sobota, 6 kwietnia 2013

W klatce nienawiści

- Chyba to zaszło trochę za daleko – odparła poważnie, wstając z łóżka i poprawiając sobie kimono.
- Dlaczego? – spytał lekko zdziwiony jej stwierdzeniem. – Przecież nie jesteśmy dziećmi – dodał.
- Nie jestem na to gotowa – rzuciła krótko, unikając wyjaśnień.
- Co masz na myśli? – nie dawał za wygraną i nie spuszczał z niej wzroku. Westchnęła niechętnie, widząc jego zainteresowanie w oczach.
- Jesteś pierwszym mężczyzną z którym jestem tak blisko – stwierdziła chłodnym tonem, odwracając się do niego plecami. Nastała cisza, szarowłosego trochę zaskoczyły te słowa.
- Pierwszym? – zapytał z niedowierzaniem.
- Już nie rób z siebie takiego podrywacza, tyle kobiet już zaciągnąłeś do łóżka? – spytała z przekąsem i irytacją, kierując swój przeszywający wzrok na mężczyznę.
- Nie, nie – zaczął zaprzeczać zakłopotany, machając przy tym rękoma. – Po prostu to dość niespotykane, zwłaszcza jak na kobietę o takim wyglądzie i zdolnościach – dopowiedział spokojniej, uśmiechając się delikatnie w jej stronę.
- Jakby to ująć, staram się unikać mężczyzn dla ich dobra – odpowiedziała weselszym tonem.
- Jak to? – spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednocześnie wstając z łóżka.
- Na dłuższą metę nikt ze mną nie wytrzyma, więc nie ma sensu mieć bliższych kontakty z płcią przeciwną, a nie jestem typem kobiety, która szuka tylko zabawy – wyjaśniła, kierując się w stronę kuchni, a shinobi podążał za nią.
- Jak widać ja wytrzymałem – odparł pogodnie.
- Zobaczymy jak długo to potrwa – rzuciła, unosząc delikatnie kąciki ust w górę. – Usiądź, zrobię herbaty – podeszła do czajnika i przygotowała dwa ciepłe napoje. Usiedli przy stole i jeszcze chwilę rozmawiali. Nie wracali już do wydarzeń z rana, a kilka kolejnych godzin spędzili na wygłupach, grach i oglądaniu telewizji.

Było już późne popołudnie.
- Idę do Tsunade, mam coś do załatwienia – oznajmiła, poważniejąc i wstając z miejsca.
- Tylko nie bądź lekkomyślna, masz dochodzić do siebie – odparł pouczającym tonem, wodząc wzrokiem za kobietą.
- Dobrze „tato” – zażartowała i zarzuciła swój biały płaszcz na siebie. Poprawiła włosy i wyszła z mieszkania. Spacerem dotarła po kilkunastu minutach do biura Hokage. Jak zazwyczaj, weszła do niego bez pukania, a w nim zastała jedynie blondynkę.
- Alice – Piąta skierowała swój srogi wzrok w jej stronę. – Miałaś odpoczywać – podniosła ton.
- Czuję się wyśmienicie, nic mi nie jest – czerwonowłosa przewróciła oczami, widząc wyraz twarzy swojego rozmówcy.
- Ja już znam te twoje nic mi nie jest, a potem znajdują cię wycieńczoną – burknęła w jej stronę, opierając twarz o dłoń.
- Na moim miejscu zrobiłabyś to samo – mruknęła niechętnie rubinowooka.
- Co cię do mnie sprowadza? – zmieniła temat.
- Kiedy wysyłacie Naruto poza wioskę? – spytała poważnie.
- Jutro rusza na długą misję rangi S – odpowiedziała lekko zaskoczona usłyszanym pytaniem.
- Świetnie, to jeszcze zdążę go złapać zanim go odetniecie od wojny – rzuciła w lepszym nastroju.
- Dlaczego go szukasz? – zapytała zdumiona jej reakcją.
- Mam sprawę – odparła pogodnie Alice.
- Tylko nie rób nic głupiego – blondynka zmarszczyła brwi lekko zaniepokojona.
- Spokojnie, nikt nie ucierpi – uśmiechnęła się do niej i wyszła z pomieszczenia, a po chwili znalazła się przed Budynkiem Administracyjnym. Przykucnęła i przyłożyła swoją dłoń do podłoża, przymknęła oczy i po chwili wyczuła znajomą chakrę. Uśmiechnęła się pod nosem i rozpłynęła się w powietrzu.

Szła powoli polanką jednego z pól treningowych Konohy. Po chwili usłyszała odgłosy treningu, podążyła bez namysłu w tamtą stronę. Przed sobą zauważyła blondyna, który dawał z siebie wszystko przed jutrzejszą wyprawą. Ćwiczył taijutsu i ninjutsu wraz ze swoimi klonami, jednak kiedy wyczuł kunoichi od razu odwrócił się w jej stronę.
- Ohayo Alice-sensei – pomachał do niej, wyszczerzając się w jej stronę. Kobieta odmachała mu wesoło i podeszła do niego bliżej.
- Widzę, że ciężko trenujesz – zaczęła z radosnym wyrazem twarzy. – Słyszałam, że jutro wyruszasz na długą i ważną misję – dopowiedziała.
- Tak, już nie mogę się doczekać! – krzyknął podekscytowany.
- Właśnie widzę – zaśmiała się z jego podejścia, wiedziała że to wszystko jest ukartowane przez Kage innych wiosek. – Może masz ochotę na mały sparing? – zapytała z chytrym uśmieszkiem.
- Jasne! – ucieszył się jak dziecko i przyjął postawę bojową, a czerwonowłosa nie pozostała mu dłużna. Po chwili Uzumaki natarł na nią, a ona zwinnie ominęła jego atak, znikając w momencie. Pojawiła się od razu za jego plecami i dotknęła otwartą dłonią jego pleców, wypuszczając odrobinę swojej chakry. Naruto nic nie poczuł i stracił przytomność, kobieta złapała go w ostatnim momencie. Rozejrzała się w koło i gdy stwierdziła, że nikogo nie ma w pobliżu, przeniosła się wraz z chłopakiem pod pobliskie drzewa. Zrobiła kilka swoich klonów, aby pilnowały otoczenia. Ułożyła nastolatka pod jednym z pni, a sama się nad nim lekko nachyliła. Złapała za jego pomarańczową bluzę i odkryła ją nieznacznie tak, aby było widać jego pieczęć na brzuchu. Zgromadziła chakrę w swoich pięciu palcach prawej dłoni i przyłożyła ją do charakterystycznego znaku. Przymknęła powieki, a pieczęć zaświeciła jasnym światłem.

Stała w ciemnym pomieszczeniu, a wokół słychać było kapanie wody. Rozejrzała się na boki i zauważyła, że znajduje się w jakiejś piwnicy, a woda sięga jej do kostek. Zarzuciła kaptur swojego płaszcza na głowę i stłumiła chakrę. Zaczęła iść powolnym krokiem przed siebie tak, by robić to jak najciszej. Zatrzymała się przed ogromnymi kratami, była taka malutka. Spojrzała w górę i odnalazła pieczęć, która nie pozwalała czemuś wyjść. Uśmiechnęła się zadziornie pod nosem, wiedziała co jest po drugiej stronie. Było cicho, nienaturalnie cicho.
- Czego ode mnie chcesz Naruto – usłyszała grube i głośne warknięcie zza bramy, nie był to przyjemny dźwięk.
- Tak witasz się ze starą znajomą? – odezwała się głośno, a z jej twarzy nie schodził uśmiech. Po tym pytaniu poczuła przypływ ogromnej ilości negatywnej chakry z pomieszczenia naprzeciwko.
- Nie możliwe – powiedział złowrogo, a przed nią pojawiły się dwa ogromne czerwone ślepia. Ruszyła wprost w ich kierunku, a po chwili przekroczyła bramę. Ujrzała na wprost siebie ogromny pomarańczowy pysk lisa i białe zębiska, jednak bez zastanowienia wskoczyła na niego.
- Krwawy Diament – dodał barytonem, ale bez jadu czy nerwów. Widać było, że jest zaskoczony tym widokiem. Na te stwierdzenie Alice skrzywiła się lekko.
- To nie jest miłe przywitanie, to określenie już nie funkcjonuje – skarciła go, udając obrażoną i kładąc dłonie na biodrach.
- Myślałem, że nie żyjesz – stwierdził spokojniej wielki zwierz.
- Pfff – prychnęła niezadowolona. – Jak widać jestem cała i zdrowa, a po tylu latach tak mnie witasz – odwróciła wzrok urażona.
- Nie oczekuj ode mnie zbytniej radości czy uprzejmości – zaśmiał się głośno.
- No tak, jak wielki Dziewięcioogoniasty Bijuu mógłby okazać odrobinę emocji – zironizowała żartobliwie, patrząc na niego spod byka w jego wielkie krwiste tęczówki.
- Jak zawsze miła – mruknął z niezadowoleniem. – Co tu robisz Alice, Naruto wie, że tu jesteś? – zapytał poważniejąc.
- No coś ty, nie ma o tym pojęcia – zachichotała.
- Głupek z niego – westchnął zniesmaczony.
- Przestań, to dobry chłopak – zmarszczyła lekko brwi.
- Chyba dobry do jedzenia – prychnął lis, a to wywołało rozbawienie u medyczki.
- Nie przesadzaj – zaczęła, uspakajając się. – To dobry młody ninja, który ma dobre serce i kieruje się wspaniałymi ideami. Czasami jest nierozgarnięty i porywczy, ale sam dobrze wiesz że chce jak najlepiej – stwierdziła z pewnością siebie.
- Chyba masz o nim zbyt wysokie mniemanie – warknął ostro.
- A ty zbyt niskie – rzuciła oschle. - Nie udawaj, że uważasz inaczej. Jesteś z nim od narodzin, a wcześniej byłeś u Kushiny, która sporo cech przekazała swojemu synowi – dodała poważnie.
- Przeklęty Minato – zirytował się i pokazał swoje zębiska, jednak kiedy zobaczył wściekły wzrok kunoichi w momencie złagodniał. – Wiesz dobrze, że to przez Madare, a później wpadłem we wściekłość – dopowiedział swoi grubym głosem. Czerwonowłosa westchnęła uspakajając się nieznacznie.
- Było minęło, przeszłości nie zmienię – powiedziała smutnym tonem.
- Wiem, że dobrze znałaś Żółty Błysk Konohy i Krwawą Habanero – stwierdził, widząc jej wyraz twarzy.
- Taa, tych których dobrze znałam już nie żyją – burknęła pod nosem. – Ale nie ważne, nie przyszłam tutaj użalać się nad sobą – zmieniła szybko temat i spoważniała.
- Słucham więc – obdarzył ją zainteresowanym spojrzeniem.
- Pewnie już wiesz, że zbliża się wojna – rozpoczęła. – Odstaw na bok swoją pogardę oraz nienawiść i wesprzyj Naruto – dokończyła z determinacją w głosie. Po tych słowach Bijuu wyśmiał czerwonowłosą.
- Chyba sobie żartujesz, dobry kawał Alice – zrzucił ją ze swojego pyska i roześmiał się ponownie. Medyczka stała przed nim z poważną miną i obserwowała jego zachowanie.
- Nie mam powodu do żartów, masz dobrego Jinchuuriki i powinieneś za to dziękować. Szkoda tylko, że jesteś taki ślepy – syknęła złośliwie.
- Nie prowokuj mnie – zawarczał wściekle i zbliżył swoje kły do jej sylwetki. Kobieta była niewzruszona, a jej wyraz twarzy nie zmienił się.
- Nie przeginaj Kurama, dobrze wiesz, że nie będę miała problemu z powstrzymaniem ciebie, więc daruj sobie jakieś groźby – prychnęła w jego stronę.
- Naruto nie nadaje się by zapanować nade mną, co innego ty. Wolałbym abyś ty była moim Jinchuuriki – złagodniał i położył pysk przed nią. Uśmiechnęła się pod nosem po tych słowach.
- Dobrze wiesz, że to niemożliwe. Jeszcze przekonasz się do tego chłopaka, weź pod uwagę moje słowa w przyszłości  - stwierdziła, odwracając się do niego tyłem.
- Wątpię – burknął.
- Do zobaczenia lisku, miło było znów cię zobaczyć po tych kilkunastu latach – rzuciła do niego zza pleców i wyszła za bramę.
- Żegnaj Alice – powiedział głośno i schował się głębiej w ciemności.

Dziewczyna przymknęła oczy i po chwili ponownie znalazła się w Konoha, obok Uzumakiego. Rozglądnęła się badawczo i odwołała swoje klony. Nikt się nie kręcił w pobliżu, a chłopak wciąż smacznie spał. Zakryła jego pieczęć i dotknęła palcem wskazującym jego czoła. Młody ninja zaczął się rozbudzać.
- Co się stało? – spytał, ziewając przy tym przeciągle.
- Mieliśmy sparing, ale tak się zmęczyłeś, że momentalnie zasnąłeś – odpowiedziała siedząca obok niego czerwonowłosa, lekko naginając fakty.
- Dziwne, nie wiele pamiętam z tej walki, ale chyba masz rację – podrapał się po głowie lekko zakłopotany, szczerząc się do kobiety.
- Skończmy na dzisiaj, chodźmy na ramen, ja stawiam – rzuciła do niego pogodnie.
- Nie mam nic przeciwko! – krzyknął uradowany, momentalnie wstając z miejsca i już był gotowy do drogi. Kunoichi spojrzała lekko zdziwiona jego szybkim powrotem do rzeczywistości i zaśmiała się głośno.
- Jesteś niemożliwy – dodała radośnie, idąc za nim. Chłopak tylko wzruszył ramionami w niezrozumieniu i poszedł przodem, nie mogąc się doczekać darmowego posiłku.

8 komentarzy:

  1. No i jest wreszcie <3 Nie mogłam się doczekać ^^
    Szkoda, że to z Kakashim zostało tak brutalnie przerwane :< Smutłam.
    Fajna rozmowa z Kuramą :D Więc Alice znała sie z dziewięcioogoniastym... Ona jest coraz bardziej tajemnicza o.O
    Czekam na next i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo akcja z Naruto no tego to bym się na prawdę nie spodziewała ;o Heh chłopak usłyszy słwo "ramen" i już skacze z radości xd Cały Uzumaki...
    No i Kakashi...tu się wypowiadać nie będę, ponieważ Kirei ładnie to ujęła, że zostało to przerwane w brutalny sposób xd
    No czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, jesteś brutalem, w takim momencie przerwać... Ale akcją z Naruto i tym jak przedostała się do "liska" .. kupiłaś mnie tym :D Raz że totalnie się nie spodziewałam, a dwa to było niesamowite! Od razu przypomniała mi się ta klatka, chłodne wilgotne pomieszczenie wypełnione wodą i te jego oczy... dziewięcioogoniastego oczywiście ^.^
    A Alice (bohaterka opowiadania) zaskakuje mnie z każdym rozdziałem. Czego ona nie potrafi? :D I jeszcze znała rodziców Naruto... Haha Naruto - i już widzę ramen. Końcówka to ci się udała , do teraz mam na twarzy szeroki uśmiech :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Alice intryguje mnie coraz to bardziej :D Nie spodziewałabym się, że zna się z lisem xd Ale świetnie to wymyśliłaś :D Fajny rozdział , buziaki i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmowa Alice z Lisem - genialna! Ciekawe, że znała ona Czwartego i Kushine...
    Pozostaje mi tylko czekać cierpliwie na next!
    Pozdrawiam i weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Whoaa... Alice i Kurama się znają.. łał :) Nieźle... Czekam na next (sorka, że tak krótko, nie mam weny na komentarze ;( ) , a tymczasem u mnie już 14 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnego masz bloga! :3
    Zapraszam do siebie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że się spodoba. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaa jestem nowa czytelniczka i twoj blog jest swietny . Błagam nie przestawaj pisaaac :D BLAGAM :D Kocham Kakashiego tam mało blogow jest z nim zwiazanych :P

    Banan :)

    OdpowiedzUsuń