wtorek, 5 marca 2013

Niezwłoczna pomoc


Dwójka shinobi rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu i po krótkiej chwili ujrzała grupkę młodych ninja, siedzących przy jednym ze stolików. Bez zastanowienia podeszli do nastolatków i usiedli na wolnych miejscach obok siebie.
- Ohayo – przywitała się uśmiechnięta czerwonowłosa.
- Yo – podniósł rękę Hatake
- Ohayo Kakashi i Alice sensei, cieszę się, że dołączyliście do nas – odezwała się pogodnie Sakura. Większość towarzystwa uważnie obserwowała nowoprzybyłych.
- Trzeba się czasami odmłodzić – dodała Alice wesoło.
- To ty jesteś tą nową medyczką, która opiekuje się szpitalem? – zapytał wprost Naruto, przyglądając się jej uważnie.
- Naruto! – podniosła głos zdenerwowana różowowłosa. – To jest gość Hokage! – dodała z reprymendą w głosie.
- Hai, hai – skulił się pod spojrzeniem Haruno.
- W porządku, nic się przecież nie stało – zaśmiała się z reakcji blondyna. – To prawda, Tsunade zaprosiła mnie do wioski bym trochę pomogła, kiedy ona ma teraz dużo spraw na głowie – dopowiedziała pogodnie.
- Znasz babcię Tsunade? – zdziwił się Uzumaki.
- Tak, dość dobrze się znamy – odpowiedziała.
- Tak w ogóle to pierwszy raz widzę Kakashiego w towarzystwie kobiety, to ciekawy widok – spojrzał podejrzliwie w stronę szarowłosego z chytrym uśmieszkiem na ustach. Po tych słowach Kopiujący Ninja zarumienił się na twarzy.
- W zasadzie to chyba on jest w moim towarzystwie – zachichotała karmazynowooka, widząc reakcję kolegi. Wyraz twarzy Kakashiego rozbawił towarzystwo.
- Alice-sensei, co w zasadzie stało się dzisiaj rano w mieszkaniu naszego nauczyciela? – zapytała z ciekawością w głosie różowowłosa.
- To oni byli w jednym mieszkaniu?! – krzyknął Naruto.
- Może lepiej o tym nie mówić – mruknął szarowłosy,  wypuszczając ciężko powietrze z płuc, a z twarzy nie schodził mu rumieniec.
- Wolisz żeby myśleli, że doszło między nami do czegoś, co w rzeczywistości nie miało miejsca? – zapytała Alice, unosząc jedną brew znacząco.
- Nie – odparł w zakłopotaniu, unikając wzroku młodych ninja.
- Robi się ciekawie! – podskoczył w podekscytowaniu jinchuuriki.
- Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Wczoraj wasz wspaniały sensei tak zabalował na naszej „randce”, że musiałam go odprowadzać i zająć się nim, bo biedny by sobie nie poradził – stwierdziła, spoglądając chytrze w stronę sąsiada.
- Jesteś okrutna – wtrącił niezadowolony i obdarzył ją morderczym wzrokiem.
- Później urządził bitwę z mąką i znaleźliśmy się tutaj – dokończyła uśmiechając się od ucha do ucha. Wszystkich zamurowało.
- Nigdy bym nie podejrzewał sensei o coś takiego! – rzucił zaskoczony i lekko rozbawiony Naruto.
- To musiało być zabawne – dodała Tenten, chichocząc pod nosem.
- No dla mnie nie koniecznie – czerwonowłosa wzruszyła teatralnie ramionami.
- Ta kobieta to jest zło wcielone – stwierdził Hatake, udając obrażonego.
- Od razu widać, że do siebie pasujecie – dorzucił Uzumaki szczerząc się. Tym razem to Alice i Kakashiemu odjęło mowę. Mężczyzna jak zwykle przybrał czerwone kolory na twarzy.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi – oznajmiła medyczka, tracąc lekko humor. – Jeśli oczywiście pozwoli się tak nazywać – dopowiedziała spoglądając w stronę kolegi.
- Czemu nie – powiedział wesoło, odzyskując normalny koloryt.
- Ja i tak wiem swoje – blondyn założył ręce za głowę, przybierając radosny wyraz twarzy.
- Naruto… - pokręciła głową Haruno.

Cały wieczór minął przyjemnie wszystkim shinobi. Podczas spotkania Lee i Neji podziękowali za uratowanie życia, wręczając bukiet czerwonych róż czerwonowłosej. Rock dobitnie zaznaczył, że kwiaty były jego pomysłem, co wywołało falę śmiechu wśród zebranych. Alice nie spodziewała się takiego gestu i była mile zaskoczona otrzymanym prezentem. W zamian zapłaciła za kolację dla każdego ninja, a Sakura wzniosła toast lampką szampana za nową medyczkę i nauczycielkę w wiosce. Karmazynowooka była zasypywana pytaniami o jej umiejętności, z trudem udawało jej się ograniczać wyjaśnienia. Naruto nie umknął fakt, że potrafi ona posługiwać się naturą wiatru.

- Ja również posiadam tą naturę chakry! – krzyknął podekscytowany i stworzył klona, który zaraz formował Rasengana na jego dłoni i pokazał jej swoją technikę.
- Naruto, nie w takim miejscu! – wrzasnęła zdenerwowana Sakura, spoglądając złowrogo w stronę kolegi. Rubinowooka tylko uśmiechnęła się na widok zdeterminowanego młodzieńca, wyciągnęła dłoń i przyłożyła ją do kuli chakry, anulując tym samym jego technikę.
- Jak to możliwe?! – podskoczył ze zdziwienia.
- Nic trudnego, zmieniłam kierunek wirowania chakry na przeciwny i automatycznie rozproszyła się – odpowiedziała wesoło.
- Sugoi! – spojrzał na nią z błyskiem w oku. – Może pokażesz jakąś technikę? – spytał widocznie ożywiony tym co zobaczył.
- Tylko jedno ci w głowie – mruknął znudzony Shikamaru.
- Niech pomyślę, skoro o naturze wiatru wiesz, to może coś takiego – zaczęła, pokazując wszystkim swoje dłonie.  W jednej z nich stworzyła małą wersję Chidori, co wzbudziło niemałe zaskoczenie. Następnie przyłożyła drugą rękę do wiązki błyskawic, zamykając iskry w lodowej kuli. Wszyscy patrzyli na to z zachwytem. – W sumie, to chyba wymyśliłam ciekawą technikę – zaśmiała się, podrzucając kulę w dłoni.
- Niesamowite! – Ino spoglądała na przedmiot z podziwem.
- Skoro lód to połączenie wiatru i wody, w takim razie sensei panuje nad trzema żywiołami ?! – zdziwiła się Haruno.
- Niemożliwe – burknął Neji, krzyżując ręce na piersi.
- To prawda – wtrącił Kakashi.
- Super! – krzyknął Uzumaki entuzjastycznie.
- Nic nadzwyczajnego – wzruszyła ramionami karmazynowooka.

Rozmowa trwała w najlepsze. Czerwonowłosa wzbudzała spore zainteresowanie i została mile przyjęta przez młodych shinobi. Spotkanie trwało prawie do północy, właściciel lokalu musiał niemal siłą wypraszać swoich gości. Hatake i Alice skierowali się w drogę powrotną do domu, oboje byli wykończeni wieczorem.
- Nie przypuszczałam, że zwykła pogawędka może być tak wyczerpująca – westchnęła ledwo słyszalnie.
- Dzieciaki cie wymęczyły – zaśmiał się szarowłosy.
- Masz rację, małe potwory – rzuciła z uśmiechem na ustach.
- Wzbudziłaś ich sympatię i zainteresowanie, nie ma co się dziwić – stwierdził pogodnie.
- Oh ja biedna – westchnęła teatralnie, powodując tym śmiech u kolegi. Po kilku minutach dotarli pod drzwi swoich mieszkań. Pożegnali się i kobieta weszła do pomieszczenia, natykając się na Yuukiego.
- Boże kiedy ja cię ostatnio widziałam? – zapytała z lekkim niezadowoleniem w głosie.
- Miałem sporo misji, a widzę, że ty się świetnie ostatnio bawiłaś – stwierdził znacząco, obserwując medyczkę.
- Po prostu miło spędziłam trochę czasu w dobrym towarzystwie – powiedziała pogodnie.
- Z Kakashim zapewne – rzucił, akcentując imię szarowłosego.
- Nawet jeśli, to co? – zapytała, zakładając ręce na biodra i świdrując wzrokiem leoparda.
- A powiedziałaś to, co powinnaś była już dawno zrobić? – spytał poważniejąc.
- Jeszcze nie – mruknęła z gniewem w głosie i weszła do łazienki, trzaskając za sobą drzwiami.

