecież już dawno cię z niego uwolniłam – poczochrała go po kłębie. – Jesteśmy towarzyszami, nie musisz już mi służyć od kilku lat. Dlatego teraz żyj w końcu tak, jak powinieneś zawsze żyć, wolny – dodała z ciepłym uśmiechem. Leopard jedynie popatrzył na nią smutnym wzrokiem i otarł się o jej nogi.
- Żegnaj Alice – mruknął cicho, widząc medyczkę przy drzwiach.
- Papa i życz mi szczęścia – machnęła mu dłonią i posłała wątły uśmiech. Wszystkie zwoje umieściła na swoim udzie, teraz była gotowa. Westchnęła próbując uwolnić zdenerwowanie. Zapukała do mieszkania obok. Otworzył Hatake z pogodnym wyrazem twarzy. Po chwili Alice ruszyła przodem w kierunku centrum wioski, a jonin tuż za nią.
- Pójdziemy porozmawiać gdzie indziej – rzuciła niepewnie czerwonowłosa. Nie spoglądała w stronę shinobi, była zbyt zdenerwowana, co mu nie umknęło. Postanowił jednak nie wnikać i poczekać. Po paru minutach dotarli do kwiaciarni Yamanaka. Na progu czuć było zapach wielu kwiatów, a przed ladą stała szczupła blondynka, która przywitała swoich klientów z ciepłym uśmiechem.
- Ohayo Alice i Kakashi-sensei, czym mogę służyć? – spytała wesoło.
- Bukiet piętnastu białych róż, przystrojony jak ostatnim razem – odpowiedziała medyczka, siląc się na uśmiech.
- Oczywiście – Ino zniknęła na kilka minut i po chwili przyniosła bajeczną wiązankę. Rubinowooka zapłaciła i pomachała wychodząc ze sklepu. Po dłuższej chwili znaleźli się przed bramą cmentarza.
- Cmentarz? – zapytał zaskoczony Kakashi przystając na chwilkę.
- Tak – odparła smutno i ruszyła dalej. Podeszła do pomnika bohaterów Konoha, zaraz za nią stał szarowłosy i przyglądał się bukietowi róż. Wydawał mu się dziwnie znajomy, jakby gdzieś już go widział. Kunoichi położyła go na pomniku i odwróciła się w stronę jonina. Spojrzała mu głęboko w oczy pełna strachu i niepewności.
- Kakashi – zaczęła lekko drżącym głosem. – Jak usłyszysz co mam do powiedzenia, proszę nie oceniaj mnie zbyt pochopnie – dokończyła cicho i niepewnie, nie spuszczając z niego wzroku. Nigdy się tak nie bała. Ledwo trzymała się na nogach, ale wiedziała że musi to zrobić. Teraz już nie ma odwrotu, musi wyznać mu prawdę. Prawdę, która nie wiadomo jaki przyniesie skutek. Nabrała powietrza do płuc i zaczęła swoją opowieść…

2 komentarze:

  1. Kończyć w takim momencie ??? XD no cóż , musze to przeboleć i poczekać cierpliwie na kolejny rozdział :D bardzo mi się podobało ! :) spotkanie kage odpisałaś świetnie, wszystko miałam przed oczami :) jestem zadowolona z postawy raikage :D następnie Gaara :3 kyaaa ! :3 kocham go :) rzeczywiście są do siebie trochę podobni z rubinowooka :D scena ze tak powiem ''lozkowa'' xD z Kakasiem była taka kawaii !! :) no i teraz ciekawe co chce mu powiedzieć , mam nadzieje ze cokolwiek to jest to zrozumie i Alice nie będzie musiała odchodzić z wioski :(
    Pisz szybciutko i weny życzę , kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś w takim momencie skończyć?! ;_______; NIEEE. ;_;
    Na samym początku muszę Ci w końcu powiedzieć, że masz znakomity talent pisarski. Budujesz świetne zdania, płynnie przechodzi się z nimi do dalszej części akcji, używasz wielu epitetów i innych środków stylistycznych, przez co opowiadanie wciąga i fascynuje.
    Wracając do rozdziału... ZAZDROSNY KAKASHI. <3 Najlepsza akcja! :D Normalnie kocham tą dwójkę :D Mam nadzieję, że ich historia tak szybko się nie skończy.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń