wtorek, 15 stycznia 2013

Chwila zwątpienia



Czerwonowłosa zaraz po powrocie do Konoha zdała szybki raport Piątej. Po niedługiej wymianie zdań skierowała swoje powolne kroki w stronę mieszkania. Ostatnie dni były dość napięte i postanowiła odpocząć trochę.
- Witaj Yuki – rzuciła otwierając drzwi, widząc leoparda leżącego na kanapie.
- Trochę ci zeszło – mruknął zaspany, przeciągając się.
- Raikage nie chciał rozmawiać po dobroci, wiesz jaki jest porywczy – oznajmiła, wzruszając ramionami i weszła od razu do kuchni.
- Jak go przekonałaś? – spytał zainteresowany, dreptając za towarzyszką.
- Wygrałam z nim. – Odwróciła się z uśmiechem w stronę zwierzaka.
- No tak, ty nie potrafisz inaczej załatwiać spraw – mruknął ze zrezygnowaniem.
- Nic nie poradzę, że nie chcą rozmawiać po dobroci – rozłożyła ręce na boki w geście bezradności. – A tak przy okazji, jak spisywał się mój klon w szpitalu? – dodała, przygotowując posiłek dla siebie i zwierzęcia.
- Nic nadzwyczajnego się nie działo – odpowiedział spokojnie, wyczekując na swoją porcję.
- Świetnie, dziś trochę odpocznę, a jutro pójdę pracować – stwierdziła z zadowoleniem i podała do stołu.
Po spożytym posiłku Yuki wybrał się na spacer, a dziewczyna poszła wziąć gorącą kąpiel. Siedząc w wannie, niespodziewanie usłyszała pukanie do drzwi. Nie zastanawiając się długo, wyszła i szybko owinęła się ręcznikiem. Ruszyła by otworzyć. Kiedy to zrobiła, zobaczyła w drzwiach Kakashiego, który stał jak wmurowany z czerwonymi wypiekami na twarzy.
- E-eto… - drapał się za głowę zakłopotany.
- Długo będziesz tak stał i mi się przyglądał? – spytała, unosząc brew z lekką irytacją.
- Sumimasen! – Stanął jeszcze bardziej speszony na baczność, odwracając głowę w bok. – Przyjdę później – dodał pośpiesznie.
- Przestań, wchodź – powiedziała, śmiejąc się pod nosem i otworzyła szeroko drzwi by wpuścić mężczyznę do środka.
- Nie chciałbym przeszkadzać… - mruknął zawstydzony, próbując nie patrzeć na czerwonowłosą.
- Chcesz żebym zmarzła? – zapytała złośliwie, widząc jego skrępowanie.
- Nie nie! – Machał pośpiesznie rękoma na znak protestu.
- Więc na co czekasz – wskazała ręką na pokój. – Nie bój się, nie wykorzystam cię – dodała szeptem z chytrym uśmieszkiem. Twarz szarowłosego ponownie przybrała kolor bordowy. Po chwili wszedł niepewnie do środka.
- Daj mi chwilę, zarzucę coś na siebie, żebyś nie musiał się tak czerwienić na mój widok – rzuciła, śmiejąc się przy tym nieznacznie.
- Mieszkam sam, więc na co dzień nie mam takich widoków – odpowiedział obruszony, zakładając ręce na piersi.
- A jakie to widoki? – spytała podejrzliwie, przybliżając do niego swoją zaciekawioną twarz.
- Ehehe – złapał się za tył głowy w zmieszaniu, a wypieki nie schodziły mu z policzków.
- Już nie będę cię męczyła. – Zaśmiała się, czochrając go po czuprynie.
- Jesteś okropna – westchnął i spuścił głowę ze zrezygnowaniem.
- Wiem. – Puściła mu oczko i poszła do sypialni. Wróciła po chwili przebrana w zwiewną białą sukienkę. Hatake siedział na kanapie zaskoczony wyglądem dziewczyny.
- No co? Źle wyglądam? – zapytała.
- Nie nie, wręcz przeciwnie – rzucił niepewnie trochę zakłopotany.
- Więc w czym problem? – spytała z założonymi rękoma na biodrach.
- Na co dzień po prostu wyglądasz inaczej – dodał uśmiechając się w jej stronę.
- Dziś mam dzień odpoczynku, więc i wyglądać chyba mogę inaczej? – Zwróciła się znacząco do rozmówcy.
- Tak tak, oczywiście – potakiwał głową.
- Napijesz się czegoś? – spytała, wchodząc do kuchni.
- Herbatę jeśli można – rzucił. Po chwili karmazynowooka wróciła z dwoma gorącymi kubkami i usiadła naprzeciw gościa, dając mu jeden z napoi.
- Co cię do mnie sprowadza? – zapytała, upijając łyk.
- Chciałem cię przeprosić – oznajmił szeptem, wpatrując się w kubek. Alice zakrztusiła się po tych słowach.
- Mnie? – wydukała z trudem. – Niby za co?
- Nie byłem w porządku wobec ciebie na naszej misji. Nie dość, że się sprzeciwiłem rozkazom, to jeszcze byłem niemiły – dodał niepewnie, nie spoglądając na kunoichi.
- Przestań, przecież nic się nie stało. Rozumiem dlaczego tak zareagowałeś – odpowiedziała z uśmiechem, opierając głowę o dłoń.
- Tak? – Spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie chciałeś zostawić członka drużyny na pewną śmierć, a zapewne zdziwił cię fakt, że znam Madare i z nim nie walczyłam – stwierdziła, spuszczając wzrok.
- Masz rację. – Pokiwał głową.
- Nie martw się, wiedziałam, że wyjdę z tego cało. Madara mnie nie skrzywdzi – mruknęła, mieszając łyżeczką w herbacie.
- Skąd ta pewność? – zapytał z zainteresowaniem, uważnie jej się przyglądając.
- Kiedy był jeszcze dzieckiem, byliśmy przyjaciółmi – zaczęła niechętnie.
- Co?! – Wstał z miejsca zaskoczony.
- Później, po kilku latach, się zmienił i nie był tą samą osobą co kiedyś – dodała spokojnie.
- Ale skąd pewność, że nic ci nie zrobi? – spytał już spokojniej, siadając.
- Wie dobrze, że nie należę do żadnej wioski i nie wiele jest rzeczy, które trzymają mnie w jednym miejscu. Poza tym chce bym pomogła mu w jego planie – kontynuowałam z powagą.
- Chce byś się do niego przyłączyła, do Planu Księżycowego Oka? – nie dawał za wygraną.
- Tak, ze względu na moją siłę i umiejętności. Wie, że nie będę w stanie go zabić i zapewne będzie mnie po prostu chciał wykorzystać – dopowiedziała.
- Rozumiem, że nie chcesz do niego dołączyć? – zapytał znacząco.
- Nie. Zbyt wiele mi odebrał i teraz jeszcze chce pomocy – prychnęła niezadowolona.
- Pewnie nie jest ci z tym łatwo. – Spojrzał lekko zmartwiony.
- Z czym? – Zwróciła się zaskoczona.
- Z tym, że twój były przyjaciel robi to wszystko – powiedział z przejęciem.
- Nie przejmuj się, zdziwiłbyś się do jakich rzeczy można przywyknąć – odparła, uśmiechając się delikatnie. Rozmowa trwała jeszcze przez dłuższy czas.
- To ja będę się zbierał, niedługo mam misję. Dziękuję za gościnę – oznajmił, wstając i kłaniając się nieznacznie.
- Nie ma sprawy, jesteśmy w końcu sąsiadami, więc możesz wpadać w odwiedziny kiedy chcesz – stwierdziła radośnie i odprowadziła mężczyznę do drzwi. Na niebie już od dłuższego czasu widniały gwiazdy, więc Alice przygotowała kolację dla siebie i Yukiego. Zostawiła porcję dla zwierzaka na stole, a sama udała się w objęcia Morfeusza by móc wcześniej wstać i pójść do szpitala. Z samego rana przebrała się w bardziej odpowiedni strój i zarzuciła swój biały płaszcz ze znakiem Yin-Yang na plecach. Przed wejściem do budynku odwołała swojego klona, który na czas jej nieobecności zajmował się placówką. Udała się do swojego gabinetu, witając się z pracownikami po drodze. Po niedługim czasie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę – powiedziała Alice, przeglądając papiery. Do pomieszczenia weszła Sakura z plikiem dokumentów.
- Ohayō gozaimasu Alice-sensei – przywitała się z uśmiechem.
- Ohayō Sakura, to dla mnie te papiery? – zapytała z lekkim niedowierzaniem.
- Tak – rzuciła, kładąc je na biurku. Kobieta westchnęła jedynie w odpowiedzi.
- Sakura – zaczęła.
- Tak? – spytała różowowłosa, wychodząca powoli z gabinetu.
- Pojutrze z Ino macie wolne, jednak tylko od szpitala. O 9 rano macie być na szóstym polu treningowym, podszkolę was trochę – dodała nie odrywając głowy od wypełniania papierów.
- Hai! – odparła z powagą i wyszła.
Przez następne kilka godzin dziewczyna wypełniała zaległe papiery, które jej klon nie zdążył zrobić. Nic nadzwyczajnego się nie działo, póki na korytarzu nie rozległ się spory szum. Przez drzwi wpadła ponownie przerażona i zdyszana Sakura.
- Sakura, co się stało?! – czerwonowłosa wstała zdenerwowana, widząc stan podopiecznej.
- Kakashi-sensei, on… - przykryła dłońmi usta, a z jej oczu popłynęły łzy. Alice z determinacją zerwała się z miejsca i wyminęła dziewczynę, pobiegła w stronę głównego wejścia. Kiedy zobaczyła na noszach nieruchome i zimne ciało mężczyzny, stanęła zszokowana w bezruchu.
- Co się stało? – szepnęła z trudem powstrzymując się od płaczu.
- Podczas misji spotkał wroga – oznajmił jeden z medyków. Kobieta podeszła powoli do szarowłosego i przeskanowała jego ciało, by upewnić się najgorszego.
- To na nic, jego serce przestało bić godzinę temu – wtrącił niepewnie shinobi. Kunoichi nie dawała za wygraną, sprawdzała dokładnie każdą część ciała mężczyzny. W pewnym momencie jej oczy otwarły się szeroko.
- Zabieram go na salę operacyjną, nikt nie ma prawa mi przeszkadzać póki nie wyjdę! Wracajcie do swojej pracy! – wrzasnęła i zniknęła wraz z ciałem Hatake, zostawiając zszokowanych pracowników. Ułożyła go na łóżku operacyjnym, rozcięła jego ubranie (dop. Zostawiła oczywiście bieliznę^^) i przejrzała jego powierzchowne rany.
- Z zewnątrz nie jest źle – powiedziała do siebie, przygryzając wargę w zdenerwowaniu. – Nie mam wyjścia – dodała cicho. Stanęła z boku Kakashiego, przyłożyła jedną dłoń do jego klatki piersiowej, a drugą do głowy. Wokół jej rąk wytworzyła się zielona poświata. Kobieta zamknęła oczy i skupiła się całkowicie. Wkrótce jasne światło otoczyło ciało szarowłosego oraz medyczkę. Włosy dziewczyny rozpoczęły taniec w powietrzu, a sprzęty wokół zaczęły lekko drżeć. Na czole Alice pojawiły się kropelki potu, a ona sama z trudem oddychała.
- Jeszcze chwilę – wydukała z trudem, nie przerywając leczenia. Po chwili na jej piersi pojawiła się charakterystyczna pieczęć w kształcie okręgu. Zagryzła wargę w determinacji. – Dalej, nie umieraj – dodała łamiącym głosem. Powoli skóra shinobi zaczęła nabierać rumieńców i charakterystycznego koloru. Dziewczyna wciąż nie odrywała rąk od poszkodowanego. Rany na jego ciele powoli się zasklepiały, a on zaczął rytmicznie oddychać. Serce biło regularnie, a powieki poruszyły się nieznacznie. Hatakie odzyskiwał przytomność, lekko otworzył oczy i spojrzał w kierunku medyczki.
- Wystarczy już – wyszeptał.
- Jeszcze chwila – wypowiedziała ledwo słyszalnie, obdarowując go delikatnym uśmiechem.
- Stracisz zbyt wiele sił – dodał już głośniej.
- Nic mi nie będzie, odpoczywaj – odparła cicho, a on posłusznie zamknął oczy i zasnął. Dziewczyna oderwała od niego ręce, włosy spoczęły na jej plecach, a dziwne znaki zniknęły. Przykryła go kołdrą i opadła na łóżko stojące obok.
- Udało się – szepnęła do siebie z uśmiechem i udała się w krainę snów. Obudziła się następnego ranka, kiedy przez okno wpadały złote promienie słońca. Przeciągnęła się na łóżku i podeszła do leżącego obok shinobi. Sprawdziła jego stan zdrowia, ale nie było powodów do niepokoju. Spał spokojnie, jego życiu już nic nie zagrażało. Po chwili wyszła z sali, by mógł w spokoju odzyskiwać siły. Na korytarzu podbiegło do niej kilkoro  pracowników, wraz z Ino i Sakurą.
- Co z Kakashim-sensei?! – zapytała z przejęciem różowowłosa.
- Wszystko w porządku, żyje i odpoczywa. Nie przeszkadzajcie mu, osobiście będę go monitorować – odpowiedziała pogodnie.
- To wspaniale! – podskoczyły równocześnie młode kunoichi.
- A-ale jak? Jego serce od dawna już nie biło? – spytał jeden z medyków, zaskoczony sytuacją.
- Właśnie po to jestem tutaj ja – oznajmiła wesoło i udała się do swojego gabinetu. Opadła na krzesło, wzdychając przy tym głęboko.
- Kolejny dzień pełen niespodzianek – mruknęła i wróciła do zaległych dokumentów.

6 komentarzy:

  1. Jak mi ulżyło. Kakashi żyje, uff. No i widzę, że chyba nowy nagłówek, no nie? Ładniutki ^^ Kakashi to zboczeniec, młahahaha. Od zawsze to wiedziałam. Niech coś między nimi zajdzie... No wiesz... A zresztą, to Twoja decyzja. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ufff.... Już był strach o stracha... znaczy Kakasia ;P, ah no i widać, że coś się kroi między nim, a Alice ;D Czekam na kolejną notkę i Pozdrawiam :) Kamcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna scenka w domu Alice, widać Kakashi przywykł do obrazków a nie czegoś lepszego (huehue ^.^). Powtórzę Kireia, świetny nagłówek :). Ciekawe poświęcenie Alice dla Hatake, nie spodziewałem się tego, romans się kroi! :D Czekam na next i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty masz szczęście że nie zabiłaś mi Kakashiego! :D Ale..z kim on walczył, że go tak załatwił?? Wszyscy tylko romans i romans - no pewno że ja też chce by Alice częściej tak paradowała pod jego nosem w samym ręczniczku albo cosik ^^ Ale nie można zapominać o innych rzeczach, więc lepiej wspomnij kto tak urządził Hatake żebym wiedziała na kogo mam się wnerwiać :D Rozdzialik króciutki ale ciekawy, i choć pełen napięcia to przyjemny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoooo! Te jej umiejętności medyka są niesamowite! Potrafi przywrócić życie umarlakowi! *-*
    A ja prawie zawału dostałam gdy medyk powiedział, że Kakashi nie żyje! Q.Q
    Też jestem ciekawa kto go tak załatwił, bo w końcu to jeden z najlepszych shinobi na świecie, który skoppiował ponad 1000 technik, Lustrzany Ninja, syn Białego Kła itd. xD
    Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super! Jak inni jestem ciekawa kto go tak załatwił.

    P.S Przepraszam, że tak króciutko, ale mam dużo zaległości w opowiadaniach i dlatego staram się nigdzie nie rozpisywać.

    OdpowiedzUsuń