Wzięła odświeżający prysznic i ubrała coś odpowiedniejszego do snu. Kiedy wyszła, zwierzę już spało smacznie na kanapie. Westchnęła smutno spoglądając tępo w jeden punkt i po chwili ruszyła do swojego pokoju, by zasnąć w spokoju. Nie było jej to dane, gdyż długo jeszcze myślała nad słowami Yuukiego. Przez kilka ostatnich dni zupełnie zapomniała o tym co powinna zrobić. Zagalopowała się w tej znajomości, choć przysięgała sobie, że będzie trzymała dystans. Nie mogła nic z tym zrobić, bo Tsunade usilnie chciała aby się do siebie zbliżyli. To jeszcze bardziej skomplikowało sprawę, teraz może być jej jeszcze trudniej. Rozmyślała tak godzinę, próbując obmyślić jakiś sensowny plan, jednak zanim pomysł przyszedł, ona już smacznie spała.

Obudziły ją złote promienie, przebijające się przez zasłony. Przeciągnęła się na łóżku i od razu wstała. Odświeżyła się w łazience i założyła na siebie niebiesko-białe kimono z krótkimi rękawami, sięgające do kolan, które nie krępowało jej ruchów. Przepasała je czerwonym pasem, za którym umieściła swoje dwa Tachi. Do ud przypięła sakiewki ze zwojami i kunaiami, a po chwili udała się do kuchni. Przygotowała szybkie śniadanie, rozglądnęła się po mieszkaniu i stwierdzając, że jest w nim sama, zasiadła do stołu. Po skończonym posiłku do mieszkania wpadł leopard.
- Tsunade cie wzywa, to bardzo pilne – krzyknęło przejęte zwierze.
- Już lecę – mówiąc to, od razu rozpłynęła się w powietrzu. Po chwili była już w gabinecie Piątej.
- O co chodzi? – zapytała poważnie.
- Mabui z Kumogakure przysłała pilną wiadomość, w której Raikage osobiście cie prosi o pomoc – oznajmiła Tsunade z powagą w głosie.
- O co chodzi? – zdziwiła się.
- Podobno w okolicach wioski pojawił się Kabuto, a wczoraj dziewięciu shinobi zostało zatrutych i nikt nie jest w stanie im pomóc. Dlatego A zwrócił się do ciebie – wyjaśniła zaniepokojona.
- W porządku, zrobię co się tylko da – powiedziała ze zdecydowaniem.
- Potrzebujesz wsparcia? – spytała z troską w głosie.
- Nie, poradzę sobie - odpowiedziała i zniknęła z gabinetu. Przeniosła się do szpitala, gdzie stworzyła klona który przypilnuje placówki i od razu skierowała się do laboratorium. Na miejscu spotkała Haruno.
- Dobrze, że cię widzę Sakura, przygotowaliście antidotum z mojej krwi, którą ci ostatnio dałam?- zapytała.
- Tak, stworzyliśmy uniwersalne antidotum, izolując komórki odpornościowe – odpowiedziała zaskoczona nagłą wizytą swojej sensei.
- Potrzebuje pilnie dziesięć sztuk – rzuciła, pośpieszając dziewczynę. Ta od razu podała fiolki czerwonowłosej. – Jeśli coś pójdzie nie tak i nie stawię się na treningu, to przełożymy go na inny dzień – dodała, biorąc probówki w ręce i chowając je do sakiewki.
- Ale jak to nie tak? – zdziwiła się, ale nie otrzymała odpowiedzi, ponieważ Alice już zniknęła z pomieszczenia.

Starsza stażem medyczka właśnie szła korytarzami budynku administracyjnego w Kumo. W gabinecie przywódcy wioski zastała wyraźnie zdenerwowanego Raikage.
- Cieszę się, że zgodziłaś się pomóc – powiedział spokojniej, widząc przed sobą kobietę.
- Podziękujesz jak skończę misję, a teraz prowadź do szpitala – rzuciła krótko i zaraz oboje skierowali się we wspomniane miejsce. W największej sali leżeli poszkodowani, a wokół biegali zdezorientowani i przejęci medyczni ninja.
- To jest Alice, ona będzie kierowała tą akcją – podniósł głos blondyn, aby każdy w sali go usłyszał. Po tych słowach, wszyscy się lekko uspokoili i nie było zamieszania.
- Zostaje ze mną 9 najlepszych medyków, reszta wychodzi – powiedziała donośnie, a po chwili liczba shinobi zmniejszyła się o połowę. – Ty też poczekaj na zewnątrz – rzuciła w kierunku A, który przytaknął i wyszedł z pomieszczenia.
- Ułożyć mi pacjentów od najcięższego przypadku po najlżejsze – dodała zdecydowanie. Personel szpitala od razu postąpił według zaleceń kobiety. – Podajcie wszystkim to – wyciągnęła probówki. - To jest antidotum, które powinno pomóc tym ninja. Kiedy je podacie, ułóżcie mi tych wszystkich pacjentów na ziemi, najlepiej w okręgu – poinstruowała, a podopieczni tylko spojrzeli niepewnie po sobie, ale po chwili wykonali polecenie. 

Pięć minut później na środku sali leżeli ranni, a czerwonowłosa usiadła tak, aby mieć wokół siebie poszkodowanych. Wykonała kilka pieczęci i przyłożyła swoją prawą dłoń do podłoża, skupiając w niej chakrę. Utworzyła wokół siebie jasnozielony okrąg. Zamknęła oczy i przyłożyła palec lewej ręki do twarzy, nie odrywając drugiej od podłogi. Wszyscy pozostali patrzyli na medyczkę zaskoczeni, nigdy wcześniej nie widzieli czegoś takiego.
- W porządku, antidotum zaczęło działać. Toksyna zaczyna być neutralizowana – zaczęła karmazynowooka, nie przerywając techniki.
- Świetnie! – wykrzyczał ktoś z personelu.
- Jednak wielu z nich ma poważne uszkodzenia narządów, niektórzy są w krytycznym stanie – dokończyła, unosząc ton i karcąc wzrokiem porywczego medyka.
- Co my teraz zrobimy – złapał się za głowę w bezsilności.
- To jedni z najlepszych shinobi wioski – dodał drugi.
- Uspokójcie się, bo mnie dodatkowo denerwujecie. Dajcie mi pracować, a przeżyją – rzuciła gniewnie w stronę personelu i ponownie zamknęła oczy, skupiając chakrę w prawej dłoni. Pierścień wokół niej tak się powiększył, że otaczał wszystkich rannych. Pozostali odsunęli się w strachu.
- Ōkibo saisei! (czyt. Masowa regeneracja) - wypowiedziała głośno, a pokój wypełniła jasna poświata. Raziła ona w oczy swoim światłem, przez co medycy musieli je zakryć.

6 komentarzy:

  1. kyaa!
    świetny rozdział ! :D
    lubię te umiejętności medyczne Alice jest taka hm.. SUGOI ^^
    Alice i Kakashi tylko przyjaciółmi? Mam nadzieję , że to tylko pewien etap ich znajomości :D
    Kurde naprawdę jej charakter tak pasuje do niego , że lepszej partnerki by się nie doczekał xD ale dobra skończę bo zaczynam fantazjować publicznie ... :>
    Czekam kochana na kolejny rozdział ^^
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kyaaaaa to boski rozdział szkoda że ja tak nie piszę naprawdę.
    Alice jest naprawde wspaniałym jak dla mnie ninja a jej zdolności są naprawdę superowe.

    Może masz racje co do stałych czytelników a końcu ty nią jesteś i nie jestem zła za wytykanie mi błędów dzięki tamu mogę je poprawiać
    lili

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :D Kakashi się rumieni, no nadal z tego nie mogę ^^ Alice jest świetną medyczką, uwielbiam ją. Szkoda, że ona z Kaszalotem to tylko przyjaciele... Mam nadzieję, że to chwilowe. Super, tak trzymaj, czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu i Naruto u ciebie zawitał :> Widać spodobała mu się nowa medyczka. Alice i Kakashi są już przyjaciółmi, czyli lada chwila i będzie nowa miłość ;> Czyli cudownie i świetnie i fanatstycznie :) Czekam na kolejną notkę, a tymczasem zapraszam do siebie na 13 rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, Alice znowu udowadnia jaka jest niesamowita *-*
    Super ma te zdolności medyczne *O*

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę, Naruciak się pojawił ^^ Nie spodziewałam się. pierwsza część rozdziału bardzo sympatyczna, druga zaś pełna napięcia i akcji, całość natomiast strasznie wciągająca ;) No i są przyjaciółmi (Kakashii i Alice) a jeszcze niedawno wiało od niej takim lekkim chłodem... Ciekawe kiedy mu "to" powie :) Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń