Czerwonowłosa szybkim krokiem podążała ścieżkami Konohy. Kiedy na niebie rozbłysło jasne światło, przystanęła na chwilę i spojrzała w górę.
- Cholera czy ta pogoda zawsze musi reagować na moje nerwy –
powiedziała do siebie gniewnie. Po chwili poczuła na swojej twarzy pojedyncze
krople. – Pięknie, jeszcze deszczu brakowało – westchnęła zrezygnowana.
Zarzuciła kaptur na głowę i ruszyła w stronę pobliskiego lasu.
Niedługo po tym
zatrzymała się na niewielkiej polanie, otoczonej przez gęstwinę drzew.
Wyciągnęła kilka kunai z sakiewki i zaczęła rzucać po kolei we wszystkie
drzewa. To był jeden ze sposobów, dzięki którym dziewczyna mogła się uspokoić.
Wolała w ten sposób wyładować swoje emocje, niż niepotrzebnie robić to na
ludziach. Gdy nie miała już czym rzucać, wyciągnęła ze zwoju swoje dwa Tachi.
Chwyciła mocno za rękojeści i wymierzała po kolei ataki w pobliskie rośliny. Niebo powoli zaczęło się rozpogadzać, a pojedyncze promienie przebijały się przez
jaśniejące chmury. Alice po kilkugodzinnym „treningu” powoli odczuwała
zmęczenie. Kiedy słońce zachodziło za horyzont, czerwonowłosa przestała i
pozbierała porozrzucane bronie. Na dworze robiło się coraz chłodniej, ruszyła
powoli w kierunku centrum wioski. Po drodze wstąpiła jeszcze zjeść coś ciepłego
w Ichiraku i skierowała się prosto do swojego mieszkania. Z samego progu
przywitał ją Yuki.
- Długo cię nie było – rzucił, przeciągając się na kanapie.
- Byłam zajęta – bąknęła cicho i udała się do kuchni.
- Co się dzisiaj stało? – zapytał dreptając za towarzyszką.
- Nie wiem o czym mówisz – mruknęła, przygotowując ciepłą
herbatę i jedzenie dla leoparda.
- Przestań się zgrywać, wszędzie rozpoznam tą burzę –
przewrócił oczami.
- Byłam tylko lekko zirytowana – stwierdziła beznamiętnie.
- Lekko? – zironizował.
- Oj już jest ok, Kakashi mnie zdenerwował – odpowiedziała
niechętnie i podała mu posiłek przed nosem.
- Czym to cię zdenerwował? – zapytał z zainteresowaniem,
jedząc przy okazji.
- Powiedział, że nie wiem kim jest shinobi i nie powinnam
sama się tak nazywać – odpowiedziała cichym tonem, sącząc powoli ciepły płyn.
- To ci dopiekł – oznajmił z lekkim uśmiechem.
- Taa, może miał trochę racji – spoglądała tępo w jeden
punkt.
- Uspokój się, kto jak kto, ale ty wiesz to chyba najlepiej
– powiedział, poważniejąc.
- Możliwe – mruknęła, wstając z miejsca. – Idę się odświeżyć
i spać. Z samego rana mam trening z młodymi kunoichi – dopowiedziała chłodnym
tonem.
- W porządku. Nie zadręczaj się niepotrzebnymi rzeczami –
odparł, odprowadzając dziewczynę wzrokiem.
Alice po niedługim czasie leżała już w wannie, z pianą po
samą szyję. Po godzinie rozmyślań wyszła z łazienki i poszła do swojego pokoju.
Przebrała się w pidżamę, weszła do łóżka i momentalnie zasnęła. Obudziły ją
złociste promienie słońca, przechodzące przez okno. Spojrzała na zegarek, była
8.
Wstałam w sam raz.
Zapowiada się ładna pogoda, więc razem z tym pogodny dzień – uśmiechnęła
się do siebie, wyglądając za szybę. Wyszła z łóżka, wybrała wygodne ciuchy i
udała się do łazienki. Wzięła orzeźwiający prysznic i przebrała się w sukienkę
do kolan, z rozcięciem z boku i obi przepasanym na talii. Na udach umieściła swoje
sakiewki, a z tyłu za pasem umocowała swoje dwa miecze. Włosy spięła w wysoki
kucyk i poszła przygotowywać sobie śniadanie. Yukiego nigdzie nie było.
Pewnie znów poszedł na
misje – pomyślała, robiąc sobie kanapki. Zjadła, wypiła herbatę i
skierowała się w stronę miasta. Było jeszcze trochę za wcześnie, więc wybrała
okrężną drogę. Na miejsce dotarła przed 9. Plac treningowy był jeszcze pusty.
Usiadła w cieniu i czekała na swoje podopieczne. Nie minęło 10 minut, jak
zobaczyła podchodzącą różowowłosą. Zaraz za nią podążała Ino. Czerwonowłosa
podeszła do nich i ukłoniła się.
- Ohayo Alice-sensei – powiedziały jednocześnie.
- Witajcie, od razu na wstępie powiem, że trening z Tsunade
to było nic, w porównaniu z moim – uśmiechnęła się zadziornie. Dziewczętom od
razu zmienił się wyraz twarzy. – Dobra, do rzeczy – spoważniała. Młode kunoichi
wzdrygnęły się w strachu. – Sakura, wiem, że masz niewyobrażalną siłę, jednak
brakuje ci szybkości i celności – mówiąc to przyglądała się Haruno, ta tylko
przytaknęła. – Ino, tobie przydałaby się lekcja taijutsu. Wiem, że dobrze
radzisz sobie w technikach swojego klanu, jednak brakuje ci doświadczenia w
zwarciu – rzuciła z powagą, a tak lekko się zawstydziła. – Sakura jest trochę zahartowana
po treningach z Kakashim i Tsunade, jednak nie dam żadnej z was taryfy ulgowej,
jasne? – zapytała surowo.
- Hai! – odkrzyknęły wspólnie.
- Na czym będzie dokładnie polegał nasz trening? –
spytała niepewnie blondynka.
- Będzie podobny do znanego wszystkim treningu Hatake,
jednak w moim przypadku nie będzie pozyskania dzwoneczków, musicie po prostu
mnie trafić – odparła z uśmiechem.
- Co?! – zdziwiły się.
- Może to wydawać się dla was proste, jednak zapewniam was,
że tak nie będzie – oznajmiła wesoło. – Nie musicie się hamować, macie dać z
siebie wszystko – dodała z determinacją w głosie. Ustawiła się w pozycji
bojowej i pokazała dłonią by zaczęły. Pierwsza ruszyła Sakura, bez
zastanowienia skumulowała chakrę w dłoni i wymierzyła pięść w stronę
nauczycielki. Ta jednak z łatwością jej uniknęła.
- Za wolno – skwitowała, omijając jej kolejne ataki. Ino
trzymała się z daleka, wyciągnęła swoje kunaie i niepewnie rzuciła je w stronę
Alice. – Nie wahaj się Ino! – krzyknęła czerwonowłosa, pojawiając się za
Yamanaką i popychając ją w stronę Sakury. – Jeśli nie weźmiecie tego na
poważnie, nie będzie żadnych efektów. Wyobraźcie sobie, że walczycie z waszym
najgorszym wrogiem i musicie chronić swoich przyjaciół – dopowiedziała z
powagą. Młode shinobi spojrzały po sobie zdziwione, ale zaraz odwróciły się w stronę swojej sensei z determinacją w oczach.
- W porządku – powiedziała z zawziętością różowowłosa i
ruszyła z kolejnym atakiem. Tym razem swoją chakrę zebrała w dwóch dłoniach i
zaatakowała salwą ciosów. Na jej nieszczęście żaden z nich nie trafił. Alice
omijała jeden za drugim.
- Więcej koncentracji, uderzasz chaotycznie! – krzyknęła w
jej stronę, uderzając ją w klatkę piersiową. Dziewczyna odleciała kilka metrów
w tył. – Ino, twoja kolej – mruknęła z lekką irytacją. Blondynka była lekko
zszokowana tym jak Sakura dała się podejść, ale po chwili ruszyła przed siebie.
Jej ataki były precyzyjniejsze, jednak zbyt wolne by mogły dosięgnąć ich
sensei. – Szybciej! – warknęła, uchylając się przed ciosem. Zniknęła na chwilę
z zasięgu oczu Yamanaki, aby zaraz pojawić się za nią i wymierzyć atak.
Uczennica znalazła się na ziemi.
- To nie honorowe uderzać w plecy przeciwnika gdy nie patrzy
– powiedziała zuchwale Haruno, trzymając ręce na kolanach.
- Mówisz? – na twarzy Alice pojawił się szyderczy uśmiech. –
W porządku, nie będzie ataków od tyłu – dodała zadowolona, zakładając ręce na
piersi. Sakura po chwili znalazła się przed kobietą i rozpoczęła kolejną salwę.
Czerwonowłosa nic nie robiła sobie z tych ataków, bez problemu uniknęła każdego
z nich. Uczennica powoli traciła cierpliwość i koncentrację, została ponownie
uderzona w brzuch.
- Dobra to nie ma sensu – zaczęła kobieta. Dziewczyny
patrzyły w jej stronę ze zrezygnowaniem. Po godzinie takiego wysiłku były już
trochę zmęczone. – Nie dąsajcie się tak, trening jeszcze się nie skończył –
dodała już weselej. – Trochę się zapomniałam, więc ułatwimy zadanie – mówiąc to
wyciągnęła zza pasa swoje dwa miecze. Kunoichi spoglądały na nią ze strachem i
niepewnością. – Łapcie, to wam pomoże – dopowiedziała i rzuciła swoją broń w
stronę dziewczyn. Każda z nich złapała za rękojeść.
- Ale co z tobą sensei? – zapytała niepewnie Yamanaka.
- O mnie macie się nie martwić, poradzę sobie –
odpowiedziała z pogodnym wyrazem twarzy. – Ok, zaczynać – podniosła głos i
przygotowała się do walki. W jej stronę pobiegła Ino, po chwili słychać było
tylko świst przecinanego powietrza. – Uważajcie, to nie są zabawki, są naprawdę
ostre – oznajmiła poważnie, omijając ciosy blondynki. Nie widząc żadnych
efektów, Sakura dołączyła do koleżanki i teraz obydwie atakowały czerwonowłosą.
Każdy kolejny ruch mieczem był precyzyjniejszy. Dziewczyny dawały z siebie
wszystko, mimo, że żadne ostrze nie dosięgneło ich przełożonej.
Po kilku godzinach widać było zmęczenie na twarzach
dziewcząt, ciosy były już mniej dokładne i wolniejsze. Do trenujących powoli
ktoś się zbliżał.
- Yo! – usłyszały znajomy głos. W tym momencie Alice drgnęła
na te słowa i w ostatniej chwili uchyliła się przed klingą, a kilka kosmyków z
jej kucyka poleciało na ziemię. Młode uczennice cofnęły się przestraszone,
widząc zirytowanie na twarzy swojej sensei.
- Gomenasai – ukłoniła się Ino z lekkim strachem w głosie.
- Nie twoja wina – rzuciła z powagą czerwonowłosa. – Mogłeś poczekać
chwilę Kakashi, prawie straciłam głowę – powiedziała chłodno, odwracając się w
stronę mężczyzny.
- Gomene, nie wiedziałem, że to na poważnie – złapał się za
głowę lekko zakłopotany.
- Ty żadnego ze swoich treningów nie traktujesz poważnie? –
mruknęła z irytacją.
- Traktuje traktuje, ale ja nigdy nie daje uczniom swojego
miecza – dodał z uśmiechem.
- Nie ważne, mogłam być ostrożniejsza – westchnęła ze
zrezygnowaniem. – Czemu zaszczyciłeś nas swoją obecnością? – zapytała z lekką
ironią.
- Chciałem z tobą pomówić – odpowiedział niepewnie.
- Słucham, właśnie mamy przerwę – przewróciła oczami.
- Wolałbym na osobności i w bardziej przytulnym miejscu –
powiedział lekko zawstydzony. Za plecami czerwonowłosej można było usłyszeć
chichoty.
- Kakashi-sensei chce powiedzieć, że chciałby się umówić z
Alice-sensei na randkę – rzuciła Sakura, śmiejąc się przy tym nieznacznie.
Hatake momentalnie zrobił się cały czerwony. Karmazynowooka tylko spojrzała na
niego pytająco, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- To prawda? – zapytała pogodnie.
- Od razu randka! Po prostu chcę porozmawiać – oznajmił zmieszany,
a czerwień z jego twarzy wciąż nie schodziła. Ino i Sakura ponownie wybuchnęły
śmiechem.
- Dobra już dobra dziewczyny, koniec śmiechów. Nie
zawstydzajcie już Kakashiego, wiecie, że nie jest zbyt dobry w tych sprawach –
zwróciła się w stronę swoich uczennic, udając powagę. One tylko pokiwały głową
z uśmiechem od ucha do ucha.
- Alice jesteś okropna – westchnął szarowłosy.
- Wiem – odpowiedziała wesoło i zabrała od młodych shinobi
swoją broń. – Na dzisiaj kończymy, wznowimy trening jutro o 16 w tym samym
miejscu - dodała, chowając miecze za obi.
- Hai – przytaknęły i rozeszły się do swoich domów. Zbliżał
się akurat wieczór.
- To gdzie mnie zabierasz na „randkę”? – zapytała,
przyglądając mu się uważnie. Szarowłosy ponownie przybrał kolor czerwieni.
- Przestań, chciałem tylko porozmawiać – odpowiedział zawstydzony,
drapiąc się po czuprynie.
- O tej porze chcesz ze mną porozmawiać w przytulnym
miejscu? – drążyła z chytrym uśmieszkiem.
- A może sama chcesz się ze mną umówić, dlatego tak
wypytujesz? – tym razem on przyglądał się jej z zainteresowaniem. Spojrzała na
niego zaskoczona i lekko zmieszana, ale po chwili na jej twarzy pojawił się
delikatny uśmiech.
– A nawet jeśli to co? Umówiłbyś się ze mną? – dodała zadziornie.
- Może – odpowiedział pogodnie i odwrócił się w stronę
miasta.
- To gdzie mnie zabierasz? – spytała idąc u jego boku.
- Może BBQ, z chęcią bym coś zjadł – odpowiedział wesoło.
- Też z ochotą coś zjem, po tylu godzinach uników trochę
zgłodniałam – oznajmiła z uśmiechem.
- Widziałem twój trening, szybka jesteś – rzucił,
uśmiechając się w jej stronę.
- Muszę taka być – odparła lekko poważniejąc.
- Dlaczego? – zdziwił się.
- Często wymaga tego sytuacja – odpowiedziała już weselej.
Po kilku minutach drogi dotarli na miejsce. Hatake wybrał stolik w najmniej
zaludnionej części i usiedli naprzeciw siebie, z kartami w rękach.
- Cenami się nie przejmuj, ja płacę – rzucił pogodnie.
- No to już mało brakuje żeby to nazwać randką –
zachichotała, spoglądając zza menu na szarowłosego.
- Przeszkadza ci to? – zapytał unosząc brew i patrząc w jej
stronę z pewnością siebie.
- No no, już nie jesteś taki nieśmiały, co? – przekrzywiła lekko
głowę uśmiechając się do niego.
- Przyzwyczajam się do twoich żartów – odpowiedział unosząc
kąciki ust w górę.
- A może tym razem nie żartuję? – lekko spoważniała, ale nie
przestała się uśmiechać.
- Może ja też nie żartuję? – spoglądał na nią pewnie. Ona
tylko pokiwała głową i swój wzrok skierowała w listę dań.
- No dobrze, skoro ustaliliśmy, że to randka, to wyjątkowo
pozwolę ci zapłacić – oznajmiła radośnie i wybrała potrawę.
- W porządku – przytaknął pogodnie.
świetny rozdział ahh randka *.* kakaś zawstydzony normalnie buzia mi sie cieszyć nie przestawała :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Oh, nie mogę się wprost doczekać przebiegu ^^ Fajny trening, wszystko fajne :D Podoba mi się to, jak Alice rozmawia z Kakashim ^^ Wyczuwam coś poważniejszego :D Życzę weny, pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńMwahahahaha! Randka! Zakochana para~! xD
OdpowiedzUsuńSuper ten trening. Sakura mówi, że uderzenia od tyłu są niehonorowe? To jest walka! Na wojnie (czasami też w walce) i w miłości (uhuhuhuhuhu~) wszystkie chwyty dozwolone! *O*
Muahahahaha, zacnie milordzie xD Trening opisany doskonale, a te przekomarzania między Kakashim a Alice... MIODZIO :D Białowłosy coś często się zawstydzał, ale nagle jak z czymś wyleci topotrafi zaskoczyć ^.^ Mam nadzieje, że wybaczysz mi tak późno napisany komentarz. Przeczytałam rozdział już dawno i chyba z pośpiechu zapomniałam napisać O.o Czytałam sobie drugi raz a tu patrze, że nic ode mnie nie ma! Gomen Alice-chan!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że niedługo znow uraczysz nas kolejną porcją Twojego świetnego opowiadania :*
SPAM.
OdpowiedzUsuńZapraszam na opowieść Yuny Namikaze. Siostra 4 Hokage, która po jego śmierci uciekła z wioski. Po kilku latach dołączyła do Akatsuki spotykając tam swojego starego przyjaciela z wioski.
in-the-dark-shinobi.blogspot.com