wtorek, 20 listopada 2012

Szpital


Dziś będzie znacznie dłużej, mam nadzieję, że rozdział się spodoba :) Pozdrawiam wszystkich czytelników i zachęcam do komentowania! 
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziewczyna wraz z szarowłosym dotarli po chwili do Ichiraku Ramen.
- Nie zdążyłem się przedstawić – stwierdził zakłopotany siadając przy barze.
- Nie musisz – rzuciła bez zainteresowania przeglądając ofertę w karcie.
- Hmm? – spojrzał na Alice zaskoczony.
- Jesteś Hatake Kakashi, zwanym również kopiującym ninja, jesteś synem Sakumo nazwanym również Białym Kłem. Twoim nauczycielem był Minato Namikaze. Skopiowałeś około 1000 technik i masz rangę Specjalnego Jonina, twoją popisową techniką jest Chidori i biegle posługujesz się sharinganem, który to otrzymałeś od Obito. Pominęłam coś? – spytała spoglądając w stronę mężczyzny, który był ewidentnie zszokowany po jej słowach.
- Yyy, nie… - wyjąkał niedowierzając i łapiąc się za swoją czuprynę.
- Mogłabym jeszcze trochę powiedzieć, ale wolę zostawić to dla siebie – stwierdziła z przebiegłym uśmiechem.
- Skąd to wszystko wiesz? – zapytał lustrując dziewczynę z niepokojem.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Jestem dobrą znajomą Tsunade. Ponadto posiadam rozległą wiedzę o wioskach, ważniejszych ninja, historii i tak dalej. Wiadomości o wielu technikach również nie są mi obce – powiedziała spokojnie.
- Skoro ty wiesz tak wiele o mnie, to może powiedz coś więcej na swój temat? – zasugerował z ciekawością.
- Jak już wspomniałam znamy się z Tsunade, jestem tutaj na jej prośbę by pomóc w odbudowie i przygotowywaniach do wojny. Nazywam się Alice, jestem wykwalifikowanym medykiem i posługuję się też kilkoma jutsu. Rangi nie posiadam ponieważ nie jest mi ona potrzebna i nie przynależę do żadnej z wiosek – dodała niewzruszenie nie odrywając wzroku od karty.
- A skąd pochodzisz? – zapytał.
- Z każdego zakątka, nie osiadłam nigdzie na stałe i nie zamierzam tego robić
- Jesteś dość tajemnicza – oznajmił drapiąc się po głowie z uśmiechem na twarzy.
- Nie lubię mówić o sobie i staram się wspominać jedynie o istotnych sprawach – poinformowała poważnie.
- Wspomniałaś o jutrzejszej pracy, będziesz pracowała w szpitalu?
- Póki tu jestem szpital jest do mojej dyspozycji i będę nadzorować pracę jego pracowników – odparła jedząc zamówiony przed chwilą obiad. – Słowem odciążam Tsunade od medycznych obowiązków – podsumowała unosząc nieznacznie kąciki ust.
- Więc poziom twoich medycznych umiejętności dorównuję Hokage?
- Powiedziałabym raczej, że Piąta mogłaby się ode mnie uczyć. – Uśmiechnęła się w stronę rozmówcy.
- Myślałem, że Czcigodna nie ma sobie równych w medycynie – oznajmił zdziwiony.
- Wielu tak myśli i niech tak zostanie – dodała znacząco.
- W porządku – powiedział lekko zmieszany.
- Zanim jednak zacznę pracę muszę przejrzeć sporo dokumentów o pacjentach, personelu i tutejszych shinobi – powiedziała kończąc swój posiłek.
- O shinobi z wioski? – zapytał zaskoczony.
- No tak, mam zająć się treningiem kilku z nich – odparła zdziwiona pytaniem.
- To będzie interesujące – powiedział radośnie.
- Możliwe, zobaczymy na jakim poziomie są tutejsze dzieciaki – podsumowała.
- Mamy świetnych młodych shinobi – dodał z dumą w głosie.
- To się okaże – rzuciła krótko. – Muszę powoli się zbierać, mam sporo papierkowej roboty więc jeśli pozwolisz to już pójdę – dopowiedziała wstając z miejsca.
- Jasne, dzięki za rozmowę i miło było cie poznać – powiedział z uśmiechem.
- Ja też dziękuję, było miło, pewnie i tak na siebie jeszcze wpadniemy „przypadkiem” – stwierdziła akcentując z ironią na ostatnie słowo i pomachała wychodząc z baru. Chwilę później dołączył do niej Yuki.
- Jak było z Kakashim? – spytał ciekawsko obserwując z uwagą reakcję Alice.
- Normalnie, zwykła rozmowa – odparła idąc w kierunku swojego mieszkania.
- I nic więcej? – dociakał nadal.
- Trzeba było iść ze mną, a nie szlajać się po wiosce. – Spojrzała na niego groźnie.
- No dobra dobra, tylko pytam przecież – zareagował ze kuląc się ze strachem.
- Nic nadzwyczajnego po prostu, powiedziałam kilka rzeczy o sobie i na tym się skończyło. Wiesz, że mam sporo pracy – dodała poważnie.
- A co mu takiego o sobie powiedziałaś? – zapytał przyglądając się podejrzliwie swojej towarzyszce.
- Spokojnie, nic wielkiego. Pominęłam sporo faktów ze swojego życia, nie martw się – odparła niewzruszenie.
- Nie martwię się, raczej uważam, że powinnaś mu powiedzieć o kilku istotnych sprawach – stwierdził.
- Nie mam zamiaru, bynajmniej nie teraz – rzuciła krótko by zakończyć zbędną dyskusję. Po chwili dotarli na miejsce. Alice usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła przeglądać dokumenty, które dostała od Piątej. Po dwóch godzinach analizowania papierów odłożyła je na stolik i skierowała się do kuchni by przygotować coś do jedzenia dla siebie i zwierzaka.
- Znalazłaś coś interesującego? – spytał leopard przyglądając się czerwonowłosej.
- Jest kilku interesujących dzieciaków w tej wiosce i wiem już kogo wezmę pod swoje skrzydła – stwierdziła śmiejąc się złowieszczo.
- Przerażasz mnie Alice… - powiedział widząc wyraz jej twarzy na którym widniał chytry uśmieszek.
- Przestań, żartuje, co nie znaczy, że nie dam im wycisku – oznajmiła pogodnie.
- Domyślam się – dodał. – Nie będą miały łatwego treningu – westchnął nieznacznie.
- Racja, nie popuszczę im –rzekła z zadowoleniem na twarzy, krzątając się po kuchni. Reszta dnia minęła im na rozmowach. Następnego ranka Alice wstała wcześnie i zaczęła przygotowywać się do pierwszego dnia w placówce medycznej. Wzięła swój fartuch z szafy, który zawsze używała podczas pracy medyka i ruszyła w stronę szpitala, zostawiając leoparda w domu. Gdy dotarła na miejsce udała się do recepcji i wezwała wszystkich pracowników.
- Jestem Alice, nowa przełożona tego szpitala – zaczęła kierując swe słowa w stronę personelu. - Proszę wszelkie cięższe przypadki z którymi nie dacie sobie rady do mnie kierować. Nie bójcie się konsultować ze mną również drobnych niejasności, jestem tutaj do waszej dyspozycji, a wy jesteście do mojej. Wymagam wzajemnego szacunku i nie przeszkadzania sobie w pracy – dokończyła z powagą spoglądając na podwładnych.
- Hai Alice-sensei! – odparli wszyscy jednocześnie.
- W takim razie będę w swoim gabinecie – rzuciła i ruszyła w stronę korytarza. Gabinet był średniej wielkości, na środku stało duże biurko, w rogu znajdowało się łóżko szpitalne, parawan i szafka z artykułami pierwszej pomocy. Na tylnej ścianie umieszczone były wysokie regały z wieloma dokumentami.
- Całkiem przytulnie – powiedziała do siebie uśmiechając się przy tym delikatnie. Dziewczyna wzięła w ręce karty pacjentów ułożone na biurku i zaczęła je przeglądać. W międzyczasie zapoznała się również z dokładnym planem szpitala, jego wyposażeniem i kwalifikacjami pracowników.
- Mają tutaj nawet ciekawy personel i dobrze wyposażone sale – stwierdziła spoglądając w dokumenty. – Myślę, że przyjemnie sie będzie pracować z niektórymi z nich – dodała zatrzymując się na kilku osobach. Nie minęła chwila jak usłyszała za drzwiami swojego służbowego pokoju dziwne hałasy. Wyjrzała na korytarz by dowiedzieć się o co chodzi.
- Co się tu dzieje? – zapytała zaskoczona widząc tłum ludzi na korytarzu.
- Alice-sensei! – krzyczała przejęta różowowłosa pracownica biegnąca w jej stronę. Wraz z dziewczyną biegła część personelu i kilku shinobi. Wśród nich nawet znalazła się Starszyzna i kilku Joninów.
- O co chodzi Sakura?- spytała widząc zdenerwowaną dziewczynę.
- Dwóch shinobi, Lee i Neji, podczas treningu zostali ukąszeni przez nieznanego węża, są w stanie krytycznym! – krzyczała przerażona.
- Gdzie oni teraz są? – zapytała z powagą w głosie. – I jak wyglądał wąż? – kontynuowała.
- Zaraz tutaj będą, wąż prawdopodobnie był cały czarny z charakterystycznymi pomarańczowymi pręgami na tułowiu. Ukąsił ich jak odpoczywali wyczerpani na łące, nieopodal wioski – odparła przejęta.
- Sakura i Ino – wskazała na nastolatki palcem. – Idziecie ze mną na sale operacyjną. Reszta zostaje! – podniosła głos w stronę pozostałych osób.
- Nie pozwolimy byś sama przeprowadzała tą operację! – zdenerwował się starszy mężczyzna.
- Znów zaczynacie?! – wrzasnęła czerwonowłosa. – Jestem wykwalifikowanym medykiem, jestem tu po to by pomóc tym ninja! Jeśli chcecie by wyszli stąd żywi to dajcie mi pracować i nie ważcie się przeszkadzać! – dodała krzycząc z niezwykłą powagą. Całe zgromadzenie patrzyło zaskoczone w stronę kobiety. Po chwili kilka medyków przywiozło rannych. Alice rzuciła okiem na poszkodowanych i machnęła ręką by Ino i Sakura podążyły za nią. Chwilę później cała trójka znalazła się na sali.
- Żeby nie przeciągając, będziecie mi pomagały, Sakura ma większe doświadczenie więc będzie mi asystować. Ino ty będziesz służyła pomocą na tyle ile będziesz w stanie. Nie zadawajcie żadnych pytań i jeśli czegoś nie będziecie wiedziały to od razu mówcie. Zrobię to za was, zrozumiano? – zakomunikowała z przejęciem.
- Hai! – krzyknęły wspólnie.
- Dobra, widzę, że Lee ma najsłabszą odporność i jest najbardziej wyczerpany. Neji jeszcze się trzyma. Ino, przygotuj dwie miski z wodą i monitoruj funkcję życiowe obydwóch, oznajmiaj gdyby coś się zmieniło – zaczęła. - Sakura, spowolnij przepływ krwi u Nejiego, ja zatrzymam krążenie Lee. Trucizna u nich uszkodziła już zbyt wiele narządów. Nie możemy dopuścić by dostała się do serca! – krzyknęła w stronę różowowłosej.
- Oczywiście – odparła jej z przejęciem. Ino po chwili przyniosła po jednej misce do każdego stołu.
- Sakura, użyj Saikan Chūshutsu no Jutsu na Nejim, póki jego organizm jeszcze się trzyma. W razie problemów wołajcie. Ja muszę się zająć Lee, jego organizm jest zbyt wykończony treningiem i gdy zatrzymam jego krążenie, nie będę miała zbyt wiele czasu. Zaczynać! – uniosła głos i każda z medyków podjęła odpowiednie kroki. Sakura spowolniła układ krążenia, powoli aczkolwiek precyzyjnie nacięła odpowiednie miejsca i rozpoczęła usuwanie toksyny. Alice zatrzymała natomiast przepływ krwi u Lee i szybko rozpoczęła tą samą procedurę. Po minucie cała trucizna została usunięta z ciała chlopaka.
