wtorek, 12 lutego 2013

Ciężki poranek

Nie wyszedł mi ten rozdział tak jak chciałam, ale nie potrafię go odpowiednio poprawić... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze, zapraszam do lektury! Miłego dnia^^
Dwójka shinobi zamówiła dania i po skończonym posiłku Alice postanowiła przerwać niezręczną ciszę.
- No to powiesz mi w końcu o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytała, opierając się plecami o fotel i spoglądając na niego z zainteresowaniem. Szarowłosy po tym pytaniu lekko się speszył i unikał wzroku czerwonowłosej. – Długo zamierzasz to zwlekać? – podniosła brew w irytacji.
- Od razu szukasz konkretnego powodu – wymamrotał niepewnie.
- Boże Kakashi, przecież wiem, że nie spotkałeś się ze mną tak po prostu – ponagliła go.
- Chciałem cie przeprosić – mruknął, spuszczając wzrok.
- Niby za co? – zdziwiła się.
- Za to, co powiedziałem w szpitalu – dodał zmieszany.
- Ah o to chodzi, nie masz za co przepraszać – rzuciła krótko, poważniejąc.
- Nie miałem prawa tak powiedzieć – dopowiedział, nie podnosząc wzroku.
- Nic się nie stało, nie raz to słyszałam więc nie ma problemu – powiedziała niechętnie.
- Nie zmienia to faktu, że to było nie na miejscu. Szczególnie z uwagi na to, że mnie uratowałaś. Dlatego też chciałem podziękować – oznajmił , podnosząc głowę i spoglądając niepewnie w jej stronę.
- Daj spokój, nic takiego nie zrobiłam, żebyś musiał mi dziękować, to mój obowiązek – uśmiechnęła się nieznacznie.
- W końcu zawdzięczam ci życie, gdyby nie ty, to by mnie tu nie było – powiedział z powagą.
- Przestań, jako medic-ninja muszę zrobić wszystko by kogoś uratować – poinformowała ze spokojem.
- Uratować, a nie wskrzeszać – przewiercał ją wzrokiem.
- Nie do końca wskrzesiłam – mruknęła, wypuszczając ciężko powietrze z ust.
- Przywróciłaś mnie do żywych więc to wskrzeszenie – nie dawał za wygraną. – Wiem też, że nie jesteś w stanie patrzeć na ludzką krzywdę i śmierć – dopowiedział, nie spuszczając z niej oczu.
- Tsunade już musiała wypaplać – przewróciła oczami i oparła głowę na swojej dłoni.
- To dość niespotykane, że tak dobra medyczka, która opanowała trzy natury chakry, nie potrafi patrzeć na śmierć innych i nie chce nikogo krzywdzić. W tych czasach taki shinobi to rzadkość – oznajmił, unosząc kąciki ust w górę. Kobieta słysząc jego słowa tylko westchnęła przeciągle i opadła na oparcie fotela.
- Piąta za dużo gada – rzuciła, zakładając ręce na piersi z lekką irytacją. – Nie zawsze taka byłam, dawno temu nie wahałam się przed zadaniem śmiertelnego ciosu. Jednak widząc tak wiele krwi, walk, śmierci i czyniąc to samo zło, opamiętałam się po tym, gdy ktoś mi przypomniał czym jest ludzkie życie. Od tamtej pory nie zabiłam muchy, choć wiem, że sporo osób nie powinno kroczyć po ziemi. Ludzkie życie jest tak kruche, że nie potrafię już nikogo go pozbawić – wytłumaczyła, odwracając wzrok w bok. – Jeśli widzę, że ktoś kto zasługuje na to by żyć, jest u skraju wytrzymałości, nie waham się by mu pomóc – dodała poważnie.
- Nawet jeśli wiąże się to z utratą twojego życia? – podniósł jedną brew i spojrzał z zainteresowaniem.
- Jak widać, nie umarłam po tym jak cię wyleczyłam – uśmiechnęła się pod nosem.
- Podejrzewam, że niewiele brakowało – rzucił pewnie.
- Spokojnie, ja szybko powracam do sił – odpowiedziała pogodnie.
- Nie wątpię – powiedział wesoło. 

Rozmawiali tak jeszcze kilka godzin, popijając co jakiś czas sake. Alice kilka kolejek ominęła, jednak Hatake nie odmawiał sobie trunku. Nie trzeba było długo czekać, by zauważyć jak mężczyzna coraz bardziej jest wstawiony. Po jakimś czasie zastała ich noc, szarowłosy już był kompletnie pijany, co wywołało w czerwonowłosej irytację. Wstała z miejsca i podeszła do niego.
- Chodź, tobie już chyba wystarczy – mruknęła, próbując go podnieść z fotela.
- Alesz nis mi nie jest – mruczał niewyraźnie, uśmiechając się pod nosem bez powodu.
- Gadaj zdrów – burknęła i zarzuciła sobie jego rękę przez ramię. 

Po kilku minutach nieudanych prób, w końcu wywlokła mężczyznę z lokalu. Idąc przez miasto w środku nocy, z czoła Alice nie schodziła pulsująca żyłka. Słuchając niezrozumiałych monologów, traciła powoli cierpliwość. Po godzinie trudnej wędrówki dotarła przed drzwi Kakashiego. Gdy widziała jak od kilku minut próbuje włożyć kluczyk do zamka, bez zastanowienia wyrwała mu go z ręki i sama otworzyła drzwi.
- Ty tesz idziesz? – chwiał się w progu.
- Przecież ty nawet nie trafisz sam do łóżka – warknęła i wprowadziła go do środka, zamykając za sobą drzwi. Powolnym krokiem zaprowadziła go do jego sypialni i zaczęła zdejmować mu kamizelkę.
- Jusz mnie rozbierasz? – uśmiechnął się w jej stronę.
- Nie wymyślaj, to tylko kamizelka, nie będziesz przecież w tym spał – mruknęła, trudząc się z jego ubraniem. Hatake nagle popchnął dziewczynę na ścianę i podszedł do niej bliżej.
- Odsuń się, jesteś za blisko – podniosła głos zirytowana, widząc jak przybliżył do niej swoją twarz.
- Jeszli ty mnie rozbierahsz, to czemu ja nie mogę? – zapytał, rozwiązując jej pas obi.
- Boże, nie denerwuj mnie, chciałam tylko żebyś poszedł spokojnie spać – warknęła i złapała go za ręce. Ten się wyrwał i przybliżył się do niej tak, że przyciskał ją swoim ciałem. Jego twarz powoli zaczynała się zbliżać do jej ust. Czerwonowłosa westchnęła i zwinnym ruchem przyłożyła swój palec do jego czoła, a on momentalnie upadł na ziemię.
- Jak nie chciałeś po dobroci spać, to przynajmniej siłą zasnąłeś – powiedziała do siebie gniewnie i przeciągnęła z trudem szarowłosego na łóżko. Zdjęła mu buty i przykryła kołdrą, a sama usiadła na miejscu obok, opierając się plecami o ścianę.
- Pilnować cię trzeba jak dziecka – oznajmiła zrezygnowana, zakładając ręce na piersi i zamknęła na chwilę oczy. Gdy je otworzyła, zobaczyła promienie słońca wpadające zza jej pleców.
Cholera już ranek. Mam nadzieję, że jeszcze śpi – pomyślała i powoli odwróciła głowę w prawą stronę. Przed oczami widziała leżącego Kakashiego, który spoglądał na nią zaskoczony.
- Co tu robisz? – zapytał z niedowierzaniem.
- Pięknie – burknęła i chciała zejść z łóżka, jednak w ostatniej chwili poczuła uścisk dłoni na swoim nadgarstku.
- Poczekaj, zostań ze mną jeszcze chwilę – mruknął niepewnie pod nosem.
- A co, przydałaby ci się medyczka gdy jesteś na kacu, co? – zaśmiała się nieznacznie i spojrzała w jego stronę.
- Po prostu będzie mi raźniej – dodał zmieszany i puścił jej dłoń.
- W porządku, poczekaj chwilę, zaraz wrócę – stwierdziła z uśmiechem i zniknęła.
Przeniosła się do swojego mieszkania, gdzie wzięła szybki prysznic, założyła białą zwiewną sukienkę i przygotowała kilka buteleczek medykamentów. Po kilkunastu minutach wróciła do pokoju Hatake.
- Wypij to, szybko postawi cię na nogi – oznajmiła, podając mu fiolkę. Jōnin zrobił jak usłyszał i wypił wszystko jednym łykiem. Skrzywił się nieznacznie, ale przełknął.
- Dzięki – mruknął zmęczony. – Co się właściwie wczoraj działo? – zapytał, drapiąc się w zakłopotaniu po głowie.
- Wypiłeś za dużo sake i musiałam zaprowadzić cię do domu – odpowiedziała, śmiejąc się pod nosem z jego zaskoczonej miny.
- Gomenasai, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało – rzucił cicho, spuszczając wzrok.
- Nie szkodzi, trochę mnie irytowałeś, ale nie było tak źle – powiedziała pogodnie, siadając na rogu łóżka.
- Mam nadzieję, że nie robiłem nic głupiego? – zapytał niepewnie, uważnie obserwując reakcję rozmówczyni.
- Nie spokojnie, tylko się do mnie dobierałeś – spojrzała w jego stronę z szyderczym uśmiechem.
- Co?! – krzyknął przerażony, a jego twarz przybrała bordowy kolor.
- To co słyszałeś –wzruszyła ramionami.
- A-ale chyba nie…? – jąkał się zdezorientowany i zawstydzony.
- Spokojnie, nie dam się tak łatwo przeciętnemu i pijanemu Jōninowi – odpowiedziała, szczerząc się przy tym zabawnie.
- To nie było miłe – mruknął pod nosem obrażony.
- Żartowałam żartowałam, ale poradziłam sobie z tobą dosłownie jednym palcem – dodała wesoło.
- Boże nic nie pamiętam – złapał się za głowę zrezygnowany.
- Przyprowadziłam cię, unieszkodliwiłam przed twoimi popędami i położyłam spać – zaśmiała się.
- Pięknie – westchnął niedowierzając usłyszanym słowom.
- Dobra, nie gadaj tylko szoruj pod prysznic, obudzisz się przynajmniej – dopowiedziała stanowczo, podnosząc się z miejsca. Szarowłosy tylko coś pomruczał do siebie i skierował się do łazienki, zabierając ze sobą czyste ubrania. Czerwonowłosa weszła do kuchni i zrobiła kawę. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Otwórz jeśli możesz! – usłyszała krzyk Kakashiego z łazienki.
Zrobiła jak mężczyzna prosił i ujrzała przed sobą Ino i Sakurę, które na jej widok lekko zachichotały. Alice spojrzała na nich pytająco przez uchylone drzwi.
- Tak? – spytała zdziwiona widokiem młodych shinobi.
- Byłyśmy w szpitalu i w mieszkaniu obok, ale nigdzie sensei nie było, więc pomyślałyśmy, że może Kakashi-sensei coś wiedzieć – zaczęła niepewnie różowowłosa.
- A dlaczegóż to, tak usilnie próbowałyście mnie znaleźć? – zapytała podejrzliwym wzrokiem.
- Chciałyśmy prosić czy nie dałoby się przełożyć dzisiejszego treningu – dodała blondynka błagalnym wzrokiem.
- Kto to przyszedł? – zapytał Hatake, który właśnie szerzej otworzył drzwi mieszkania by zobaczyć kto pukał. Gdy młode dziewczęta zobaczyły mężczyznę w samych spodenkach, który jeszcze suszył ręcznikiem swoją czuprynę, wybuchnęły gromkim śmiechem. Karmazynowooka momentalnie odwróciła wzrok i widząc jak wygląda shinobi, na jej czole zaczęła niebezpiecznie szybko pulsować żyłka.
- Baka! – wrzasnęła wściekła i zamachnęła się, wymierzając swoją pięść w twarz szarowłosego. Chwilę później już leżał na ziemi, trzymając się za nos.
- Złamałaś mi nos! – krzyknął, tamując krwawienie.
- Nie płacz jak dziecko! – podniosła głos i odwróciła się w stronę młodych medyczek. – W zasadzie też chciałam prosić o przełożenie tego treningu, dlatego do zobaczenia jutro o tej samej godzinie. Tymczasem wybaczcie, ale muszę wyleczyć tego umierającego ninja – powiedziała do chichoczących dziewczyn, one tylko ukłoniły się i odeszły. Westchnęła zirytowana i zamknęła drzwi. Wskazała dłonią na kanapę, by Kopiujący Ninja się tam przeniósł, a ten posłusznie wykonał polecenie medyczki. Usiadła obok niego i przyłożyła mu mokrą gazę do złamanego nosa.
- Co ci strzeliło do głowy, by pokazywać się pół nagi przed nastoletnimi dziewczynami – pokręciła głową ze zrezygnowaniem, a wokół jej dłoni pojawiła się zielona poświata.
- Oj przecież to nic takiego – mruknął zmieszany.
- No tak, dorosły nauczyciel stojący półnagi przed dorastającymi kobietami to nic takiego – spojrzała na niego surowo. – Już widzę te śmiechy i plotki – dodała wzdychając.
- Może nie będzie tak źle – powiedział z nadzieją w głosie.
- Ja wiem, że masz super mięśnie i w ogóle, że chciałbyś się nimi pochwalić, jednak nie musisz tego robić przed nastolatkami – skarciła go wzrokiem. – Zobaczymy co powiesz gdy plotki będą dotyczyły ciebie – dodała, uśmiechając się szyderczo pod nosem.
- Kakashi jeśli możesz to uspokój się troszeczkę, bo nigdy nie zatamuję tego krwotoku – dopowiedziała i podniosła kąciki ust w górę po tym, jak wyczuła u niego przyśpieszony oddech, puls i bicie serca.
- Nic na to nie poradzę – mruknął zmieszany, odwracając wzrok.
- Yare yare, chyba nie mogę być twoją medyczką, skoro tak na ciebie działam – powiedziała teatralnie, chichocząc pod nosem.
 - Tobie się to nigdy nie zdarza? – zapytał naburmuszony.
- Ja potrafię skrzętnie to stłumić, skoro jestem medykiem – odpowiedziała, szczerząc się nieznacznie.
- A ja nie potrafię – burknął pod nosem.
- Już się tak nie oburzaj – poczochrała go po włosach radośnie po skończonym leczeniu, a ten od razu się rozchmurzył.
- Możesz powtórzyć to, co powiedziałaś przed prośbą o uspokojenie się? – zapytał, podnosząc przy tym jedną brew i spoglądając znacząco w stronę czerwonowłosej.
- A co, chcesz się dowartościować? – zapytała chytrze, a mężczyzna tylko się zaczerwienił. – To, że masz ładnie wyrzeźbione ciało, to fakt – powiedziała zalotnie, przeciągając powoli palcem po torsie i brzuchu Kakashiego. Mężczyzna wzdrygnął się pod dotykiem kobiety, a jego serce zaczęło bić szybciej i twarz pokryła się jeszcze głębszą czerwienią. Alice przybliżyła swoje usta do jego ucha, a Hatake leżał nieruchomo i oddychał niemiarowo.
- Ale nie kręci mnie to już tak bardzo u mężczyzn – szepnęła i wstała z miejsca, chichocząc pod nosem. Szarowsłosy wypuścił głośno powietrze z płuc. – Zrobię śniadanie i nową kawę, bo wystygła – powiedziała z uśmiechem na ustach, idąc w kierunku kuchni. Jōnin leżał jeszcze przez chwilę i próbował się uspokoić.

