Miała już serdecznie dość tych gierek Madary, ale nie mogła
sobie pozwolić na zdemaskowanie. Zbyt wiele osób mogłoby ucierpieć. Rzuciła
okiem za siebie, by upewnić się czy aby na pewno nie idzie za nią. Odetchnęła z
ulgą, wiedząc że jest już sama. Nie zmieniało to faktu, że wciąż nie widziała
szarowłosego. Wymijała ostrożnie wszystkich gości i w końcu zobaczyła znajomą
czuprynę obok stołu szwedzkiego. Podeszła powoli i stanęła obok shinobi.
- Wszystko już wiem, możemy porozmawiać gdzie indziej? –
spytała, sięgając jednocześnie po szklankę wody. Kiedy nie otrzymała żadnego
odzewu, zauważyła, że mężczyzna nie stoi teraz sam.
- Słuchasz mnie? – podniosła głos lekko zirytowana.
- Kakashi znasz tę kobietę? – zapytała blondynka, która w tym
momencie kurczowo trzymała się ramienia jounina. Alice zakrztusiła się, słysząc
to przedziwne pytanie i spojrzała na swojego towarzysza pytającym wzrokiem.
- Nie mam pojęcia kim jest – mruknął do kobiety obok, nie
spoglądając nawet na czerwonowłosą.
Kunoichi zaskoczyła taka odpowiedź, nie wiedziała co
powiedzieć, słowa uwięzły jej w gardle. Zaraz jednak zmarszczyła brwi i
zmierzyła ich wściekłym wzrokiem. Szklanka, którą miała w ręce, popękała od
siły nacisku i wylądowała na ziemi. Medyczka odwróciła się ledwo hamując wybuch
gniewu i szybkim krokiem skierowała się w stronę pokoju, który zajmowała z
Kakashim.
Na miejscu przebrała się w luźne szare kimono, nie miała zamiaru już
nigdzie wychodzić. Nerwowo pakowała swoje wszystkie rzeczy i umieściła je w
zwoju. Nagle usłyszała za sobą dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzała za
siebie i ku swojemu zdziwieniu ujrzała znajomą blondynkę i szarowłosego.
- To chyba jakiś żart – warknęła do siebie Alice.
- Co ona robi w twoim pokoju? – blondwłosa spytała swojego
partnera.
- To zapewne obsługa hotelowa, zaraz wyjdzie – shinobi
rzucił tylko krótkie spojrzenie na zszokowaną czerwonowłosą. Nie takiej
odpowiedzi się spodziewała, szybko zagotowało się w niej od środka. Chwyciła za
swój biały płaszcz i wychodząc trzasnęła drzwiami. Zacisnęła dłonie w pięści i
zarzuciła kaptur na głowę. Niemal wybiegła z posiadłości, potrącając kilku
gości po drodze. Zatrzymała się w ogrodzie przy dużej fontannie.
Była wściekła jak nigdy, miała ochotę kogoś zabić. Niebo
spowiły czarne chmury, w których coraz częściej pojawiały się wiązki błyskawic.
Lunął deszcz i w momencie wszyscy ludzie wbiegli do posiadłości. Została tylko
ona, nie zważała już na to, że jest cała mokra. Dawno już nie czuła się tak upokorzona,
i to jeszcze przez Kakashiego. Nie przypuszczała, że może on zrobić coś
takiego. Zamiast pomyśleć i poczekać na wyjaśnienia, chciał się na niej odgryźć
za ten głupi taniec.
- Boże co za idiota – warknęła, uderzając pięścią o kamienny
brzeg fontanny. Poczuła nawet jak jedna łza spływa jej po policzku. Dotknęła
palcem tego miejsca lekko zdziwiona.
- Masz rację, nie jest wart tej łzy – usłyszała za sobą.
- Co tu robisz – rzuciła wrogim tonem, nie odwracając się za
siebie.
- Tak nagła zmiana pogody nie jest niczym nadzwyczajnym,
kiedy wiadomo, że jesteś w pobliżu – mężczyzna stanął obok kunoichi i spoglądał
na nią z zainteresowaniem.
- Czego ode mnie chcesz Madara – powiedziała już spokojniej,
nie spuszczając wzroku z tafli czystej wody.
- Kto by pomyślał że Krwawy Diament uroni chociaż jedną łzę –
na jego twarzy zawitał delikatny uśmieszek. Odwróciła twarz w jego stronę,
malowała się na niej złość. Złapała go za kołnierz i ścisnęła na nim swoją
dłoń.
- Nie jestem już tym czym byłam – podniosła ton zirytowana,
ale mimowolnie załamał jej się głos w pewnym momencie. Gdy to zauważyła,
zaskoczyło ją to. Poczuła się zdezorientowana i poluźniła swój uścisk. Mężczyzna
widząc to, uśmiechnął się pod nosem.
- A kim jesteś? – spytał łagodnie. Spuściła wzrok i opuściła
bezwładnie rękę. Nie odpowiedziała. Brunet wykorzystał ten moment i podniósł
jej podbródek delikatnie w górę, by na niego spojrzała. Kaptur opadł jej na
plecy, a włosy uwolniły się z upięcia i zaczęły tańczyć na wietrze. Deszcz już
nie padał, a burza ucichła. Patrzyła na niego wzrokiem pozbawionym
jakichkolwiek uczuć. Nie wiedziała co myśleć, ogarnęła ją pustka.
- Jesteś kimś, kogo potrzebuję – zbliżył się do jej ucha, by
to powiedzieć. Nie zdziwiły ją te słowa. Wiedziała czego od niej chce. Jednak
to co zrobił po chwili, zbiło ją całkowicie z tropu. Odwrócił lekko jej głowę w
swoją stronę. Przyciągnął ją bliżej siebie, by złożyć na jej ustach pocałunek.
Nie wiedziała co się dzieje, była kompletnie zaskoczona jego ruchem. Jednak po
chwili odzyskała jasność umysłu i odepchnęła go nieznacznie.
- Przestań – powiedziała cichym głosem, odwracając się
plecami do niego.
- Wiem, że ci się podobało – szepnął jej do ucha.
- To był błąd, że na to pozwoliłam. Nie dam ci się
wykorzystać – spojrzała na niego pewnie.
- Zawsze miałaś do niego słabość – stwierdził. Alice
uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie zwiedziesz mnie, wiem że wciąż ją kochasz – rzuciła z
pogodnym wyrazem twarzy. Nie była zła, wiedziała dlaczego to zrobił. – Chciałeś
wykorzystać moją chwilę słabości – powiedziała ze spokojem.
- No proszę, Alice ma jakąś słabość – zaśmiał się chytrze.
- Każdy je ma, nawet ty – odpowiedziała z pewnością siebie. –
I ja ją znam – na jej ustach zawitał uśmieszek.
- Tak jak ja znam twoje – mruknął jej do ucha szyderczo i po
chwili rozpłynął się w powietrzu. Rozejrzała się pośpiesznie wokół i po
upewnieniu się, że nikogo nie ma, opadła bezsilnie na brzeg fontanny.
Odetchnęła z ulgą, czuła się wykończona. Miała serdecznie dość, a kiedy
przypominała sobie dzisiejszy wybryk Kakashiego, coś ściskało ją za serce. Nie
miała kompletnie wpływu na dzisiejsze wydarzenia i nie mogła się z tym
pogodzić. Nie tak miało być. Wiedziała, że na dzisiaj to koniec i nie mogła
wrócić do pokoju. Teraz był zajęty przez inną kobietę. Zacisnęła pięści na samą
myśl i podniosła się z miejsca. Przymknęła powieki i rozpłynęła się na wietrze.
Znalazła się z powrotem w swoim mieszkaniu w Konoha. Było późno więc od razu
opadła na łóżko, nie mając siły na kolację i kąpiel.
Obudziły ją promienie słoneczne, przedzierające się przez
zasłony. Przeciągnęła się na łóżku i od razu ruszyła do łazienki, wcześniej
przygotowując sobie czyste ubranie. Po godzinie odświerzającego prysznica,
założyła fioletowe kimono i przygotowała sobie pożywne śniadanie. Było dość
późno, więc po skończonym posiłku niemal wybiegła z mieszkania. Musiała zdać
raport Hokage, nawet jeśli Hatake jeszcze nie wrócił z misji. Miała to gdzieś.
Szybkim krokiem dotarła na miejsce. Tsunade co prawda była lekko zdziwiona
nieobecnością jej towarzysza, ale nie zadawała zbędnych pytań. Odetchnęła z
ulgą, wiedząc że nikomu nic się nie stało i Madara zniknął. Co prawda była
zaniepokojona zachowaniem Alice, wiedziała, że stało się coś o czym nie chce
mówić.
- To wszystko, mogę już iść? – spytała czerwonowłosa
chłodnym tonem.
- Oczywiście, ale czy na pewno wszystko w porządku? –
zapytała blondynka z przejęciem.
- Tak – rzuciła krótko i wyszła z gabinetu.
Tym razem skierowała się do szpitala, dowiedziała się, że są
tam jej uczennice. Kiedy weszła do budynku od razu natknęła się na dziewczyny.
- Ohayo gozaimasu Alice-sensei! – powiedziały chórkiem, prostując
się przed nauczycielką.
– Witajcie – wysiliła się na uśmiech. – Chodźmy do gabinetu –
machnęła ręką, a młode kunoichi ruszyły za nią. Wiedziały co je czeka.
Czerwonowłosa zasiadła za swoim biurkiem, a dziewczęta przed
nią, nerwowo przebierały palcami.
- Domyślam się, że nie zdążyłyście zbyt wiele opanować, więc
przepytam was tylko z początkowego materiału – oznajmiła poważnie kobieta, na
co odetchnęły z ulgą.
Sprawdzian wiadomości nie trwał zbyt długo, Alice była
pozytywnie zaskoczona, że w tak krótkim czasie potrafiły dobrze opanować część
ich zadania. Uczennice poprawiły jej tym humor, mimowolnie uśmiechnęła się pod
nosem. To była miła odmiana po ostatnich wydarzeniach. Widziała w nich
przyszłość wioski, wiedziała że może zostawić to miejsce w dobrych rękach.
- Czy coś się stało sensei? – spytała lekko zaskoczona Ino,
widząc swoją nauczycielkę z pogodnym wyrazem twarzy.
- Nie, nie. Wszystko w jak najlepszym porządku – rzuciła z
uśmiechem i wstała z miejsca, a Sakura i Ino zrobiły podobnie. Czerwonowłosa
podeszła do nich i położyła dłonie na ich głowach.
- To by było na tyle dziewczyny, cieszę się że mogłam was
trochę poduczyć – oznajmiła radośnie. Spojrzały po sobie lekko zdziwione.
- Ale jak to? Już? – spytała zaskoczona Haruno.
- Tak. To wszystko czego chciałam was nauczyć. Wiem, że
sobie dalej same poradzicie i będziecie wspaniałymi kunoichi – obdarzyła ich
szczerym uśmiechem.
- Arigatou Alice-sensei – odpowiedziały wesoło, kłaniając
się z szacunkiem.
- Do zobaczenia – kobieta pomachała ręką na pożegnanie i wyszła
zadowolona z gabinetu, a po chwili opuściła również budynek szpitala. Skierowała
kroki na pobliską polanę, żeby rozkoszować się piękną pogodą. Położyła się pod
jednym z drzew i zatonęła w myślach.
Nie było jej dane długo odpoczywać, bo poczuła zbliżającą
się znajomą chakrę.
- Czego chcesz? – warknęła, nie podnosząc powiek.
- Kto ci pozwolił kończyć misję beze mnie? – zapytał wkurzony
Kakashi. – Powinniśmy razem udać się do Tsunade, a tym czasem zdałaś raport bez
mojej wiedzy i udziału – dodał podnosząc głos.
- Nie muszę ci się tłumaczyć – rzuciła obojętnie.
- Może byś wstała kiedy ze mną rozmawiasz? – oznajmił niezadowolony
z postawy czerwonowłosej. Po tych słowach otworzyła oczy i stanęła naprzeciw niego,
nie zainteresowana rozmową z nim.
- I? – spytała znudzona.
- Razem ruszyliśmy na misję i razem powinniśmy ją skończyć –
stwierdził poważnie, nie odrywając wzroku od Alice.
- Chyba sobie żartujesz? – wyśmiała go. – Po tym co wczoraj
odstawiłeś? – na jej twarzy pojawił się wyraz gniewu.
- To nie ja niemal pieprzyłem się na parkiecie – warknął oschle.
W momencie doznała szoku, ale szybko przerodził się on w gniew. Zacisnęła mocno
zęby i uderzyła szarowłosego w lewy policzek. Złapał się zdziwiony za piekące
miejsce.
- Ja się pieprzyłam?! – wrzasnęła. – To ty przywlokłeś jakąś
dziwkę do pokoju i pewnie mieliście niezłą zabawę w nocy! Miło było?! – musiała
się wyładować. – Potraktowałeś mnie jak zwykłą szmatę i mnie obwiniasz za tę
sytuację?! Jesteś skończonym dupkiem! – dodała wrzeszcząc. Jednak mówiąc to,
nie znała konsekwencji tych słów. Po chwili poczuła jak jej policzek niemal
płonie, złapała się automatycznie. Teraz to do niej dotarło, oddał jej. Kakashi
uderzył ją w twarz. Zagotowało się w niej. Jak on śmiał? Tego było zbyt wiele,
jej oczy zabłysły jeszcze głębszą czerwienią niż dotychczas. Odwróciła się do
niego tyłem, starała się nie wybuchnąć, stłumić gniew. Wiedziała, że mało jej
brakuje, aby rozpętać piekło.
Hatake nie zapanował nad sobą, uderzył kobietę, którą
jeszcze niedawno traktował jak kogoś bliższego. Poczuł wyrzuty sumienia,
wiedział że nie zdradził jej. Wyrzucił tamtą blondynę, chciał tylko się odgryźć
na Alice. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Teraz jeszcze coś takiego, stał
w szoku po tym co przed chwilą zrobił. Chciał coś powiedzieć, ale przerwała mu.
- To był Madara, sprowokował to specjalnie żeby mnie zabrać
ze sobą – wycedziła przez zęby. – Nie mogłam dopuścić, aby to się wydało i
ucierpieli niewinni, grałam dobrą minę do złej gry. Chciałam ci to od razu
przekazać – dodała z gniewem w głosie. – A teraz zejdź mi z oczu, zanim zrobię
coś, czego będę później żałować – odwróciła się do niego przodem i spojrzała
wzrokiem tak przepełnionym gniewem, że szarowłosy poczuł dreszcz.
- Wybacz – szepnął ledwosłyszalnie i odszedł widocznie
przybity.
Rubinowooka aby się wyładować, uderzała w pobliskie drzewo,
które zamieniało się w drobne wióry.
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę – opadła po chwili
bezsilnie na trawę i złapała się za głowę. Nie wiedziała co myśleć, gniew
przeplatał się ze smutkiem, rozczarowaniem i bezsilnością.
– Chyba już najwyższy czas – mruknęła do siebie, gdy lekko
ochłonęła.
Przepraszam wszystkich za tak długą nieobecność! Tyle się nazbierało powodów, żeby nie napisać kolejnej notki... Brak czasu, wakacje, praktyki, początek roku akademickiego. Słowem, zero weny :d Mam nadzieję, że przez to nie straciłam zbyt wielu czytelników i ktoś tu jeszcze zajrzy :) Kolejna notka będzie krótsza, ale pojawi się szybciej, bo to będzie ostatnia z obecnej serii! Tymczasem zapraszam do czytania obecnej ^^ I nie zabijcie mnie za nią :D
PS. Wkrótce nadrobię rozdziały u Was kochani^^
PS. Wkrótce nadrobię rozdziały u Was kochani^^
No w koooooońcu nowy rozdział ;-) Pisz dalej, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO nieee, Jezuu, beczę. Najpierw Kakashi dostawił taką szopę. Powinien za to dostać w jaja, serio. Ale to tylko pokazuje, że jemu na niej zależy w sumie... Ale i tak foch xDDDDD
OdpowiedzUsuńPotem rozmowa z Madarą, nie no, spoko. Pocałował ją. Szkoda, że Kakashi tego nie widział ^^ Jestem wredna normalnie xDDD
A i potem ta kłótnia. Ja cię nie mogę, to było takie smutne. I Kakashi ją uderzył... no chłopie, masz u mnie kolejny minus ^^
Jestem ogromnie ciekawa, co wydarzy się w następnej serii ^^ <33 Dlatego czekam z niecierpliwością na next i życzę dużo weny!!! :*
Witam! Jestem twoją nową czytelniczką :D Wykorzystując fakt, że jutro jest dzień wolny, przeczytałam wszystkie inne rozdziały:p
OdpowiedzUsuńmatko! Co ten Kakashi wyprawia?! Jak można uderzyć kobietę?! Eh, gdybym była na miejscu Alice... Już lepiej nie mówię, co bym zrobiła :p cieszę się, że wróciłaś :3 piszesz ciekawe rozdziały :) pozdrawiam <3 :D
Jak mi brakowało tego opowiadania <3 I tych uczuć towarzyszących mi, gdy czytam historie pisane twoim piórem:) Przyznam, że aż się we mnie gotowało , kiedy czytałam co ten Kakashi wyprawia -.- No jak tak można? -.- I do tego ją uderzył... no ŚWINIA , po prostu!
OdpowiedzUsuńMartwią mnie jednak ostatnie słowa wypowiedziane przez Alice ... Mam nadzieję , że nie zamierza opuścić wioski ;<
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ! Buźka ;*
JAAAA!!!! W końcu!!!! Wróciłaś :D:D HuHu... Kakaś zazdrosny, a i Madara coś za blisko się kręci, widzę, że pędzisz z grubej rury :D No nic mam nadzieję, że Alice i Kakaś się jakoś pogodzą. Tymczasem ja zapraszam Cię do skomentowania 15 rozdziału na http://hiroto-tantei.blogspot.com/ i prologu na moim nowym blogu http://historia-pustynnego-wiru.blogspot.com/ Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejną notkę :D
OdpowiedzUsuńHej u mnie już 16 rozdział na http://www.hiroto-tantei.blogspot.com/ Zapraszam :)
UsuńWoooow... Geniusz!! Jak zwykle rozdział trzyma w niesamowitym napięciu... W pewnym momencie po prostu... cóż, szczęka mi opadła!
OdpowiedzUsuńKłótnia między Kakashim, a Alice mistrzowska, tak samo zresztą jak cały chapek :)
Niecierpliwie czekam na next!
Pozdrawiam i weny życzę! :)
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://narii--to-sasuke.blogspot.com/
witam chciałam zaprosic cie do przeczytania nowego rozdziału o Ami z góry dziekuje
OdpowiedzUsuńhttp://konoha-ninja-watashi-ami-desu.blog.onet.pl/
Zapraszam cieplutko na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://narii--to-sasuke.blogspot.com/