- Zdażyłam, trucizny już nie ma jednak muszę zregenerować jego narządy by mogły sprawnie funkcjonować – oznajmiła i aktywowała Shōsen Jutsu w kierunku wątroby, płuc i jelit. – Jak Neji? – zapytała.
- Trucizna zaraz zniknie – odparła różowowłosa nie przerywając leczenia.
- Ino, jak funkcje życiowe? – Skierowała się w stronę blondynki.
- Lee w porządku, Neji natomiast coraz gorzej! – powiedziała ze strachem monitorując chłopaka.
- Jeszcze chwila i zajmę się nim – rzuciła ze skupieniem.
- Skończyłam, trucizna usunięta! – Krzyknęła Sakura z uśmiechem.
- Świetnie, Ino? – spytała znacząco nie przerywając regeneracji u swojego pacjenta.
- Jest źle! Serce Nejiego pomimo usunięcia toksyny stanęło! – oznajmiła blondynka z załamanym głosem.
- Cholera! – przegryzła wargę Alice. – Sakura regeneruj resztkami swojej chakry Lee, jego życie już nie jest zagrożone, ale musimy trochę przyspieszyć obronę jego organizmu, a ja zajmę się Nejim  – odparła z powagą i podeszła do członka klanu Hyuga. – Muszę znów spowolnić jego krążenie, otworzyć mu klatkę piersiową i pobudzić bezpośrednio pracę jego serca – oznajmiła spoglądając uważnie na pacjenta.
- Ale w jego stanie to niebezpieczne – powiedziała niepewnie Sakura słysząc słowa przełożonej.
- Ja tutaj wiem co jest dobre, a co nie! Jeśli teraz tego nie zrobię to zaraz umrze! – Podniosła głos i uformowała ze swojej chakry skalpel.
- Dobrze… - rzuciła niepewnie skruszona dziewczyna.
- Zajmijcie się swoją pracą i teraz nie przeszkadzajcie mi – dodała czerwonowłosa i powoli zaczęła rozcinać klatkę piersiową chłopaka. Sakura i Ino przyglądały się kątem oka pracy Alice, jednak nie przestały ani na chwilę zajmować się swoimi czynnościami. Po kilku sekundach kobieta zdołała dotrzeć bezpośrednio do serca. Skumulowała małe ilości chakry w palcach jednej dłoni i przyłożyła je delikatnie do niego. Skupiła się i powoli rytmicznie zaczęła wypuszczać do narządu małe części chakry. Po kilku nieudanych próbach, dziewczyna zaczęła się denerwować
- Cholera no rusz się! – podniosła głos próbując nieustannie pobudzić organ do pracy. Na twarzach uczennic powoli pojawiał się smutek z niedowierzaniem.
- To już chyba nic nie da – szepnęła roztrzęsiona Ino sprawdzając funkcje życiowe bruneta. Sakura przyglądała się wszystkiemu z szokiem wypisanym na twarzy.
- Cisza! – Alice uniosła się ze zdenerwowaniem. Zamknęła oczy, drugą rękę przyłożyła do głowy poszkodowanego i skupiła w sobie chakre. Jej włosy powoli zaczęły się unosić, jakby delikatny wiatr nimi poruszał we wszystkie strony. Wokół Hyuga pojawiła się zielona poświata, a na dekolcie kobiety znajdowały się dziwne znaki tworzące okrąg, a na jej czole powoli widać było kropelki potu. Nastolatki patrzyły na to z niedowierzaniem. Nie miały pojęcia co się w tej chwili dzieje. Nagle spostrzegły jak serce chłopaka ruszyło, po kilku sekundach medyczka oderwała dłonie od ciała bruneta, a jego organ pracował już samodzielnie.
- Udało się! – krzyknęły uczennice z radością. Włosy Alice opadły na ramiona, a znaki z jej dekoltu zniknęły. Uśmiechnęła się nieznacznie i rozpoczęła zamykać klatkę piersiową pacjenta.
- Narobił nam stracha – powiedziała ze zmęczeniem w głosie.
