piątek, 19 lipca 2013

Tango



Rubinowooka nie musiała długo szukać aby znaleźć odpowiednią suknię dla siebie. Dodatkowo zakupiła kilka dodatków na jutrzejsze przyjęcie. Kierując się powolnym krokiem w stronę mieszkania Kakashiego, minęła ogromną wiśnię, która znajdowała się na obrzeżach wioski, obok niewielkiego mostku przechodzącego nad strumykiem. Przystanęła na chwilkę, aby rozkoszować się widokiem kwitnących kwiatów. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.
- Piękne prawda? – usłyszała za sobą znajomy głos. Nie odwróciła się, nie musiała.
- To prawda – odpowiedziała spokojna, nie spuszczając oczu z rośliny.
- Dziadek opowiedział mi o tym drzewie – dodała Hokage, podchodząc bliżej i stając obok kobiety. – Zakwitło ponownie dzień po tym, jak przybyłaś do wioski – dopowiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Już zapomniałam jak pięknie się prezentuje – stwierdziła czerwonowłosa z żalem w głosie.
- Kiedyś częściej bywałaś w wiosce i mogłaś je podziwiać – rzuciła łagodnym tonem, obserwując reakcję koleżanki, która momentalnie spuściła wzrok.
- Wiesz dlaczego odeszłam ostatnim razem – oparła się plecami o drewnianą balustradę mostku i spojrzała w błękitne niebo.
- Powiedziałaś mu prawdę? – zapytała bezpośrednio, zmieniając temat.
- Myślisz, że gdybym mu powiedziała, to tak chętnie wyruszyłby ze mną na misję? – spojrzała na nią z irytacją. – Zabrnęłam w to za daleko – westchnęła po chwili.
- Nie jesteście dziećmi, teraz może być inaczej – powiedziała z troską w głosie Piąta.
- Tsunade nie będę się oszukiwać, znów pozwoliłam na to by to uczucie się rozwinęło i znów będę musiała to stracić – odpowiedziała lekko przybita.
- Na pewno to zrozumie – położyła jej rękę na ramieniu i spojrzała na nią zmartwiona.
- To nie jest takie proste – odparła głośniej. – Gdyby to było takie proste do zrozumienia, to nie byłabym nazywana Krwawym Diamentem do dziś. Nie musiałabym odchodzić z wioski i nie traktowano by mnie jak zło wcielone – dodała surowym tonem, patrząc jej w oczy.
- Znajdą się osoby które nie myślą tymi kategoriami – rzekła pewna siebie.
- Niby kto? – zapytała prześmiewczo. – Madara, który chce mnie wykorzystać? Raikage, który z konieczności mnie zaakceptował? Kakashi, który nie zna całej prawdy? No zostałaś chyba tylko ty, jedna z nielicznych starszego pokolenia Konohy, która zna prawdę i nie widzi we mnie wroga numer jeden – dopowiedziała chłodno.
- Zbyt surowo się oceniasz – stwierdziła blondynka, przejęta jej słowami.
- Nie, to ludzie mnie zbyt surowo traktowali i teraz oceniają – warknęła poddenerwowana. – Idę przygotować się na jutro – zakończyła rozmowę nie odwracając głowy w kierunku rozmówczyni i ruszyła przed siebie.

Kiedy weszła do mieszkania Hatake, zauważyła, że go nie ma. Odetchnęła z ulgą ponieważ nie miała ochoty na wygłupy i zbyt długie konwersacje. Przebrała się w luźną pidżamę i przygotowała sobie zapasową pościel, układając ją na wersalce w salonie. Położyła się i momentalnie zasnęła po długim, wyczerpującym dniu.
Obudziła ją czyjaś krzątanina w kuchni. Przeciągnęła się zaspana na łóżku i zauważyła, że już słońce wstało. Uniosła się lekko i usiadła wygodnie.
- Dzień dobry, dobrze się spało? – zapytał wchodzący Jonin, który trzymał w ręku przygotowane śniadanie.
- Nie najgorzej – odparła pogodnie.
- Wcześnie się położyłaś – zauważył i usiadł wygodnie w fotelu, popijając kawę.
- To był ciężki dzień i chciałam wypocząć przed misją – wyjaśniła sięgając po kanapkę. – Ale widzę, że chyba będę musiała robić tak częściej – zaśmiała się, spoglądając na posiłek.
- Nie myśl, że będzie tak codziennie – odpowiedział z uśmiechem, żartobliwie.
- Szkoda, no ale będę musiała jakoś to przeżyć – udała załamaną.
- Dasz sobie radę, jesteś dużą dziewczynką – szarowłosego rozśmieszyły te słowa.
- No już nie wyglądam jak dziewczynka – puściła mu oczko.
- To prawda – rzucił, unosząc lekko kąciki ust w górę.

Po skończonym posiłku młodzi ninja zaczęli przygotowywać się do swojej misji. Mężczyzna w swoim pokoju szykował potrzebną broń i przebranie. Alice natomiast wzięła szybki prysznic i przebrała się w zwykłą bluzkę i krótkie spodenki. Ponadto, jak w zwyczaju miała robić, umieściła wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy w kilku zwojach i przypięła je do paska. Tym razem nie nałożyła swojego płaszcza, umieściła go w jednym ze zwojów. Kiedy obydwoje byli już gotowi, czerwonowłosa podeszła do Kakashiego i złapała go za ramię, w jednej chwili rozpłynęli się w powietrzu. Zaraz znaleźli się przed ogromną posiadłością, przed którą rozpościerał się piękny ogród, z niezliczoną ilością kwiatów. Sam budynek był swego rodzaju małym zamkiem, widać z daleka było bogactwo i przepych mieszkającej tutaj rodziny. Dwoje shinobi bez namysłu przekroczyło bramę i skierowali się prosto do drzwi wejściowych. Na miejscu czekał już lokaj, który zaprosił do środka dwójkę ninja.
- Tutaj proszę klucz od państwa pokoju, prosiłbym o dyskrecję – mówiąc to wręczył przedmiot czerwonowłosej . - Bankiet zacznie się o 18, udanej zabawy – ukłonił się nisko i oddalił się od przybyszy.
- Znów wspólny pokój – westchnęła zrezygnowana kobieta.
- Przeżyjesz – zaśmiał się jej towarzysz.
- Z trudem – spojrzała na niego morderczym wzrokiem. – Dobra, bierzemy się do pracy. Ja rozejrzę się na zewnątrz i rozstawię klony, a ty zajmij się posiadłością – oznajmiła poważniejąc i wyszła z budynku. Szarowłosy tylko przytaknął i zabrał się za swoją część zadania.
 Kunoichi obserwowała uważnie każdy skrawek ogrodu i obszar wokół posiadłości. Co jakiś czas przykładała dłoń do podłoża, aby sprawdzić czy nikt podejrzany się nie zbliża albo gdzieś nie ukrywa. Czuła niepokojące zawirowania chakry kilkanaście kilometrów dalej. Wiedziała, że ta energia jest zbyt duża na zwykłego ninja, jednak była tak zakłócona że nie zdołała stwierdzić do kogo należy. Mogła jedynie czekać i obserwować czy dany osobnik nie zbliża się w ich kierunku. Kakashi nie znalazł nic niepokojącego w posiadłości, jednak na wszelki wypadek stworzył kilka klonów by co jakiś czas po cichu patrolowały to miejsce. Kobieta zrobiła podobnie. Chcieli wiedzieć wcześniej, gdyby ktoś odważył się zaatakować.

Była godzina czwarta kiedy skończyli, oboje udali się do pokoju aby się przygotować. Gdy Kakashi szykował się w łazience, Alice skorzystała z okazji i w pokoju założyła swoją suknię i dodatki. Spięła włosy, założyła maskę na twarz, a do ud przymocowała swoje zwoje, aby mieć zawsze je pod ręką. Była gotowa do wyjścia. Hatake po chwili wyszedł z łazienki, a gdy zobaczył medyczkę zaniemówił.
- Ducha zobaczyłeś? – spytała z zadziornym uśmieszkiem.
- Wyglądasz nieziemsko – wydukał lekko zmieszany, widząc ją tak ubraną.
- Ty również niczego sobie – odpowiedziała uśmiechając się promiennie w jego stronę. – Może już zejdziemy? Zabawa zaraz się zacznie – dodała otwierając drzwi od ich pokoju.
- Tak tak – odpowiedział pośpiesznie i dołączył do koleżanki, która złapała go pod rękę.
Prawie wszyscy goście już przybyli, a dwójka shinobi powoli schodziła po schodach. W tym momencie nie było osoby która nie skierowałaby wzroku w ich stronę. Młoda medyczka przyciągała wzrok wszystkich swoim wyglądem. Miała na sobie długą przylegającą czerwoną suknię bez ramiączek, która rozszerzała się od połowy ud, z lekkim trenem. Była zrobiona z pięknego połyskującego materiału, który w dole był rozcięty tak, że ukazywał białe koronkowe podszycie. W pasie zdobiona była srebrnym wzorkiem, zaś niżej pięknym kwiatowym ornamentem. Włosy miała spięte z lewej strony, a lokowane kosmyki spływały swobodnie na jej odkryte ramiona. Jej maska była również bogato zdobiona, zrobiona z delikatnego metalowego tworzywa czarnego koloru. Delikatnie jedynie zakrywała jej twarz. Uwieńczeniem stroju była wspaniała kolia, która zawierała w sobie unikatowy czerwony diament. Jonin natomiast, ubrany był w czarny elegancki garnitur, czerwony krawat a jego większą część twarzy zakrywała biała maska. Oboje prezentowali się ze sobą idealnie, nikt nie potrafił oderwać od nich oczu gdy powoli schodzili z piętra. 
Po chwili dołączyli do sporej liczby gości, jednak większość ustępowała  im miejsca. Hatake był lekko speszony całą sytuacją, a jego towarzyszka nic sobie nie robiła z tego zainteresowania. Była czujna i starała się wyśledzić czy nie ma nikogo podejrzanego. Nie było to łatwe, bowiem wielu z obecnych osób wykazywało aktywność chakry, większą lub znikomą. Wiedziała, że w obecnym gronie jest sporo shinobi, którzy pochodzą z różnych wiosek.
- Zatańczymy? – zapytał z lekkim uśmiechem szarowłosy, gdy zauważył zamyślenie towarzyszki.
- Jasne – rzuciła pośpiesznie, wyrwana z transu i podała mu rękę. Orkiestra zaczęła grać, a oni jako pierwsi ruszyli na parkiet. Co prawda widać było lekkie braki w tańcu Kakashiego, jednak Alice nadrabiała swoimi ruchami i czasami prowadziła. Mimo wszystko wciąż coś nie dawało jej spokoju, miała złe przeczucia. Czuła czyjąś obecność, jednak mimo że ukradkiem rozglądała się po sali podczas tańca, nic nie zauważyła. Muzyka była spokojniejsza, więc mogła przyglądać się gościom, jednocześnie tańcząc w objęciach Jonina. 

W pewnym momencie jednak, coś przykuło jej uwagę. Był to pewien mężczyzna, który stał pod ścianą i uważnie się jej przyglądał. Był brunetem ubranym w czarne eleganckie kimono z białymi wstawkami i pasem obi, jego prawą część twarzy i oczy zakrywała czarna maska. Patrząc na niego czuła niepokój.
Piosenka do której tańczyła z szarowłosym właśnie dobiegała końca, a tajemniczy brunet ruszył w ich stronę.
- Pozwolę sobie odbić pańską partnerkę – powiedział spokojnym tonem, kierując te słowa do Kakashiego. Ninja spojrzał na Alice znacząco, a ta kiwnęła głową na znak, że na to pozwala i da sobie radę. Oddalił się od nich, a tajemniczy mężczyzna wystawił swoją dłoń na przeciw rubinowookiej szarmancko.
- Zapraszam do tańca – skinął głową, a kobieta położyła swoją rękę na jego dłoni. Spoglądała na niego podejrzliwym wzrokiem, natomiast jego oczy wyrażały spokój i opanowanie. Orkiestra zaczęła kolejną piosenkę, tym razem bardziej dynamiczną. Złapał ją bez zastanowienia w talii, natomiast ona umieściła rękę na jego prawym ramieniu, jednocześnie trzymali się też w mocnym uścisku. Nie spodziewała się jednak tego, że przybliży ją do siebie na tyle blisko, by ich ciała do siebie przylegały. Zaskoczyły ją dodatkowo pierwsze ruchy bruneta, wybrał on w tym momencie tango. Zaczął prowadzenie bardzo stanowczo, znała kroki, była w tym tańcu świetna. Kiedy ruszyli po parkiecie, płynnie i pewnie pozostałe pary ustąpiły im miejsca na środku sali. W tym momencie byli głównym obiektem zainteresowania pozostałych. Czerwonowłosa nie odrywała wzroku od obecnego partnera, była nieufna i czujna. On wpatrywał się w nią z zainteresowaniem. Tańczyli jak profesjonaliści. W pewnym momencie jeszcze mocniej ją do siebie przyciągnął i nachylił się nad jej uchem gdy ona lekko wychyliła się w bok.
- Nie wiedziałem, że tak świetnie tańczysz – szepnął jej cicho, a kiedy poczuła jego oddech na swojej szyi, ciarki przeszły jej po ciele. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Wiedziałam że coś jest nie tak – stwierdziła z lekką irytacją, ale na tyle cicho by nikt inny nie usłyszał. – Co tu robisz? – syknęła.
- Jak widać świetnie się bawię z najpiękniejszą kobietą na sali – uniósł lekko kąciki ust w górę.
- A więc to ciebie wyczułam rano. Zakłóciłeś przepływ swojej chakry – dodała chłodno gdy odwróciła głowę w prawo i zaraz powróciła do kontaktu wzrokowego. Nie przerywali tańca.
- Bystra dziewczynka – nachylił się nad nią gdy ona lekko wychyliła się w tył, ale zaraz ją do siebie przyciągnął jednym ruchem. Ich twarze były tak blisko, że stykały się policzkami. Czerwonowłosa była wściekła, natomiast on był widocznie zadowolony.
- Skończ tę grę Madara – warknęła gdy obrócił ją tyłem do siebie, objął ją w talii a jej lewą dłoń trzymał w swojej. Tym razem ona szła przodem, a on z uśmiechem zbliżył twarz do jej odkrytych ramion.
- Wyglądasz w tym pięknie – wyszeptał, a jej ponownie dreszcz przeszedł po ciele.
- Przestań! – powiedziała z jadem w głosie, jednak on nie odpuszczał. Odchylił ją bardziej w swoją stronę, gdy była do niego tyłem i przejechał jej swoją dłonią od pasa w kierunku klatki piersiowej. Kunoichi szybko jednak zareagowała i zwinnie odwróciła się przodem do bruneta.
- Chyba nie chcesz aby ci ludzie dowiedzieli się kim jestem? – zapytał z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- Ty cwany dupku, zapłacisz mi za to – zacisnęła zęby ze złości i obdarowała go morderczym spojrzeniem.
- Spokojnie, rozkoszuj się tym tańcem – dodał ze spokojem i przyciągnął ją bliżej siebie. Widać było że świetnie się bawi. Kobieta jednak zauważyła po chwili, jak szarowłosy bacznie im się przygląda na tyle sali. Z jego wyrazu twarzy wyczytała, że jest wściekły. Miała złe przeczucia co do tego.
- Nie przejmuj się nim – mruknął jej do ucha. – Nie docenia tego co ma obok siebie – dodał. Medyczka nic nie odpowiedziała, z trudem tłumiła gniew. Musiała grać dobrą minę do złej gry. W pewnym momencie Madara odchylił ją mocno do tyłu, a sam przejechał palcem po jej ramieniu i przesuwał go w kierunku jej dekoltu. Czując to, w jednej chwili zrobiła obrót i była do niego skierowana plecami. Zauważyła wtedy, że Kakashi się ulotnił, szukała go wzrokiem po sali ale go nie znalazła. Usłyszała, że w końcu piosenka dobiega końca i zwróciła się twarzą do mężczyzny. Zakończyła tango obrotem wokół partnera i ukłoniła się nieznacznie na pożegnanie. Następnie szybkim krokiem ulotniła się z parkietu.

7 komentarzy:

  1. Bardzo spodobał mi się początek, gdzie Alice rozmawiała z Tsunade... Ale akcją z Madarą pobiłaś wszystkooo! To było epickie :D To tango... Rany, kobieto co ty ze mną robisz, dzięki Tobie co raz bardziej lubie Madare xDDD
    Serio, to jeden z lepszych rozdziałów jakie tu napisałaś, choć każdy jest świetny :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu... porywające tango zazdrosny czy też zaniepokojony Kakashi i zaje**ście dobrze bawiący się Madara. W tym momencie dostałaś ode mnie order Geniusza. Aż nie mogę się doczekać kolejnej notki :D Ciekawe co takiego Madara odwali :> Mam nadzieję, że następna notka już tuż tuż, a tymczasem życzę szczęścia, duuużo weny i zapraszam do mnie http://www.hiroto-tantei.blogspot.com Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten taniec był super ^^ Ale wolałam, jak tańczyła z Kakashim. Swoją drogą, fajnie, że był zazdrosny. Teraz nikt mi nie powie, że jej nie kocha. :DDD A Madara wymiatała na parkiecie, haha. Rozwaliło mnie to.
    Życzę dużo weny i czekam na next!!!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze. Pomysł z tym tańcem okazał się chyba strzałem w dziesiątkę, bo ta scena wyszła ci po prostu genialnie!
    Ah ten Madara... co on takiego knuje...
    Niedługo zapewne się o tym dowiemy! ^^
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah ta nasza Alice! Zawsze spotka kogoś ciekawego! I jaka świetna z niej tancerka, normalnie kobieta idealna!!! Jednak ja wolałabym, aby tańczyła z mniej utalentowanym Kakashim... Czekam na next no i weny życzę i jeszcze chęci do pisania!

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo a ja czytalam a komentarz mi sie nie dodał? nie sprawiedlie


    wracajac do opowiadana jak wykle było super:)

    Ami

    OdpowiedzUsuń
  7. Po długiej przerwie serdecznie zapraszam na nowy rozdział. ;)

    http://zupelnie-nowy-rozdzial.blogspot.com/2013/09/rozdzia-15-poczatek.html

    Pozdrawiam. =^O^=
    PS. Przepraszam, że tutaj, ale nie wiedziałam gdzie. ;_;

    OdpowiedzUsuń