Czerwonowłosa weszła do kuchni Jonina i rozpoczęła przygotowywać omlety, w międzyczasie postawiła wodę na kawę.
- Pasuje do ciebie taka krzątanina w kuchni – usłyszała za
sobą i obróciła się z niezadowoloną miną. Widziała przed swoimi oczami wciąż
nie do końca ubranego Kakashiego, który opierał się o futrynę.
- Nie brzmiało to jak komplement – mruknęła, unosząc brew.
- Gomene – podrapał się po głowie w zakłopotaniu. – Co
miałaś na myśli mówiąc wcześniej, że nie kręci cię to już u mężczyzn? – zapytał,
obserwując uważnie każdy krok dziewczyny.
- A ty nadal o tym – zachichotała pod nosem, widząc jego
poważną minę. – A co, chcesz wiedzieć czy masz u mnie szanse? – zapytała z
chytrym uśmieszkiem, zakładając ręce na biodrach. Twarz szarowłosego momentalnie
przybrała kolor czerwony.
- E-eto, to nie tak – migał się, odwracając wzrok.
- Nie jestem już nastolatką, która piszczy na widok męskich
mięśni – zaczęła, z łagodniejszym uśmiechem. -
Jesteś przystojny, pomimo że ukrywasz połowę twarzy. Masz ładne ciało,
ale takie rzeczy nie robią na mnie wrażenia. W pewnym momencie liczy się więcej
niż wygląd – dodała poważnie, opierając się plecami o szafkę kuchenną i
obserwując mężczyznę.
- Mówisz to tak oschle – westchnął zrezygnowany i podszedł
bliżej by wziąć przygotowaną przez Alice kawę.
- Nie licz na to, że będę ci wiecznie słodziła – zaśmiała
się na widok jego miny.
- W ogóle tego nie robisz – mruknął pod nosem, siadając przy
stole.
- A dlaczego miałabym to robić hm? Chyba nie jesteśmy w
związku bym cię wiecznie komplementowała? – założyła ręce na piersi i spojrzała
na Hatake swoim przenikliwym wzrokiem. Po tych słowach Jonin nie wytrzymał i zakrztusił
się. Odwrócił się w jej stronę, ale gdy napotkał jej wyczekujący wzrok,
ponownie przybrał kolor buraków i zaskoczony nie wiedział co odpowiedzieć.
- Yare, yare, żartowałam – westchnęła i poklepała mężczyznę
po ramieniu, siadając obok niego.
- Przyprawisz mnie o zawał serca – jego głowa opadła w dół,
a sam wypuścił ciężko powietrze z płuc.
- Nie wiem dlaczego tak się przy mnie denerwujesz –
uśmiechnęła się pod nosem, mieszając powoli łyżeczką swój napój.
- Jesteś nieprzewidywalna – odpowiedział cicho, unikając jej
spojrzenia.
- Nie przesadzaj Kakashi, co jak co, ale nie zrobiłabym nic
wbrew twojej woli – odparła pogodnie.
- Co masz na myśli? – zapytał zaskoczony i spojrzał na nią
pytająco.
- Nie lubię sprawiać problemów i jeśli przesadzę to po
prostu powiedz – spoważniała, nie odrywając wzroku od kubka.
- Nie przesadzasz, nie musisz się o to martwić – stwierdził
ze spokojem, obserwując jej poważny
wyraz twarzy.
- To dobrze – rzuciła cicho. Nagle poczuła coś dziwnego na
sobie. Kiedy podniosła wzrok, zobaczyła szarowłosego, który trzyma nad nią
paczkę mąki.
- No co masz taką minę – uśmiechał się do niej przez materiał
maski i po chwili znów rzucił w nią garścią białego proszku.
- Kakashi! – wstała zaskoczona z miejsca, była cała w bieli.
Rzuciła się na mężczyznę z determinacją w celu wyrwania opakowania. On uciekał przed nią wokół stołu rozbawiony
sytuacją.
– Oddaj mi to! –
podniosła głos lekko zirytowana, próbując go dogonić.
W końcu zbliżyła się do
niego na tyle, że udało jej się złapać papierową paczkę jedną ręką, którą wciąż
z drugiej strony trzymał Hatake. Szamotali się tak kilka minut. Jonin nie
powstrzymywał się od śmiechu, gdy widział z jaką zawziętością czerwonowłosa
próbuje odebrać mu przedmiot. Przez ten czas oboje już byli cali biali, gdy
nagle on stracił równowagę i po chwili wylądowali na ziemi. Alice leżała na
plecach zaskoczona, a mężczyzna znajdował się nad nią. Głowa kobiety była dokładnie
między jego rękoma, a on spoglądał na nią z zainteresowaniem i powagą.
Rubinowooka nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa, widząc zaraz nad sobą
twarz shinobi. Nie potrafiła, tym razem, powstrzymać szybkiego bicia swojego
serca. Kiedy uśmiechnięty mężczyzna delikatnie przejechał palcem po jej
policzku, by wytrzeć biały ślad od mąki, czuła jak po jej ciele przepłynęła
fala gorąca. Dla niej świat stanął w miejscu, a sama pierwszy raz poczuła się
jak bezbronne dziecko, wpatrując się w jego tęczówki.
- Widzę, że tym razem to ty się denerwujesz – powiedział
ciszej, unosząc kąciki ust w górę. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Dźwięk ten
zadziałał jak kubeł zimnej wody i Alice obudziła się z transu.
- Zanim otworzysz zarzuć coś na siebie – oznajmiła,
uśmiechając się pogodnie w stronę lekko zdziwionego Jonina. Ten bez słowa
podniósł się z ziemi i powędrował w stronę usłyszanego dźwięku. Dziewczyna z
ulgą odetchnęła i rozluźniła wcześniej spięte mięśnie. Wstała powoli i zaczęła
sprzątać bałagan w kuchni.
- Alice, ktoś do ciebie – usłyszała z pokoju obok. Podążyła
za głosem i podeszła do drzwi, mijając Kakashiego. W progu zobaczyła ponownie
dwie młode kunoichi.
- Alice-sensei, co się tutaj stało?! – krzyknęła przerażona Sakura,
widząc swoich nauczycieli całych w mące.
- Długo historia – odezwał się zakłopotany Kopiujący Ninja.
- O co chodzi tym razem? – spytała z lekką irytacją w
głosie.
- Dzisiaj wieczorem wszyscy spotykamy się w BBQ – zagaiła
niepewnie Ino.
- A co mają z wami wspólnego takie staruchy jak my? –
zapytała z uśmiechem.
- Alice! – krzyknął zbulwersowany Hatake.
- Neji i Lee chcieli podziękować za uratowanie życia i
prosić, by sensei do nas dołączyła – dodała radośnie różowowłosa shinobi. –
Kakashi-sensei jest również mile widziany! – dopowiedziała szybko z lekkim
zakłopotaniem.
- Czuję się jak piąte koło u wozu – mruknął pod nosem
zawiedziony mężczyzna.
- Przestań, jesteś tam niezbędny. Bez ciebie nie pójdę –
puściła mu oczko, uśmiechając się od ucha do ucha.
- W takim razie przyjdziemy – rzucił już z lepszym humorem.
- Spotykamy się o 17, do zobaczenia – dziewczęta pomachały i
odeszły w swoją stronę.
- Ah ta dzisiejsza młodzież – westchnęła, kręcąc głową i
oparła się plecami o ścianę.
- Nie nadążymy – wtrącił, odprowadzając je wzrokiem. – Ale
my już nie jesteśmy nastolatkami – dodał, zamykając drzwi.
- Co masz na myśli? – zapytała lekko zaskoczona.
- To, że nie musimy zachowywać się jak dzieci – stwierdził
znacząco, stając naprzeciwko kobiety. Pochylił się nad nią nieznacznie,
opierając prawą rękę obok jej głowy i spojrzał w jej stronę spokojnym wzrokiem.
- Nikt też nie powiedział, że musimy się zachowywać jak 40
latkowie – rzuciła z uśmiechem i jednym palcem chwyciła za brzeg maski
szarowłosego, który wyjątkowo stał spokojnie i czekał na jej dalszy ruch.
Zbliżyła swoją twarz do jego ust i delikatnie musnęła go w policzek,
odsłaniając wcześniej delikatnie materiał. Wyminęła go zwinnie i podążyła do
kuchni. Mężczyzna opuścił głowę w dół i uśmiechnął się pod nosem.
- Jest niemożliwa – szepnął do siebie i ruszył za
dziewczyną.
Zaczęli od sprzątania kuchni, a następnie dokończyli późne śniadanie,
które wcześniej nie zostało nawet dobrze rozpoczęte. W międzyczasie Alice
stworzyła swojego klona, by mógł udać się do szpitala i zastąpić ją w
obowiązkach. Po wysprzątaniu i spożyciu posiłku wróciła do swojego mieszkania,
aby doprowadzić się do porządku po „mącznej” bitwie i przygotować się na
później. Zasiadła jeszcze na kilka godzin z medyczną książką i wzięła
odświerzającą długą kąpiel. Założyła na
siebie długą, obcisłą, granatową sukienkę na ramiączkach. Odkrywała ona plecy i
była rozcięta z jednej strony do połowy uda. Zaczesała włosy w luźny kucyk, a
wygląd dopełniła butami na średnim obcasie. Zapobiegawczo, jak przystało na
poważną kunoichi, na prawym udzie umieściła pas ze swoimi zwojami i kilkoma
kunaiami. Wybiła godzina 16, więc zamknęła za sobą mieszkanie i zapukała do
drzwi swojego sąsiada. Gdy przez chwilę nikt nie otwierał, sama weszła do
środka. Słysząc wodę lejącą się z prysznica, usiadła na kanapie i postanowiła
poczekać chwilę na Kakashiego. Nie czekając długo, mężczyzna wyszedł z
łazienki.
- Ja to mam
szczęście, nie ma co – zaczęła kręcąc głową, widząc Hatake w samym ręczniku od
pasa w dół.
- Co tu robisz?! –
krzyknął zaskoczony, czerwieniejąc na twarzy.
- Nikt nie otwierał,
więc myślałam, że coś się stało i zapomniałeś o naszym wyjściu – wzruszyła
ramionami, obserwując go uważnie.
- Zaraz będę gotowy
– mruknął pod nosem i niemal biegiem skierował się do swojej sypialni. Medyczka
widząc jego zachowanie, tylko zaśmiała się nieznacznie. Po kilku minutach
wyszedł, ubrany w czarną koszulę i w tego samego koloru spodnie.
- No proszę, tym
razem bez stroju shinobi – stwierdziła pogodnie, podnosząc się z miejsca i podchodząc
do drzwi. Szarowłosy stał jeszcze chwilę lekko oszołomiony wyglądem
czerwonowłosej.
– Idziesz czy długo tak będziesz się na mnie
patrzył? – zapytała, unosząc brew i odwracając się w stronę Jonina.
- Trudno nie zwrócić
na ciebie uwagi, gdy jesteś w takim stroju – oznajmił, lekko się rumieniąc i
otwierając drzwi, przepuszczając tym samym Alice przodem.
- Uważaj, bo jeszcze
się w tobie zakocham od tych komplementów – zaśmiała się pod nosem, wychodząc z
mieszkania swojego sąsiada.
- W takim staruchu jak
ja? – zapytał znacząco, dotrzymując jej kroku.
- Oh to był żart,
sama nie jestem zbyt młoda – odpowiedziała radośnie.
- Dobrze, że
przynajmniej nie wyglądamy zbyt staro – rzucił z ulgą w głosie.
- Też racja, musisz
uważać na nastolatki, bo jeszcze zaczną piszczeć na twój widok – stwierdziła,
spoglądając w jego stronę z pogodnym wyrazem twarzy.
- Ty niestety tego
nie robisz, więc muszę pocieszyć się faktem, że przyciągam wzrok nastolatek –
odparł, udając załamanie.
- Przykro mi, jestem
na to już za stara – zaśmiała się z reakcji kolegi.
- Muszę to jakoś
przełknąć – zażartował.
- A co, wolałbyś
żebym to ja piszczała? – spytała z przenikliwym wzrokiem.
- Może tak, może nie
– rzucił krótko, uśmiechając się przez maskę. – Ty też nie jesteś obojętna dla męskiego
wzroku – dodał z lekką irytacją, widząc jak mężczyźni obracają się na jej widok.
- Przywykłam już,
ale nie przywiązuję do tego wagi – odpowiedziała i wzruszyła ramionami z
obojętnością, nie zwracając uwagi na obserwujących ją przechodniów.
- Z takim wyglądem
pewnie nie możesz opędzić się od facetów – stwierdził niepewnie, idąc u jej
boku. Medyczka słysząc te słowa tylko wybuchła śmiechem.
- Czyżbyś próbował
zapytać mnie czy mam kogoś? – spytała podejrzliwie z uśmiechem na ustach.
- Nie, tak tylko powiedziałem
– rzucił zdenerwowany i zawstydzony jej bezpośrednim zachowaniem.
- Nie byłam i nie
jestem z nikim związana, nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek będę – odpowiedziała,
odwracając wzrok przed siebie i poważniejąc.
- To dość
niespotykane, biorąc pod uwagę twój wygląd i umiejętności – dodał lekko
zaskoczony usłyszaną odpowiedzią.
- Przez pewien czas
był dla mnie ktoś ważny, ale to nie było odwzajemnione. Darzył podobnym
uczuciem kogoś innego, a później mnie zdradził. Po kilku latach pojawiła się
druga osoba, ale niestety była dla mnie nieosiągalna – odparła, unosząc kąciki
ust w górę.
- To nie brzmi zbyt wesoło
– stwierdził z troską w głosie.
- Miłość jest ślepa,
jak to mówią – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do swojego rozmówcy.
- Nie musisz od razu
tak surowo tego oceniać – odpowiedział.
- Nie jestem
optymistką, w przeciwieństwie do ciebie. Nie chcę nikomu komplikować życia –
rzuciła beznamiętnie.
- Jeszcze sporo
przed tobą, wszystko może się zmienić – oznajmił podbudowująco.
- A co, ty chcesz to
zmienić?- zapytała z podejrzliwym wzrokiem.
- Tego nie
powiedziałem – sprostował pośpiesznie, zawstydzając się przy tym nieznacznie.
- Wiem wiem, tylko
żartowałam – uśmiechnęła się do siebie.
Spacerowali przez
wioskę jeszcze przez chwilę, przyciągając wzrok przechodniów. Na miejsce
spotkania dotarli krótko przed 17, więc od razu weszli do lokalu.
Tararara pierwsza! :D Ide na faje i biore się za czytanie :*
OdpowiedzUsuńO rany, rany! Normalnie czytałam w ogromnym skupieniu :D Już myślałam, że coś... no ale jednak, musiałam obejść się smakiem :P Rozdział boski, zbyt dużo nie wnosił ale takie akcje są jak najbardziej mile widziane! No i wyjaśniłaś "tajemnice" z maską Kakashiego, która mnie tak nurtowała hehe :P Dziękuje i przesyłam buziaki ^.^ :*
UsuńŁał.. :) Robią z siebie naprawdę starych staruchów :P Czy ja dobrze zrozumiałam Kakashi zakochał się w "swojej medyczce" :P Nieźle, jak na razie może iść na podryw małolat :) Ech nie ma co dużo mówić notka wyszła świetnie. Pozdrawiam i czekam, niecierpliwie obgryzając palce, na kolejną notkę :)
OdpowiedzUsuńA tam od razu starzy =,= Są młodzi, piękni i zarąbiści! A bitwa na mąkę była niezła. Też tak muszę kiedyś zrobić *.* Myślałam, że do czegoś dojdzie, a tu kicha :< Wybaczam Ci jednak, z racji tego, że tak super to wszystko napisałaś XD Uwielbiam ich dialogi ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Alice leżała na plecach zaskoczona, a mężczyzna znajdował się nad nią. ~ A teraz całuj! - ja - Gorzko! Gorzko! - xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę chciałam tam wejść do tego fanfiction i trzasnąć Hatake w łeb, żeby ją cmoknął, no, ale cóż~!
Ale oni są nieprzewidywalni. Czytałam będąc w ciągłym napięciu. I ta akcja z mąką. Już ich sobie wyobrażam. Pękam ze śmiechu. CHociaż coś na poprawę humoru, gdy jest się chorym.
OdpowiedzUsuńNo i ja znów zrobiłam sobie zaległości:(
OdpowiedzUsuńI jak tu zaczynam nadrabiać to takie akcje się toczą nie no nie wybaczalne muszę wiecej zaglądać na tego bloga:)
Nie wieże czy mi się zdaje czy Kakashi nasz Kakaschi się zakochał?? Naprawdę?? Nie wiarygodne.
Potrafisz trzymać człowieka w napięciu nie tak jak ja w swoim opowiadaniu.
Akcja z mąką była nie zła naprawdę nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
lili