Cała trójka
podążała za dziewczyną. Po chwili znaleźli się w dość sporej Sali, w której na
środku mieścił się okrągły stół. Przy nim zasiadali już wszyscy goście:
czterech Kage oraz dwójka ochroniarzy dla każdego z nich. Piąta zajęła wolne
miejsce, a Alice wraz z Hatake usiedli bo jej bokach. Miejsce rubinowookiej
trafiło się obok Raikage i naprzeciwko Tsuchikage oraz Mizukage, co wywołało
lekki uśmiech na jej twarzy. Będzie przemiło – powiedziała do siebie
śmiejąc się w duchu.
- Witam wszystkich,
cieszę się, że każdy przyjął moje zaproszenie – zaczął Gaara po wstaniu z
miejsca i rozejrzeniu się po sali. – Zanim zaczniemy posiłek, chciałbym jeszcze
chwilę porozmawiać. Szczególnie, że dołączy do naszych sił ktoś spoza 5
Wielkich Wiosek – mówiąc to spojrzał w kierunku czerwonowłosej, a wszystkie
oczy skierowane były w jej stronę. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta.
Nie miała innego wyjścia, jak tylko wstać i się przedstawić. Podniosła się z
krzesła lekko wzdychając, nie miała ochoty na tę dyskusję.
- Kazekage ma
rację. Jak większość z was już wie, jestem Alice. Nie ma potrzeby bym mówiła
więcej o sobie, jak jedynie wspomnieć, że moje uczestnictwo będzie mocno
ograniczone – zaczęła dość chłodno i niechętnie. – Będę jedynie służyła pomocą
medyczną i zwiadowczą, otwartą walkę będę omijała szerokim łukiem. Praca
zespołowa nie wchodzi w rachubę – dokończyła z powagą, siadając na krześle.
- Zgodziłem się na
to zaproszenie jedynie z szacunku do Raikage i Kazekage, wciąż nie rozumiem
dlaczego taki potwór jak ty zamierza się wtrącać w tę wojnę – rzucił srogo
Tsuchikage, obdarzając wrogim wzrokiem medyczkę.
- Ten potwór, jak
mówisz – zaczęła spokojnie, opierając się o krzesło – został poproszony o pomoc
przez siedzącą obok Tsunade – dokończyła z chytrym uśmieszkiem przeszywając
wzrokiem nieprzyjaznego staruszka.
- Jak mogłaś podjąć
taką decyzję bez konsultacji z nami Hokage? – wtrąciła nagle Mizukage z
irytacją w głosie. Reszta zgromadzonych uważnie przyglądała się rozpoczętej
dyskusji z niemałym zainteresowaniem.
- Alice i ja znamy
się od wielu lat, mam do niej pełne zaufanie i ręczę za nią – odpowiedziała z
niezwykłą powagą Piąta. Starała się grać profesjonalnie, jednak w środku
cierpliwość powoli jej się kończyła.
- To nie zmienia
faktu, że to Krwawy Diament i nikt nie wie co może się stać. Nie uniknione, że
może nawet nas zdradzić. Szczególnie, że Madara również chce ją przeciągnąć na
swoją stronę – podniósł głos Onoki nie spuszczając wrogiego spojrzenia z
czerwonowłosej. Po chwili Raikage uderzył pięścią w stół.
- Nie jesteśmy
tutaj żeby się kłócić – krzyknął wyraźnie zdenerwowany. – Ja również zgodziłem
się na jej udział – dodał surowo, rozglądając się po sali.
- Dobrze wiecie kim
ta kobieta jest i co potrafi, jaką macie pewność, że nas nie zdradzi? – zapytał
staruszek, wskazując na bohaterkę kłótni, z trudem tłumił swoje zdenerwowanie.
- Skoro Hokage
ręczy za nią słowem, to ja wierzę, że tego nie zrobi – dopowiedział Kazekage,
uważnie przyglądając się rubinowookiej, którą ewidentnie bawiła ta sytuacja.
- Co cię tak
śmieszy?! – Tsuchikage nie wytrzymał i wstał ze swojego miejsca wściekły,
widząc rozbawienie na jej twarzy.
- Wasze myślenie –
odparła wzdychając, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Co masz na myśli?
– spytała z opanowaniem Terumi.
- Jestem pod
wrażeniem, że potrafiliście dogadać się po tylu latach wojen między sobą –
zaczęła spokojnie.
- To chyba
oczywiste w obecnej sytuacji! – przerwał jej doprowadzony do granic
wytrzymałości Onoki.
- Zdołaliście
odsunąć w kąt wszystkie spory między wami, udało wam się zapomnieć o dawnej
wrogości. Jednak wciąż nie potraficie zapomnieć o mojej przeszłości, wciąż
tylko przytaczacie dawne dzieje, a ja już wiele lat temu zostawiłam to w tyle –
dokończyła obserwując reakcję zgromadzonych. Każdy z osobna nie wiedział co
odpowiedzieć, byli świadomi, że miała trochę racji.
- Zbyt wiele osób
pozbawiłaś życia oraz zbyt często bawiłaś się w boga życia i śmierci -
skwitował władca Wioski Skał i usiadł na swoje miejsce, wyraźnie
usatysfakcjonowany swoim przytykiem.
- A ile krwi wylała
twoja wioska Onoki? – spytała go z poważnym wyrazem twarzy, lustrując go
wzrokiem. Nie odpowiedział. – Ile osób straciło życie z powodu niepotrzebnych
walk? – drążyła. – Nikt tutaj nie jest bez winy, każdy ma wiele na sumieniu.
Jesteśmy shinobi, a śmierć jest nieodzownym elementem naszego życia. Jednak to
nie znaczy, że powinniśmy je bezkarnie odbierać. Ja zapłaciłam już za swoje
błędy, i to nie raz – dokończyła chłodno, przymykając oczy. Zapadła cisza.
- W takim razie,
dlaczego stawiasz warunki odnośnie twojego udziału w wojnie i twojej pracy
indywidualnej? – przerwała jej Mizukage. Rubinowooka westchnęła jedynie
teatralnie.
- Wzięłam pod uwagę
wasz brak zaufania do mojej osoby. Niepotrzebne obawy i niepewność nie będą
zbyt korzystne na polu bitwy. Poza tym, nie należę do żadnej z wiosek i nie
powinnam ingerować zbyt mocno w tę wojnę – wyjaśniła już spokojniej. – Nie chcę
zachwiać równowagi w świecie shinobi, szczególnie gdy Wasza współpraca tak
dobrze się układa. Nie ukrywam, że wizja pokoju bardzo mi odpowiada – dodała z
pogodnym wyrazem twarzy. Mimowolnie na twarzach niektórych zgromadzonych
pojawił się delikatny uśmiech.
- W porządku, chyba
na tym powinniśmy zakończyć. Czas najwyższy na kolację – powiedział głośniej
gospodarz spotkania. kończąc całą debatę. Tymczasem w pomieszczeniu pojawiło
się kilka osób z tacami pełnymi jedzenia. Każdy rozpoczął swój posiłek, a
atmosfera od razu się rozluźniła. Po krótkim czasie zapomniano o wszelkich
nieporozumieniach i każdy zajął się sobą.
Po godzinnej
kolacji, shinobi piasku wskazali każdemu ich pokoje. Jak tradycja nakazuje,
Alice i Kakashi dostali wspólny pokój, co rozśmieszyło kobietę. Jednak
postanowiła udać się do niego później. Kiedy wszyscy się rozeszli do swoich
sypialni, ona przeniosła się na najwyższy budynek w Suna. Była bezchmurna noc,
więc rozkoszowała się widokiem gwiazd, które świeciły pięknym blaskiem. Wiatr
mącił kosmyki jej włosów, a jego ciepło otulało ją z każdej strony. To była
jedna z przyjemniejszych chwil w samotności jakie ostatnio było dane jej
zaznać. Uczucie delikatnego wiatru od zawsze wpędzało ją w dobry i
melancholijny nastrój. Mimo, że opanowała już cztery natury, to jednak wiatr
był jej najbliższy. Był pierwszą naturą chakry, którą rozwinęła. Przymknęła
oczy by móc się odprężyć, tracąc przy okazji rachubę czasu. Z zamyślenia wyrwały
ją czyjeś kroki, gdy spojrzała za siebie ujrzała charakterystyczny strój Wioski
Piasku.
- Nie wiedziałem,
że znasz to miejsce – powiedział Gaara podchodząc bliżej do kobiety, uważnie
jej się przyglądając.
- Owszem znam,
byłam w tej wiosce niejednokrotnie – odpowiedziała spoglądając wciąż w gwiaździsty
nieboskłon.
- A jest miejsce w
którym nie byłaś? – zapytał pogodnie. Zaśmiała się na te pytanie.
- Trafna uwaga –
rzuciła wesoło. – Nie ma miejsca gdzie wiatr byłby przyjemniejszy, a niebo tak
czyste – dodała ze spokojem w głosie.
- Chyba masz rację
– przytaknął spoglądając w górę.
- A więc dlaczego
tutaj jesteś, bo wiem że wyczułeś tutaj moją obecność i dlatego przyszedłeś –
oparła się plecami o murek na dachu i spojrzała na swojego rozmówcę.
- Chciałem
porozmawiać z tobą na osobności, zanim wojna się rozpocznie na dobre – odparł,
nie ukazując żadnych emocji na twarzy. Kobieta jednak widziała na niej
ciekawość.
- Masz wątpliwości
co do mojej osoby? – spytała z zainteresowaniem.
- Nie, po prostu
jesteśmy do siebie podobni – rzucił z przekonaniem. Rubinowooka westchnęła na
te słowa, przymykając powieki.
- To, że wiesz o
mojej przeszłości to oczywiste, ale zapewne Tsunade znów napaplała zbyt wiele o
obecnych czasach – stwierdziła z rezygnacją w głosie. Gaara jedynie przytaknął,
słuchając co ma do powiedzenia kobieta. – Może trochę jesteśmy podobni. Ty
również nie miałeś łatwego dzieciństwa i byłeś od lat nienawidzony. Dopiero po
latach zła znalazłeś kogoś kto ci pomógł – dodała z powagą, zwracając wzrok w
gwiazdy. Młody Kage jedynie przyglądał się medyczce. – Ze mną było podobnie,
jednak wierz mi, mój ból trwał wiele długich i ciężkich lat. Jedynie garstka
osób nie widziała we mnie potwora i wroga. Obecnie jedynie Tsunade zna o mnie
całą prawdę i o dziwo wciąż mi ufa, nie mam pojęcia jak to robi – zaśmiała się
wzruszając ramionami. - To się nigdy nie zmieni, bo ludzie boją się tego czego
nie znają i nad czym nie mają kontroli – dopowiedziała już poważniej.
- Może czas by cię
poznali – rzucił nie spuszczając wzroku z kobiety. Ta jedynie smutno się
uśmiechnęła.
- Sam widzisz jak
jest, Kage wiedzą kim jestem a mimo wszystko widzą we mnie wroga. Póki chodzę
po tym świecie, póty ludzie będą się mnie bać i traktować nieufnie – mówiąc to
spoglądała beznamiętnie w dal. – To zostało wpisane w mój życiorys odkąd mój
ojciec zrobił ze mnie swoje narzędzie i chciał mnie zabić – dodała chłodno z
przekonaniem w głosie, zwracając się już do chłopaka.
- Mój ojciec zrobił
podobnie – odpowiedział równie poważnie. Kobieta złapała go za ramię i spojrzała
na niego z ciepłym uśmiechem.
- Twój ojciec cię
kochał, nawet jeśli w to nie wierzysz – zaczęła szczerze. - Zawsze kochało cię
rodzeństwo, miałeś swój dom, swoją wioskę, później wspaniałych przyjaciół,
szacunek ludzi i tytuł Kage Wioski Piasku. Mi to nie było pisane, mimo, że
niektóre osoby przez krótki czas były bliskie mojemu sercu – dokończyła, siląc
się na uśmiech i klepiąc lekko czerwonowłosego po jego czapce. -
Cieszę się, że nie zmarnowałeś szansy, którą Naruto ci dał – dopowiedziała ciepło i rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając zaskoczonego Gaare na dachu budynku.
Cieszę się, że nie zmarnowałeś szansy, którą Naruto ci dał – dopowiedziała ciepło i rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając zaskoczonego Gaare na dachu budynku.
Znalazła się w
przydzielonym pokoju, w którym znajdował się już Kakashi. Jak miał zwykle w
zwyczaju, czytał swoją ulubioną lekturę. Na widok kobiety uśmiechnął się. Ona
jednak opadła bezsilna na dwuosobowe łóżko.
- Jestem wykończona
– rzuciła, wzdychając przeciągle.