- To było niesamowite Alice-sensei! – stwierdziła Ino przyglądając się swojej nauczycielce.
- Gdyby nie pani Neji już by nie żył – dodała Sakura.
- Nie przesadzajcie, a jak w ogóle Lee? – spytała.
- Już w porządku, wystarczy, że odpocznie – odparła różowowłosa uśmiechając się od ucha do ucha.
- Świetnie, możecie odpocząć, ja dokończę regenerować organizm Hyuga – oznajmiła spoglądając na nie.
- Hai! – odparły zadowolone jednocześnie. Kobieta zebrała swoją moc w dłoniach i rozpoczęła leczenie. Po dziesięciu minutach skończyła.
- Gotowe – oznajmiła rozprostowując kości. – Teraz wystarczy, że poleżą w szpitalu kilka dni – dodała zadowolona kierując się w stronę swoich podopiecznych. – Spisałyście się świetnie, będziecie wspaniałymi medyczkami w przyszłości – odparła obdarzając kunoichi uśmiechem.
- Dziękujemy, ale to wszystko twoja zasługa sensei! – rzuciła Sakura.
- To dzięki pani oni żyją – dodała blondynka.
- No już koniec tego dobrego, zawieźcie pacjentów na sale by mogli odpoczywać – oznajmiła machając ręką w stronę wyjścia. – Ja przekaże wszystkim, że operacje się udały – dopowiedziała i skierowała się do wyjścia. Kiedy otwarła drzwi zobaczyła przed sobą pół wioski!
- Co tu się dzieje?! – zapytała zaskoczona widząc tak wielkie zgromadzenie.
- Martwiliśmy się o nich! – wykrzyczał Naruto z przejęciem wpatrując się w czerwonowłosą.
- Wszystko w porządku, ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, teraz tylko muszą trochę odpocząć. Co nie znaczy, że nie napędzili nam stracha – poinformowała radośnie.
- Yatta! – krzyknął blondyn.
- No już już rozejdźcie się, nie powinno was tu tyle być. – Zaczęła rozganiać powoli ten tłum. Po chwili podszedł do niej Kakashi.
- Widzę, że pierwszy dzień pracy już był emocjonujący – powiedział z uśmiechem machając na powitanie.
- To mało powiedziane – odpowiedziała ze zmęczeniem w głosie. Nagle poczuła, jak jej nogi stają się jak z waty, lekko zaczęła się chwiać.
- Wszystko w porządku? – spytał z troską mężczyzna.
- Dziwnie się czuję – odparła łapiąc się za głowę, a chwilę później straciła równowagę i upadła nieprzytomna na podłogę.

6 komentarzy:

  1. Się Alice chyba przeforsowała, ale jej poziom wiedzy medycznej jest zaskakujący. Ta technika, znaki i unoszące się włosy...co to było O.o? Alice - kozak, zaszalała xD Rozdział rzeczywiście dłuższy ale wciągający jak reszta jak nie bardziej, jeszcze pojawiło się młode pokolenie wioski, Naruto i spółka :D Rozmowa z Kakashim przyjemna a reszta trzymała cholernie w napięciu, super ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam twój rozdział jednym tchem i mam takie same odczucia jak Yasha :D Więc nie będę się powtarzać, piszesz naprawdę świetnie i wciągająco. Czekam na news :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Alice rządzi! *-*
    Ja wciąż jestem ciekawa kim tak naprawdę jest ta kobitka! Jakaś stara kumpela Kakashi'ego? I pochodzi, skąd zna Tsunade i Starych.
    A ten wąż taki normalny był, czy może przysłany przez jakiegoś wężowatego...?

    OdpowiedzUsuń
  4. OI! WŁOSY JEJ FRUWAŁY! O.O
    Ta akcja w szpitalu była mega i jej wiedza... Brak słów!
    Pisz szybko next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz super. Notka świetna oczywiście będę wypatrywała kolejnych rozdziałów, które mam nadzieje, że pojawią się niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie, podoba mi się, że tak dokładnie opisujesz wszystkie zabiegi, no ja bym tak nie umiała :D
    No i niech mi Alice nie mdleje :< Czekam na następny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń