wtorek, 25 grudnia 2012

Układ


Z okazji Świąt życzę wszystkim wszystkiego najlepszego i umieszczam kolejny rozdział^^ Dziękuję za Wasze zainteresowanie i komentarze, pozdrawiam ciepło :)
----------------------------------------------------------------------------------------
Czerwonowłosa po zniknięciu mężczyzny podeszła do pobliskiego drzewa i oparła się o niego plecami. Przez kilka następnych minut spoglądała tępo w ziemię. Wokół było słychać jedynie delikatny szum wiatru. Ciepło tego dnia dawało się we znaki.
- Co powinnam zrobić? – mówiła do siebie. – Nie mogę pozwolić aby jego plan wszedł w życie, ale nie mogę również za bardzo ingerować w tą wojnę – kontynuowała z przygnębiającym wyrazem twarzy. – Co jeśli ktoś ucierpi tylko dlatego, że pojawiłam się w wiosce i w tej walce? Nie mogę też bezczynnie patrzeć na śmierć tych ludzi, tylko dlatego, że ten idiota zapragnął stworzyć „świat idealny”. Jeśli Juubi w pełni się odrodzi, to przecież nie będzie w stanie go kontrolować. Mimo, że jest święcie przekonany, że sobie poradzi. Niedoświadczony idiota. – Uderzyła ze złości w drzewo, które po chwili rozpadło się na kawałki. – Jeśli ja tego nie powstrzymam to świat czeka zagłada – podsumowała i ruszyła przed siebie. Delikatnym ruchem ręki spowodowała prąd powietrza wokół swojej osoby i zniknęła.
Pojawiła się kawałek za Kakashim, Yukim i rodziną Lorda Feudalnego, którzy szli nieprzerwanie w kierunku północnej granicy. Dołączyła do nich bez zastanowienia.
- Wszystko w porządku? – Skierowała się w stronę mężczyzny.
- Tak, nic się nie wydarzyło, a ty? – spytał z przejęciem.
- Co z Madarą? – wtrącił Yuki, bacznie obserwując rubinowooką.
- Zniknął – odparła sucho, spoglądając przed siebie.
- Czego chciał? Walczyłaś z nim? – kontynuował poważnie szarowłosy.
- Nie walczyłam, chciał porozmawiać. Nie ważne z resztą, powiedziałam by dał nam spokój, nie powinien nam przeszkadzać – oznajmiła spokojnie.
- Znacie się? – zapytał podejrzliwie.
- Tak i koniec tematu, to przeszłość i nie chcę o tym rozmawiać – spojrzała srogo na szarowłosego.
- Jak uważasz, ale Tsunade się o tym dowie – wyprzedził dziewczynę z niezadowoleniem.
- Sama jej to przekaże – powiedziała niechętnie do jego pleców.
 Resztę drogi pokonali w milczeniu. Żaden z nich nie chciał rozpoczynać konwersacji. Pod wieczór rozbili obóz, a wartę przejęła Alice. Towarzyszył jej przez jakiś czas leopard. Dziewczyna większość czasu spędziła na przyglądaniu się tańczącym płomykom ogniska.
- Alice co się dzieje? – zaczął Yuki, widząc jej wyraz twarzy.
- Nic – mruknęła.
- Nie jestem ślepy – nie dawał za wygraną. – Trapi cię ta wizyta Tobiego (na razie nikt z Sojuszniczych Sił Shinobi nie wie, że to nie jest prawdziwy Madara – od autora)? – dodał niepewnie.
- Znów chcę bym do niego dołączyła i bym użyła tej techniki – odparła beznamiętnie.
- Przecież to niemożliwe w tej sytuacji, nawet jeśli osiągniesz odpowiedni poziom – stwierdził lekko zdziwiony.
- Wiem, ale on mimo wszystko bezmyślnie wierzy, że mi się uda – rzekła poważnie.
- Powiedziałaś mu, że nie będziesz w stanie tego zrobić? – zapytał przejęty.
- Tak, przecież nie raz próbowałam mu to jakoś wytłumaczyć. Ale co mu powiem? Że jest już dużo za późno, że nikt nie jest w stanie wrócić tego co było? Nie rozumie tego. On myśli, że jestem jakimś cholernym bogiem – powiedziała nie spuszczając wzroku z ogniska.
- Mimo wszystko nadal masz do tego wszystkiego sentyment? – spytał już spokojniej.
- Nie da się tak łatwo zapomnieć tego co dobre i złe, wiesz, że to były jedne z piękniejszych chwil. Co nie zmienia faktu, że to przez niego one zniknęły – wycedziła w złości, zaciskając przy tym pięści.
- Myślisz, że żałuje szczerze, czy tylko dlatego, że chcę cie mieć przy sobie? – zapytał z zaciekawieniem.
- Tobi i skrucha? Trochę to śmiesznie brzmi, nie sądzisz? – Delikatnie uniosła kąciki ust.
- Minęło wiele lat, nie zapominaj – podsumował spoglądając na nią zainteresowany.
- Yuki co ty próbujesz mi powiedzieć? – Spojrzała pytająco na zwierzę. – Przecież to Tobi, ten który wszczął wojnę i nie zawaha się przed wymordowaniem tych wszystkich shinobi – odpowiedziała w złości.
- To też twój przyjaciel – rzucił krótko.
- Były przyjaciel, teraz jest niczym wróg – wyjaśniła z powagą.
- Ciebie by nie skrzywdził – kontynuował zaparcie.
- Bo chce mnie wykorzystać i bym mu pomogła, to oczywiste. Przecież to, że kiedyś wszyscy się przyjaźniliśmy to jakoś nie powstrzymało go przed wszczęciem wojny – dopowiedziała zawzięcie. – Poza tym, miałam kilku przyjaciół, wszyscy odeszli, zmienili się w potwory albo mnie odtrącili – dokończyła surowo.
- Jest Tsunade i jeszcze ktoś – popatrzył na nią znacząco.
- Tsunade, taa. Nie wiem czy mogłabym ją uznać za przyjaciółkę, może trochę. Jest między nami raczej szacunek i dystans – odparła.
- Ale obojętna ci nie jest – rzucił z lekkim uśmiechem.
- Racja, nie jest. A co do tej drugiej osoby, to przecież mnie nawet nie pamięta i chyba nie chcę by sobie przypomniała. Inaczej znów mnie odtrąci i będę musiała odejść – spuściła głowę.
- Może nie będzie tak źle – oznajmił kładąc głowę na jej kolanie.
- Wierzysz w to? Po tym czego przeze mnie doświadczył to nigdy mi nie wybaczy. – Uśmiechnęła się delikatnie, drapiąc leoparda po głowie.
- Teraz jest dorosły, może będzie inaczej – dodał.
- Jest też bardziej doświadczony, silniejszy i żyje w nie do końca prawdziwym przekonaniu o przeszłości – powiedziała smutnym głosem.
- Może pora pomyśleć o tym by powiedzieć mu prawdę? Nie uważasz, że zatajanie tego i udawanie, że nic się nie stało, nie jest fair? – spytał kierując swój wzrok w jej stronę.
- Wiem Yuki, wiem. Przyjdzie czas to mu to osobiście powiem – spojrzała w niebo w zamyśleniu.
Nim się spostrzegli nastał już ranek. Alice i Yuki spali jedynie kilka godzin, ale nie odczuwali dużego zmęczenia. Każdy po chwili był gotowy do dalszej drogi. Po kilku godzinach dotarli na miejsce i zaprowadzili rodzinę Lorda do wyznaczonego lokum. Pożegnali się i ruszyli w drogę powrotną do Konohy. Między czerwonowłosą, a Kakashim panowała dość napięta atmosfera. Wymienili się raptem kilkoma słowami. Powrót zajął im dwa dni. Po dotarciu do wioski każdy rozszedł się w swoją stronę. Czerwonowłosa oczywiście w pierwszym momencie udała się do Piątej. Jak zawsze weszła bez pukania do jej biura, w którym o dziwo nikogo prócz blondynki nie było.
- Jak misja? – spytała Czcigodna z pogodnym wyrazem twarzy.
- Pojawił się Madara – rzuciła poważnie, zajmując miejsce naprzeciw Tsunade.
- Co?! – Zdziwiła się.
- Nikt nie ucierpiał, kazałam Kakashiemu ruszyć przodem, a sama zostałam z nim – odparła spokojnie.
- Czego chciał? Walczyliście? – Zapytała się z powagą, opierając się o fotel.
- Jak zawsze, chciał bym do niego dołączyła – odpowiedziała bezuczuciowo.
- I co? – kontynuowała.
- Nic, nie zgodziłam się. Wiesz, że mogłoby się to źle skończyć gdybyśmy zaczęli walczyć. Nie wiadomo jakie byłyby zniszczenia i kto by ucierpiał, poza tym nie mogę sobie pozwolić by zbyt wiele osób wiedziało o moim istnieniu – oznajmiła poważnie.
- Masz rację, to byłoby ryzykowne – skrzyżowała palce dłoni w zadumie.
- Po tym jak odmówiłam, zniknął i wszystko było już w porządku – dodała z lekkim uśmiechem.
- To tyle dobrze, cieszę się, że misja zakończyła się powodzeniem – uniosła kąciki ust, spoglądając na Alice.
- Ja również – odpowiedziała radośnie. – Słuchaj, mam jeszcze jedno pytanie, które ostatnio chodzi mi po głowie – dodała.
- Tak? – spytała z zainteresowaniem.
- Powiedz mi co w zasadzie zrobicie z Jinchuriki Kuramy i Gyuki podczas wojny? - zapytała, spoglądając na blondwłosą z zaciekawieniem. Tsunade słysząc pytanie zmieszała się i nie wiedziała co odpowiedzieć. - Chyba nie myślałaś, że ukryjecie to przede mną?- Alice podniosła znacząco brew.
- Nie – rzuciła cicho Piąta.
- Wykrztuś to z siebie kobieto – powiedziała stanowczo.
- Decyzja była taka, że ukryjemy Naruto i Killera B by nie brali udziału w wojnie – odparła zdenerwowana.
- Co?! – Spytała w zaskoczeniu, wstając z krzesła.
- Taka była decyzja wszystkich Kage – dodała spuszczając wzrok.
- Idioci! – wrzasnęła dziewczyna. – Przegracie tą wojnę jeśli oni wam nie pomogą! – kontynuowała wściekła. - Dobra, podejrzewam, że i tak po prostu uległaś tej decyzji. Pewnie stoi za tym ten tchórz Raikage? – zapytała pewnie.
- Co masz na myśli? – spytała zdziwiona Tsunade. 
- Na razie nie powiedziałaś żadnemu Kage o moim udziale w wojnie ? – dopytała.
- Nie – rzuciła niepewnie.
- Świetnie, więc złożę niezapowiedzianą wizytę Głownodowodzącemu, dawno się nie widzieliśmy – stwierdziła z szyderczym uśmiechem.
- Nie żartuj! – Piąta podniosła głos zaskoczona.
- Wrócę jak najszybciej. Jeśli ty boisz się coś powiedzieć, to ja to zrobię. Do potem –oznajmiła i po chwili zniknęła w zawirowaniu powietrza.
- No to pięknie – rzuciła zrezygnowana Hokage, opadając na krzesło.
Czerwonowłosa w tym czasie stała na szczycie jednej z gór w Kumogakure. Rozglądała się w celu ujrzenia miejsca gdzie przebywa obecny Raikage. Po krótkiej analizie, dostrzegła dość sporej wielkości niebieski budynek. Bez zastanowienia stworzyła ręką delikatny podmuch wiatru i przeniosła się w zamierzone miejsce. Dziewczyna pojawiła się na jednym z korytarzy. Jej obecność dostrzegł jeden z shinobi.
- Kim jesteś?! – wrzasnął ciemnoskóry blondyn z tasakiem, przyjmując pozycję bojową.
- Spokojnie chłopcze, nie gorączkuj się tak – powiedziała z opanowaniem.
- Nie wpuszczę cie do gabinetu Raikage! – krzyknął w gniewie.
- Więc to tutaj przesiaduje A? – spytała, spoglądając z szyderczym uśmiechem na masywne drzwi obok.
- Shimatta – mruknął chłopak.
- Nie przejmuj się, nie mam zamiaru z tobą walczyć. Chcę tylko porozmawiać z twoim liderem – oznajmiła ze spokojem.
- Nie pozwolę ci przejść! – podniósł głos.
- Dobra, dobra gadaj zdrów – rzuciła krótko i podmuchem wiatru odepchnęła chłopaka na drugi koniec korytarza. Sama zaś weszła do biura przywódcy Kumogakure.
- Kto wchodzi bez pytania! – krzyczał starszy blondyn.
- Uspokój się – powiedziała wchodząc powoli do pomieszczenia.
- Co tu robisz?! – wrzasnął wściekły.
- Odwiedzam starego znajomego – oznajmiła z uśmieszkiem.
- Wynoś się! – Zacisnął pięści w złości i uderzył w biurko, które zmieniło się w drobne wióry. W tej samej chwili wpadł do pomieszczenia młody shinobi.
- Przepraszam Raikage, nie zdołałem jej zatrzymać! – krzyczał z przejęciem.
- Nie ważne, wyjdź Darui, sam ją wyrzucę – wycedził przez zęby A.
- Hai!- ukłonił się i wyszedł.
- Dawno się nie widzieliśmy – wtrąciła czerwonowłosa.
- Nie jesteś tutaj mile widziana! – dodał w złości, aktywując swoje Raiton no Yoroi.
- A, daj sobie na wstrzymanie. Nie przyszłam tutaj walczyć – odparła spokojnie, nie przejmując się zachowaniem rozmówcy.
Ten jednak nie zwracał uwagi na jej słowa i wyprowadził w furii silny cios. Rubinowooka uchyliła się przed jego pięścią. Raikage odwrócił się i ponownie ruszył na dziewczynę. Alice zaczęła się powoli irytować całą sytuacją.
- Dobrze wiesz, że twoje błyskawice są niczym w starciu z moim wiatrem – syknęła, tworząc przed sobą trąbę powietrzną. Cisnęła ją w oponenta, który pod naporem jej siły wylądował w ścianie. Ten jednak nie dawał za wygraną, skumulował swoją naturę chakry w dłoni i szarżował w gniewie na swoją przeciwniczkę. Czerwonowłosa  silnym zawirowaniem powietrza ponownie go odrzuciła. Drugą ręką rozbiła okno znajdujące się w gabinecie.
- Wychodzimy – rzuciła srogo, łapiąc A za kołnierz i znikając z nim w mgnieniu oka. Pojawili się na wolnej przestrzeni, z dala od wioski.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknął rozglądając się wokół.
- W swojej bezmyślności rozwaliłbyś cały budynek, a chcę uniknąć zbędnego rozgłosu – powiedziała beznamiętnie.
- Nie będę wdawał się w dyskusję z potworem! – uniósł głos.
- To nie ja w tej wojnie jestem potworem – syknęła w złości.
- Byłaś, jesteś i już zawsze nim będziesz! – krzyknął biegnąc w kierunku dziewczyny. – Rariatto! – Wypowiedział ciskając swoim przedramieniem w Alice. Ona natomiast zablokowała dłońmi jego cios, złapała go w mocny uścisk i rzuciła nim na pobliskie skały.
- Nie rozumiesz, że nie masz ze mną szans czy jesteś taki głupi? – spytała prześmiewczo, składając ręce na piersi.
- To się okaże! – Wzdrygnął się w gniewie na te słowa i wygrzebał się z gruzu kamieni.
- Jednak jesteś głupi – westchnęła zrezygnowana. – Dobra, zawrzyjmy układ – zaczęła niechętnie.
- Układ? – zapytał zdziwiony.
- Jeśli ja wygram, wysłuchasz co mam do powiedzenia – kontynuowała już z poważnym wyrazem twarzy.
- A jeśli ja wygram? – spytał z zainteresowaniem.
- Zabijesz mnie – rzuciła przewracając oczami.
- Zgoda – uśmiechnął się triumfalnie. – Do dzieła – rzucił i pobiegł w stronę czerwonowłosej.

12 komentarzy:

  1. Walka zapowiada się świetnie!! Nie mogę się doczekać rozstrzygnięcia!! Choć chyba wiem kto wygra...
    Niecierpliwie czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również życzę wesołych świąt ;)

    a co do notki to oczywiście zajebista :D Jezu jak ja uwielbiam jej umiejętności. Świetna jest :D Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to gratuluję Alice wygranej. Wynik walki jest już przesądzony XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Powalić Raikage zaledwie podmuchem. Oto cała Alice xD Szkoda, że nie będą mieć widowni w tym śmiesznym starciu. Jestem pewna zwycięstwa Alice i czekam na ostry łomot spuszczany A.
    Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaznaczam, że to była mała trąba powietrzna, a nie tylko lekki zefirek :D

      Usuń
  5. Genialnie, jak zwykle. Kocham Alice jak własną siostrę. No i chyba Raikage będzie musiał wysłuchać naszej bohaterki ^.^ Strasznie mnie ciekawi przeszłość Alice. Być aż tak tajemniczym to nie wypada ^.^ Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa kiedy ona wyjawi wszystko Kakashiemu. No i nie mogę się doczekać na tą walke z Raikage chociaż i tak wiadomo jaki będzie końcowy wynik :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super walka się zapowiada, myślę że warto będzie czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominuję cię do Nagrody Liebster Award (rodzina-namikaze.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle super rozdział dużo się działo i prawdę mówiąc jestem w szoku że Alice i Tobi to przyjaciele:)
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego
    lili

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam :)

    DOdałam kolejny rozdział mam nadzieje ze się spodoba:)
    http://konoha-ninja-watashi-ami-desu.blog.onet.pl/

    lili

    OdpowiedzUsuń