Dziś będzie znacznie dłużej, mam nadzieję, że rozdział się spodoba :) Pozdrawiam wszystkich czytelników i zachęcam do komentowania!
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziewczyna
wraz z szarowłosym dotarli po chwili do Ichiraku Ramen.
- Nie
zdążyłem się przedstawić – stwierdził zakłopotany siadając przy barze.
- Nie musisz
– rzuciła bez zainteresowania przeglądając ofertę w karcie.
- Hmm? –
spojrzał na Alice zaskoczony.
- Jesteś
Hatake Kakashi, zwanym również kopiującym ninja, jesteś synem Sakumo nazwanym
również Białym Kłem. Twoim nauczycielem był Minato Namikaze. Skopiowałeś około 1000 technik i masz rangę Specjalnego
Jonina, twoją popisową techniką jest Chidori i biegle posługujesz się
sharinganem, który to otrzymałeś od Obito. Pominęłam coś? – spytała spoglądając
w stronę mężczyzny, który był ewidentnie zszokowany po jej słowach.
- Yyy, nie…
- wyjąkał niedowierzając i łapiąc się za swoją czuprynę.
- Mogłabym
jeszcze trochę powiedzieć, ale wolę zostawić to dla siebie – stwierdziła z
przebiegłym uśmiechem.
- Skąd to
wszystko wiesz? – zapytał lustrując dziewczynę z niepokojem.
- Spokojnie,
nie denerwuj się. Jestem dobrą znajomą Tsunade. Ponadto posiadam rozległą
wiedzę o wioskach, ważniejszych ninja, historii i tak dalej. Wiadomości o wielu
technikach również nie są mi obce – powiedziała spokojnie.
- Skoro ty
wiesz tak wiele o mnie, to może powiedz coś więcej na swój temat? – zasugerował
z ciekawością.
- Jak już
wspomniałam znamy się z Tsunade, jestem tutaj na jej prośbę by pomóc w
odbudowie i przygotowywaniach do wojny. Nazywam się Alice, jestem wykwalifikowanym medykiem i posługuję się też
kilkoma jutsu. Rangi nie posiadam ponieważ nie jest mi ona potrzebna i nie
przynależę do żadnej z wiosek – dodała niewzruszenie nie odrywając wzroku od
karty.
- A skąd
pochodzisz? – zapytał.
- Z każdego
zakątka, nie osiadłam nigdzie na stałe i nie zamierzam tego robić
- Jesteś
dość tajemnicza – oznajmił drapiąc się po głowie z uśmiechem na twarzy.
- Nie lubię
mówić o sobie i staram się wspominać jedynie o istotnych sprawach –
poinformowała poważnie.
-
Wspomniałaś o jutrzejszej pracy, będziesz pracowała w szpitalu?
- Póki tu
jestem szpital jest do mojej dyspozycji i będę nadzorować pracę jego
pracowników – odparła jedząc zamówiony przed chwilą obiad. – Słowem odciążam
Tsunade od medycznych obowiązków – podsumowała unosząc nieznacznie kąciki ust.
- Więc
poziom twoich medycznych umiejętności dorównuję Hokage?
-
Powiedziałabym raczej, że Piąta mogłaby się ode mnie uczyć. – Uśmiechnęła się w
stronę rozmówcy.
- Myślałem,
że Czcigodna nie ma sobie równych w medycynie – oznajmił zdziwiony.
- Wielu tak
myśli i niech tak zostanie – dodała znacząco.
- W porządku
– powiedział lekko zmieszany.
- Zanim
jednak zacznę pracę muszę przejrzeć sporo dokumentów o pacjentach, personelu i
tutejszych shinobi – powiedziała kończąc swój posiłek.
- O shinobi
z wioski? – zapytał zaskoczony.
- No tak,
mam zająć się treningiem kilku z nich – odparła zdziwiona pytaniem.
- To będzie
interesujące – powiedział radośnie.
- Możliwe,
zobaczymy na jakim poziomie są tutejsze dzieciaki – podsumowała.
- Mamy
świetnych młodych shinobi – dodał z dumą w głosie.
- To się
okaże – rzuciła krótko. – Muszę powoli się zbierać, mam sporo papierkowej
roboty więc jeśli pozwolisz to już pójdę – dopowiedziała wstając z miejsca.
- Jasne,
dzięki za rozmowę i miło było cie poznać – powiedział z uśmiechem.
- Ja też
dziękuję, było miło, pewnie i tak na siebie jeszcze wpadniemy „przypadkiem” –
stwierdziła akcentując z ironią na ostatnie słowo i pomachała wychodząc z baru.
Chwilę później dołączył do niej Yuki.
- Jak było z
Kakashim? – spytał ciekawsko obserwując z uwagą reakcję Alice.
- Normalnie,
zwykła rozmowa – odparła idąc w kierunku swojego mieszkania.
- I nic
więcej? – dociakał nadal.
- Trzeba
było iść ze mną, a nie szlajać się po wiosce. – Spojrzała na niego groźnie.
- No dobra
dobra, tylko pytam przecież – zareagował ze kuląc się ze strachem.
- Nic
nadzwyczajnego po prostu, powiedziałam kilka rzeczy o sobie i na tym się
skończyło. Wiesz, że mam sporo pracy – dodała poważnie.
- A co mu
takiego o sobie powiedziałaś? – zapytał przyglądając się podejrzliwie swojej
towarzyszce.
- Spokojnie,
nic wielkiego. Pominęłam sporo faktów ze swojego życia, nie martw się – odparła
niewzruszenie.
- Nie
martwię się, raczej uważam, że powinnaś mu powiedzieć o kilku istotnych
sprawach – stwierdził.
- Nie mam
zamiaru, bynajmniej nie teraz – rzuciła krótko by zakończyć zbędną dyskusję. Po
chwili dotarli na miejsce. Alice usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła przeglądać
dokumenty, które dostała od Piątej. Po dwóch godzinach analizowania papierów
odłożyła je na stolik i skierowała się do kuchni by przygotować coś do jedzenia
dla siebie i zwierzaka.
- Znalazłaś
coś interesującego? – spytał leopard przyglądając się czerwonowłosej.
- Jest kilku
interesujących dzieciaków w tej wiosce i wiem już kogo wezmę pod swoje skrzydła
– stwierdziła śmiejąc się złowieszczo.
- Przerażasz
mnie Alice… - powiedział widząc wyraz jej twarzy na którym widniał chytry
uśmieszek.
- Przestań,
żartuje, co nie znaczy, że nie dam im wycisku – oznajmiła pogodnie.
- Domyślam
się – dodał. – Nie będą miały łatwego treningu – westchnął nieznacznie.
- Racja, nie
popuszczę im –rzekła z zadowoleniem na twarzy, krzątając się po kuchni. Reszta
dnia minęła im na rozmowach. Następnego ranka Alice wstała wcześnie i zaczęła
przygotowywać się do pierwszego dnia w placówce medycznej. Wzięła swój fartuch
z szafy, który zawsze używała podczas pracy medyka i ruszyła w stronę szpitala,
zostawiając leoparda w domu. Gdy dotarła na miejsce udała się do recepcji i
wezwała wszystkich pracowników.
- Jestem
Alice, nowa przełożona tego szpitala – zaczęła kierując swe słowa w stronę
personelu. - Proszę wszelkie cięższe przypadki z którymi nie dacie sobie rady
do mnie kierować. Nie bójcie się konsultować ze mną również drobnych
niejasności, jestem tutaj do waszej dyspozycji, a wy jesteście do mojej.
Wymagam wzajemnego szacunku i nie przeszkadzania sobie w pracy – dokończyła z
powagą spoglądając na podwładnych.
- Hai
Alice-sensei! – odparli wszyscy jednocześnie.
- W takim
razie będę w swoim gabinecie – rzuciła i ruszyła w stronę korytarza. Gabinet
był średniej wielkości, na środku stało duże biurko, w rogu znajdowało się
łóżko szpitalne, parawan i szafka z artykułami pierwszej pomocy. Na tylnej
ścianie umieszczone były wysokie regały z wieloma dokumentami.
- Całkiem
przytulnie – powiedziała do siebie uśmiechając się przy tym delikatnie.
Dziewczyna wzięła w ręce karty pacjentów ułożone na biurku i zaczęła je
przeglądać. W międzyczasie zapoznała się również z dokładnym planem szpitala,
jego wyposażeniem i kwalifikacjami pracowników.
- Mają tutaj
nawet ciekawy personel i dobrze wyposażone sale – stwierdziła spoglądając w
dokumenty. – Myślę, że przyjemnie sie będzie pracować z niektórymi z nich –
dodała zatrzymując się na kilku osobach. Nie minęła chwila jak usłyszała za
drzwiami swojego służbowego pokoju dziwne hałasy. Wyjrzała na korytarz by
dowiedzieć się o co chodzi.
- Co się tu
dzieje? – zapytała zaskoczona widząc tłum ludzi na korytarzu.
-
Alice-sensei! – krzyczała przejęta różowowłosa pracownica biegnąca w jej
stronę. Wraz z dziewczyną biegła część personelu i kilku shinobi. Wśród nich
nawet znalazła się Starszyzna i kilku Joninów.
- O co
chodzi Sakura?- spytała widząc zdenerwowaną dziewczynę.
- Dwóch
shinobi, Lee i Neji, podczas treningu zostali ukąszeni przez nieznanego węża,
są w stanie krytycznym! – krzyczała przerażona.
- Gdzie oni
teraz są? – zapytała z powagą w głosie. – I jak wyglądał wąż? – kontynuowała.
- Zaraz
tutaj będą, wąż prawdopodobnie był cały czarny z charakterystycznymi
pomarańczowymi pręgami na tułowiu. Ukąsił ich jak odpoczywali wyczerpani na
łące, nieopodal wioski – odparła przejęta.
- Sakura i
Ino – wskazała na nastolatki palcem. – Idziecie ze mną na sale operacyjną.
Reszta zostaje! – podniosła głos w stronę pozostałych osób.
- Nie
pozwolimy byś sama przeprowadzała tą operację! – zdenerwował się starszy mężczyzna.
- Znów
zaczynacie?! – wrzasnęła czerwonowłosa. – Jestem wykwalifikowanym medykiem,
jestem tu po to by pomóc tym ninja! Jeśli chcecie by wyszli stąd żywi to dajcie
mi pracować i nie ważcie się przeszkadzać! – dodała krzycząc z niezwykłą
powagą. Całe zgromadzenie patrzyło zaskoczone w stronę kobiety. Po chwili kilka
medyków przywiozło rannych. Alice rzuciła okiem na poszkodowanych i machnęła
ręką by Ino i Sakura podążyły za nią. Chwilę później cała trójka znalazła się
na sali.
- Żeby nie
przeciągając, będziecie mi pomagały, Sakura ma większe doświadczenie więc
będzie mi asystować. Ino ty będziesz służyła pomocą na tyle ile będziesz w
stanie. Nie zadawajcie żadnych pytań i jeśli czegoś nie będziecie wiedziały to
od razu mówcie. Zrobię to za was, zrozumiano? – zakomunikowała z przejęciem.
- Hai! –
krzyknęły wspólnie.
- Dobra,
widzę, że Lee ma najsłabszą odporność i jest najbardziej wyczerpany. Neji
jeszcze się trzyma. Ino, przygotuj dwie miski z wodą i monitoruj funkcję
życiowe obydwóch, oznajmiaj gdyby coś się zmieniło – zaczęła. - Sakura,
spowolnij przepływ krwi u Nejiego, ja zatrzymam krążenie Lee. Trucizna u nich
uszkodziła już zbyt wiele narządów. Nie możemy dopuścić by dostała się do
serca! – krzyknęła w stronę różowowłosej.
- Oczywiście
– odparła jej z przejęciem. Ino po chwili przyniosła po jednej misce do każdego
stołu.
- Sakura, użyj Saikan Chūshutsu no Jutsu na Nejim, póki jego organizm
jeszcze się trzyma. W razie problemów wołajcie. Ja muszę się zająć Lee, jego
organizm jest zbyt wykończony treningiem i gdy zatrzymam jego krążenie, nie
będę miała zbyt wiele czasu. Zaczynać! – uniosła głos i każda z medyków podjęła
odpowiednie kroki. Sakura spowolniła układ krążenia, powoli aczkolwiek
precyzyjnie nacięła odpowiednie miejsca i rozpoczęła usuwanie toksyny. Alice
zatrzymała natomiast przepływ krwi u Lee i szybko rozpoczęła tą samą procedurę.
Po minucie cała trucizna została usunięta z ciała chlopaka.
- Zdażyłam, trucizny już nie ma jednak muszę zregenerować jego narządy by
mogły sprawnie funkcjonować – oznajmiła i aktywowała Shōsen Jutsu w kierunku
wątroby, płuc i jelit. – Jak Neji? – zapytała.
- Trucizna zaraz zniknie – odparła różowowłosa nie przerywając leczenia.
- Ino, jak funkcje życiowe? – Skierowała się w stronę blondynki.
- Lee w porządku, Neji natomiast coraz gorzej! – powiedziała ze strachem
monitorując chłopaka.
- Jeszcze chwila i zajmę się nim – rzuciła ze skupieniem.
- Skończyłam, trucizna usunięta! – Krzyknęła Sakura z uśmiechem.
- Świetnie, Ino? – spytała znacząco nie przerywając regeneracji u swojego
pacjenta.
- Jest źle! Serce Nejiego pomimo usunięcia toksyny stanęło! – oznajmiła
blondynka z załamanym głosem.
- Cholera! – przegryzła wargę Alice. – Sakura regeneruj resztkami swojej
chakry Lee, jego życie już nie jest zagrożone, ale musimy trochę przyspieszyć
obronę jego organizmu, a ja zajmę się Nejim
– odparła z powagą i podeszła do członka klanu Hyuga. – Muszę znów
spowolnić jego krążenie, otworzyć mu klatkę piersiową i pobudzić bezpośrednio
pracę jego serca – oznajmiła spoglądając uważnie na pacjenta.
- Ale w jego stanie to niebezpieczne – powiedziała niepewnie Sakura
słysząc słowa przełożonej.
- Ja tutaj wiem co jest dobre, a co nie! Jeśli teraz tego nie zrobię to
zaraz umrze! – Podniosła głos i uformowała ze swojej chakry skalpel.
- Dobrze… - rzuciła niepewnie skruszona dziewczyna.
- Zajmijcie się swoją pracą i teraz nie przeszkadzajcie mi – dodała
czerwonowłosa i powoli zaczęła rozcinać klatkę piersiową chłopaka. Sakura i Ino przyglądały się kątem
oka pracy Alice, jednak nie przestały ani na chwilę zajmować się swoimi
czynnościami. Po kilku sekundach kobieta zdołała dotrzeć bezpośrednio do serca. Skumulowała małe ilości chakry w palcach jednej dłoni i przyłożyła je
delikatnie do niego. Skupiła się i powoli rytmicznie zaczęła wypuszczać do
narządu małe części chakry. Po kilku nieudanych próbach, dziewczyna zaczęła się
denerwować
- Cholera no rusz się! – podniosła głos próbując nieustannie pobudzić organ
do pracy. Na twarzach uczennic powoli pojawiał się smutek z niedowierzaniem.
- To już chyba nic nie da – szepnęła roztrzęsiona Ino sprawdzając funkcje
życiowe bruneta. Sakura przyglądała się wszystkiemu z szokiem wypisanym na
twarzy.
- Cisza! – Alice uniosła się ze zdenerwowaniem. Zamknęła oczy, drugą rękę
przyłożyła do głowy poszkodowanego i skupiła w sobie chakre. Jej włosy powoli
zaczęły się unosić, jakby delikatny wiatr nimi poruszał we wszystkie strony.
Wokół Hyuga pojawiła się zielona poświata, a na dekolcie kobiety znajdowały się
dziwne znaki tworzące okrąg, a na jej czole powoli widać było kropelki potu.
Nastolatki patrzyły na to z niedowierzaniem. Nie miały pojęcia co się w tej
chwili dzieje. Nagle spostrzegły jak serce chłopaka ruszyło, po kilku sekundach
medyczka oderwała dłonie od ciała bruneta, a jego organ pracował już
samodzielnie.
- Udało się! – krzyknęły uczennice z radością. Włosy Alice opadły na
ramiona, a znaki z jej dekoltu zniknęły. Uśmiechnęła się nieznacznie i
rozpoczęła zamykać klatkę piersiową pacjenta.
- Narobił nam stracha – powiedziała ze zmęczeniem w głosie.
- To było niesamowite Alice-sensei! – stwierdziła Ino przyglądając się
swojej nauczycielce.
- Gdyby nie pani Neji już by nie żył – dodała Sakura.
- Nie przesadzajcie, a jak w ogóle Lee? – spytała.
- Już w porządku, wystarczy, że odpocznie – odparła różowowłosa uśmiechając
się od ucha do ucha.
- Świetnie, możecie odpocząć, ja dokończę regenerować organizm Hyuga –
oznajmiła spoglądając na nie.
- Hai! – odparły zadowolone jednocześnie. Kobieta zebrała swoją moc w
dłoniach i rozpoczęła leczenie. Po dziesięciu minutach skończyła.
- Gotowe – oznajmiła rozprostowując kości. – Teraz wystarczy, że poleżą w
szpitalu kilka dni – dodała zadowolona kierując się w stronę swoich
podopiecznych. – Spisałyście się świetnie, będziecie wspaniałymi medyczkami w
przyszłości – odparła obdarzając kunoichi uśmiechem.
- Dziękujemy, ale to wszystko twoja zasługa sensei! – rzuciła Sakura.
- To dzięki pani oni żyją – dodała blondynka.
- No już koniec tego dobrego, zawieźcie pacjentów na sale by mogli
odpoczywać – oznajmiła machając ręką w stronę wyjścia. – Ja przekaże wszystkim,
że operacje się udały – dopowiedziała i skierowała się do wyjścia. Kiedy
otwarła drzwi zobaczyła przed sobą pół wioski!
- Co tu się dzieje?! – zapytała zaskoczona widząc tak wielkie zgromadzenie.
- Martwiliśmy się o nich! – wykrzyczał Naruto z przejęciem wpatrując się w
czerwonowłosą.
- Wszystko w porządku, ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo,
teraz tylko muszą trochę odpocząć. Co nie znaczy, że nie napędzili nam stracha
– poinformowała radośnie.
- Yatta! – krzyknął blondyn.
- No już już rozejdźcie się, nie powinno was tu tyle być. – Zaczęła
rozganiać powoli ten tłum. Po chwili podszedł do niej Kakashi.
- Widzę, że pierwszy dzień pracy już był emocjonujący – powiedział z
uśmiechem machając na powitanie.
- To mało powiedziane – odpowiedziała ze zmęczeniem w głosie. Nagle
poczuła, jak jej nogi stają się jak z waty, lekko zaczęła się chwiać.
- Wszystko w porządku? – spytał z troską mężczyzna.
- Dziwnie się czuję – odparła łapiąc się za głowę, a chwilę później
straciła równowagę i upadła nieprzytomna na podłogę.
Się Alice chyba przeforsowała, ale jej poziom wiedzy medycznej jest zaskakujący. Ta technika, znaki i unoszące się włosy...co to było O.o? Alice - kozak, zaszalała xD Rozdział rzeczywiście dłuższy ale wciągający jak reszta jak nie bardziej, jeszcze pojawiło się młode pokolenie wioski, Naruto i spółka :D Rozmowa z Kakashim przyjemna a reszta trzymała cholernie w napięciu, super ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twój rozdział jednym tchem i mam takie same odczucia jak Yasha :D Więc nie będę się powtarzać, piszesz naprawdę świetnie i wciągająco. Czekam na news :*
OdpowiedzUsuńAlice rządzi! *-*
OdpowiedzUsuńJa wciąż jestem ciekawa kim tak naprawdę jest ta kobitka! Jakaś stara kumpela Kakashi'ego? I pochodzi, skąd zna Tsunade i Starych.
A ten wąż taki normalny był, czy może przysłany przez jakiegoś wężowatego...?
OI! WŁOSY JEJ FRUWAŁY! O.O
OdpowiedzUsuńTa akcja w szpitalu była mega i jej wiedza... Brak słów!
Pisz szybko next.
Piszesz super. Notka świetna oczywiście będę wypatrywała kolejnych rozdziałów, które mam nadzieje, że pojawią się niedługo :)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, podoba mi się, że tak dokładnie opisujesz wszystkie zabiegi, no ja bym tak nie umiała :D
OdpowiedzUsuńNo i niech mi Alice nie mdleje :< Czekam na następny rozdział!!!