- Chwilę cię nie
było – zauważył, przyglądając się reakcji medyczki zza książki.
- Chciałam
zaczerpnąć świeżego powietrza i zawitał do mnie Kazekage – odpowiedziała
zmęczonym głosem.
- Gaara? – spytał
zdziwiony.
- Chciał tylko
porozmawiać – rzuciła wciąż leżąc na plecach, machając ręką uspokajająco. –
Dobry z niego chłopak – dodała ze spokojem w głosie.
- To prawda –
odpowiedział znacząco, co nie umknęło uwadze czerwonowłosej i wywołało na jej
ustach chytry uśmieszek. Podniosła się lekko na rękach i spojrzała na
szarowłosego z zainteresowaniem.
- Czyżbyś był
zazdrosny? – zapytała lustrując go swoim oczami. Rozbawiło ją zachowanie jonina.
- Nie prawda! –
odparł lekko zmieszany, próbując ukryć się za czytaną książką.
- Oczywiście –
kobieta tylko zaśmiała się nieznacznie a kroki skierowała do łazienki, jednak
zatrzymała się na jej progu. – A może chcesz mi towarzyszyć pod prysznicem? –
spytała znacząco z lekkim uśmieszkiem i lustrowała go przez chwilę swoim
wzrokiem, ledwo tłumiąc swoje rozbawienie całą sytuacją. On podłapał jej zagrywkę.
- Z przyjemnością –
odpowiedział z uśmiechem, odkładając książkę na szafkę i podnosząc się z fotela.
Skierował się w jej stronę z niebywałą pewnością siebie.
- Zapomnij! –
krzyknęła Alice, trzaskając pośpiesznie drzwiami przed jego nosem. Usłyszała
jedynie cichy śmiech w pokoju obok. Westchnęła zrezygnowana, a na jej twarzy
mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Po kilkunastu minutach wyszła
odświeżona, mając na sobie jedynie satynową koszulkę. Widząc swoją towarzyszkę
w takim stroju, Kakashi nie mógł oderwać od niej wzroku. Sam z resztą miał na
sobie jedynie spodenki. Rubinowooka zauważyła jego wzrok i szarpnęła za
poduszkę z łóżka i cisnęła nią w Hatake.
- Śpisz na kanapie!
– podniosła głos, wskazując na mebel z lekką irytacją.
- Trudno –
westchnął teatralnie i ułożył się do snu. Kunoichi zrobiła podobnie wchodząc
pod pościel. Nie minęło nawet 5 minut, jak poczuła że coś wchodzi pod jej
kołdrę i układa się obok. Poczuła jak żyłka na jej czole niebezpiecznie
pulsuje. Już miała się odwrócić i trzasnąć mężczyznę w głowę, ale poczuła jak
obejmuje ją ciepło od tyłu i przyciąga delikatnie do siebie. Zadrżała ze
strachu. Momentalnie jej oddech przyspieszył a serce szybciej zaczęło bić.
- Kakashi, nie – szepnęła łamiącym głosem,
jednak nie odepchnęła go. W duchu próbowała uspokoić swoje myśli i ciało,
chciała jedynie w spokoju zasnąć. Nie mogła się przełamać i okazać swoje
uczucia, a raczej swoją słabość do niego. Wciąż w głowie miała plan, który
musiała jutro zrealizować.
- Spokojnie,
ostatnio jesteś tak rozbita, że nie mogłem zostawić cię tutaj samej –
powiedział cicho, a ją przeszył dreszcz czując jego oddech na swoim uchu.
Zaskoczył ją, mile zaskoczył. Odetchnęła z ulgą. Nie mogła mu powiedzieć
dlaczego tak się czuje, jeszcze nie dzisiaj.
- Jesteś niemożliwy
– szepnęła z lekkim uśmiechem na ustach i dała za wygraną. Czując jego przyjemny
zapach i ciepłotę ciała, odpłynęła w krainę snów.
Nastał ranek, a
kobieta powoli otwierała oczy. Kakashi już nie spał, leżał na plecach a ona
obejmowała go jedną ręką będąc na lewym boku. Spoglądał na nią z uśmiechem na
ustach.
- Dzień dobry, jak
się spało? – spytał pogodnie.
- Dobrze, dziękuje
– odwzajemniła uśmiech. Podniosła się delikatnie na rękach i zbliżyła swoją
twarz do jego. Odkryła delikatnie materiał jego maski i pocałowała go w
policzek. – Dziękuję, że byłeś w nocy obok – powiedziała ze spokojem i
szczerością w głosie, patrząc mu w oczy.
- Do usług –
odpowiedział wesoło. Wiedział, że z jakiegoś nieznanego mu powodu rubinowooka
trzyma lekki dystans. Czuł jednak, że już niedługo powie mu co ją trapi.
Oboje zaczęli się
szykować do powrotu do wioski. Alice od pewnego czasu była obecna myślami gdzie
indziej. Jednak dobrze to ukrywała, nie chciała by ktoś niepotrzebnie zadawał
pytania. Po pewnym czasie ktoś zapukał do drzwi. Kiedy szarowłosy otworzył,
pojawiła się w nich Hokage.
- Oh macie wspólny
pokój – rzuciła udając zaskoczenie.
- Nie udawaj
Tsunade, wiem, że to twoja sprawka – stwierdziła czerwonowłosa rzucając jej
znaczące spojrzenie.
- Nie mam nic z tym
wspólnego – podniosła w górę ręce w charakterystycznym geście, próbując zaprzeczyć.
- Hai Hai –
westchnęła z rezygnacją rubinowooka, nie wdając się w dalszą dyskusję. Po
chwili wszyscy byli gotowi do drogi. Goście pożegnali się dość formalnie i
powrócili do swoich wiosek.
Tsunade udała się
do swojej siedziby, a dwójka shinobi skierowała się do swoich mieszkań. Przed
drzwiami czerwonowłosa była widocznie zdenerwowana.
- Kakashi –
zagadnęła, unikając kontaktu wzrokowego.
- Tak? – zatrzymał się
przed swoim mieszkaniem.
- Masz może dzisiaj
trochę czasu? Chciałabym porozmawiać – zapytała niepewnym głosem.
- Jestem dzisiaj
wolny, możesz przyjść za parę minut – odpowiedział posyłając jej lekki uśmiech.
Ona tylko rzuciła na niego okiem przytakując i weszła do swojego lokum.
Na swojej kanapie
zauważyła swojego towarzysza, którego już dawno nie widziała.
- Yuki! – krzyknęła
wyraźnie zaskoczona widokiem leoparda.
- Witaj Alice,
dawno się nie widzieliśmy – odpowiedział jej spokojnie podchodząc do niej
bliżej.
- Racja, oboje
byliśmy zajęci. Miło cię widzieć – rzuciła pośpiesznie z lekkim uśmiechem i
poszła do swojej sypialni. Z szafy wyciągnęła dużą torbę i zaczęła wkładać do
niej wszystkie swoje rzeczy. W międzyczasie przebrała się również w swoje
czarne kimono. Następnie zaczęła krzątać się po mieszkaniu by posprzątać.
- Co ty robisz? –
zapytało zwierzę, które już od dłuższego czasu obserwowało jej poczynania.
- Pakuję się –
odpowiedziała beznamiętnie.
- Misja czy może
odchodzisz? – spytał wyraźnie zaciekawiony.
- Słuchaj Yuki,
dziś zamierzam mu wszystko wyjaśnić. Proszę abyś w razie gdybym musiała
zniknąć, został w wiosce. – Zaczęła, odwracając się w jego stronę.
- Jak to? Ale
dlaczego zniknąć? – Zerwał się z miejsca zaniepokojony.
- Są trzy możliwe
wyjścia. Albo wszystko zrozumie i mi wybaczy, albo nie zrozumie i będę musiała
odejść lub nie wrócę z tego żywa – mówiąc ostatnie słowa wysiliła się na
uśmiech.
- Nie żartuj, to
nie jest zabawne – warknął leopard.
- Dlatego proszę
abyś tutaj został i żył spokojnie. Tsunade na pewno nie pozwoli ci się nudzić.
I w razie tych dwóch gorszych scenariuszy, przeproś ją ode mnie – dokończyła,
pieczętując tym samym wszystkie swoje rzeczy w dwa zwoje.
- Przestań,
przecież zawarłaś kontrakt z dzikimi kotami – spojrzał na nią zaskoczony.
- Oj Yuki, przecież
już dawno cię z niego uwolniłam – poczochrała go po kłębie. – Jesteśmy towarzyszami,
nie musisz już mi służyć od kilku lat. Dlatego teraz żyj w końcu tak, jak
powinieneś zawsze żyć, wolny – dodała z ciepłym uśmiechem. Leopard jedynie
popatrzył na nią smutnym wzrokiem i otarł się o jej nogi.
- Żegnaj Alice –
mruknął cicho, widząc medyczkę przy drzwiach.
- Papa i życz mi
szczęścia – machnęła mu dłonią i posłała wątły uśmiech. Wszystkie zwoje
umieściła na swoim udzie, teraz była gotowa. Westchnęła próbując uwolnić
zdenerwowanie. Zapukała do mieszkania obok. Otworzył Hatake z pogodnym wyrazem
twarzy. Po chwili Alice ruszyła przodem w kierunku centrum wioski, a jonin tuż
za nią.
- Pójdziemy
porozmawiać gdzie indziej – rzuciła niepewnie czerwonowłosa. Nie spoglądała w
stronę shinobi, była zbyt zdenerwowana, co mu nie umknęło. Postanowił jednak
nie wnikać i poczekać. Po paru minutach dotarli do kwiaciarni Yamanaka. Na
progu czuć było zapach wielu kwiatów, a przed ladą stała szczupła blondynka,
która przywitała swoich klientów z ciepłym uśmiechem.
- Ohayo Alice i
Kakashi-sensei, czym mogę służyć? – spytała wesoło.
- Bukiet piętnastu
białych róż, przystrojony jak ostatnim razem – odpowiedziała medyczka, siląc
się na uśmiech.
- Oczywiście – Ino zniknęła
na kilka minut i po chwili przyniosła bajeczną wiązankę. Rubinowooka zapłaciła
i pomachała wychodząc ze sklepu. Po dłuższej chwili znaleźli się przed bramą cmentarza.
- Cmentarz? –
zapytał zaskoczony Kakashi przystając na chwilkę.
- Tak – odparła smutno
i ruszyła dalej. Podeszła do pomnika bohaterów Konoha, zaraz za nią stał
szarowłosy i przyglądał się bukietowi róż. Wydawał mu się dziwnie znajomy,
jakby gdzieś już go widział. Kunoichi położyła go na pomniku i odwróciła się w
stronę jonina. Spojrzała mu głęboko w oczy pełna strachu i niepewności.
- Kakashi – zaczęła
lekko drżącym głosem. – Jak usłyszysz co mam do powiedzenia, proszę nie oceniaj
mnie zbyt pochopnie – dokończyła cicho i niepewnie, nie spuszczając z niego
wzroku. Nigdy się tak nie bała. Ledwo trzymała się na nogach, ale wiedziała że
musi to zrobić. Teraz już nie ma odwrotu, musi wyznać mu prawdę. Prawdę, która
nie wiadomo jaki przyniesie skutek. Nabrała powietrza do płuc i zaczęła swoją
opowieść…
Kończyć w takim momencie ??? XD no cóż , musze to przeboleć i poczekać cierpliwie na kolejny rozdział :D bardzo mi się podobało ! :) spotkanie kage odpisałaś świetnie, wszystko miałam przed oczami :) jestem zadowolona z postawy raikage :D następnie Gaara :3 kyaaa ! :3 kocham go :) rzeczywiście są do siebie trochę podobni z rubinowooka :D scena ze tak powiem ''lozkowa'' xD z Kakasiem była taka kawaii !! :) no i teraz ciekawe co chce mu powiedzieć , mam nadzieje ze cokolwiek to jest to zrozumie i Alice nie będzie musiała odchodzić z wioski :(
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko i weny życzę , kochana ;*
Jak mogłaś w takim momencie skończyć?! ;_______; NIEEE. ;_;
OdpowiedzUsuńNa samym początku muszę Ci w końcu powiedzieć, że masz znakomity talent pisarski. Budujesz świetne zdania, płynnie przechodzi się z nimi do dalszej części akcji, używasz wielu epitetów i innych środków stylistycznych, przez co opowiadanie wciąga i fascynuje.
Wracając do rozdziału... ZAZDROSNY KAKASHI. <3 Najlepsza akcja! :D Normalnie kocham tą dwójkę :D Mam nadzieję, że ich historia tak szybko się nie skończy.
Pozdrawiam. :*