8 komentarzy:

  1. hahahaha no nieźle... stojący półnagi nauczyciel? rozwaliłaś mnie tym ^^
    Byłam pewna, że go pocałuje a tu wyskakuje z czymś takim XD Biedny Kakashi...
    Notka bardzo dobrze ci wyszła jestem straaasznie ciekawa co będzie dalej :D
    Życzę dużo weny, pozdrawiam serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahahah :D Nie no padłam :D Alice go tylko bije i ulecza xD No i kusi strasznie przy okazji, przecież ten biedny Kakashi zaraz na zawał zejdzie! No ale tak, Alice go w razie czego wyleczy... Może sobie pozwolić na to haha ^.^ Genialne, na serio uśmiałam się, mega pozytywny i nawet pikantny rozdzialik - a ja nie ukrywając tego muszę stwierdzić, że takie po prostu bardzo lubie :D Ale jedno takie.. nie wiem czy to przeoczyłam, zapomniałam czy po prostu tak jest - ale Kakashi nie ma zasłoniętej twarzy ma się rozumieć? xD Bo wciąż jest jak się uśmiecha, jak się rzuca po pijaku na biedną Alice, ale wciąż nie mogę wyzbyć się jego widoku w zasłoniętej twarzy, i zamiast uśmiechu wyobrażam sobie pomarszczony materiał przez śmiech na jego buzi O.o Z całowaniem to już gorzej by było :D Swoją drogą, mangi nie czytam to nie wiem czy było tam coś o tym ale ciekawe czy w anime pokażą Kakashiego bez maski i materiału.. raz był filler o tym ale nic nie pokazali... Dobra dość spamu, rozdział rewelacyjny i już nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to ma zasłoniętą twarz, ale widać od razu kiedy Kakashi się uśmiecha a kiedy nie :D Widać po jego oczach jak przyjmują specyficzny kształt. Wiesz, łatwiej mi pisać, że się uśmiecha niż zawsze wspominać o tym, że jego oczy przypominają zakrzywioną linię etc. :D Rzeczywiście mogłam o tym częściej wspominać... Ale kilka rozdziałów temu wspominałam o jego masce :D

      Usuń
  3. Nieźle, nieźle :) pójdą ploty jak nic... Kakashi narąbany w trzy ekhem... Ale przynajmniej "randka" się udała ;> A mi teraz pozostaje, żyć w smutnej rzeczywistości, przynajmniej dopóki znów nie napiszesz o Alice i Kakasiu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z życzeniem następna notka pojawia szybciej :) zapraszam na 12 rozdział http://hiroto-tantei.blogspot.com/

      Usuń
  4. Fajna randka :) Uśmiałam się, naprawdę ^^ Kakashi pół nagi? OMG <333 Alice ma dobrze =,= Za dobrze. No i sensei pijany, faaajnie ^^ Naprawdę, świetny rozdział ^^ Podoba mi się, jak nie wiem. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hatake się spił. Pokazał prawie całkiem nagi w progu swoich drzwi gdzie stały Sakura i Ino... Co za bezwstydnik! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. a już myślałam , że zajdzie coś więcej xDD ale i tak mi się bardzo podobało :)
    czekam na więcej , pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń